Nieco nad miastem
Winda zabiera nas na wysokie 4. piętro, gdzie w surowym wnętrzu, na ponad 250 m2 mieści się Galeria Bliss. „To nie jest przypadkowy wybór. Od początku byłem zdecydowany na siedzibę w mieszkaniu w starej warszawskiej kamienicy i nie poddawałem się, choć poszukiwania były niełatwe i trwały dwa lata”, mówi założyciel galerii Roman Kaczkowski i przypomina: „To miejsce, które wydaje się teraz jasne i przestronne, było ruiną podzieloną na 16 (1!) mikroskopijnych mieszkań. Konieczny był generalny remont”. Skąd ta wizja galerii w mieszkaniu? „Bardzo nie lubię white cube’a, czy pokazywania dzieł sztuki w całkowicie neutralnej – łącznie z podłogą – białej przestrzeni. To nie są naturalne warunki do odbioru dzieł sztuki. Na podstawie wieloletnich relacji z kolekcjonerami wiem, że wolą oglądać dzieła w takich warunkach, jak nasze. A brak witryny przy ulicy? To świadomy wybór. Cieszy mnie, że mimo jej braku w ciągu pierwszych tygodni po otwarciu trafiała tu codziennie cała masa ludzi, szczególnie młodych”.
Prace Pawła Zaręby, fragment wystawy „Jak długo”. Zdjęcie: Bliss gallery.
Gideon Horvath, fragment wystawy „Bliss”. Zdjęcie: Bliss gallery.
Idealne warunki
Kiedy już znajdziesz się w Bliss, widzisz spektakularny efekt – przestronne, jasne wnętrza i widok – z jednej strony na Plac Powstańców Warszawy, z drugiej na Plac Pięciu Rogów. Są tu białe ściany, czyli najlepsza możliwa przestrzeń ekspozycyjna, ale też pokój recepcyjny, w którym widać warstwy starych farb i tynków na ścianach. Wyposażenie to meble vintage, m.in. wielki włoski stół autorstwa pary mało znanych projektantów i stylowe skórzane kanapy – wszystko z duszą i z drugiej ręki, wypatrzone na aukcjach w różnych częściach Europy. Roman Kaczkowski tak mówi o tych wyborach: „Patrzę na przedmioty, jak na coś trwałego. Smuci mnie to, że tyle rzeczy przepada, dobrze jest przedłużyć ich życie”.
Magdalena Lazar, Marek Wodzisławski, fragment wystawy „Bliss”. Zdjęcie: Bliss gallery.
Paweł Zaręba, Alucobond, fragment wystawy „Jak długo”. Zdjęcie: Bliss gallery.
Ludzie i prace…
Galeria to nie tylko wnętrze, ale przede wszystkim artyści, z którymi pracuje. Roman Kaczkowski dzieli ich na dwie grupy. Pierwsza z nich to nieżyjący twórcy, tacy jak Urszula Broll i Edward Baran. Nie byli za życia częścią artystycznego establishmentu. Urszula Broll wycofała się w Karkonosze, gdzie tworzyła i zajmowała się duchowością i buddyzmem. Edward Baran wyjechał do Francji i był obecny na tamtym rynku sztuki, ale na polskim już nie. Jak mówi założyciel galerii Bliss: „Ich twórczość wymaga pochylenia się nad nią i uwagi, ale jest moim zdaniem świetna – interesująca pod względem formalnym i ideowym, w dodatku nowoczesna. I to nie chodzi tylko o estetykę. Chodzi o pewną ideę, bo jestem przekonany, że sztuka tych artystów będzie bardzo rezonować ze zmianami globalnymi, kulturowymi, które są przed nami”.
Twórczość Urszuli Broll – artystki zmarginalizowanej, która przez wiele lat funkcjonowała na obrzeżach świata sztuki, jej kompozycje malarskie z lat 70-80. dopiero teraz zaczynają być dostrzegane przez środowisko. Malarstwo abstrakcyjne Edwarda Barana zaskakuje swoją nowoczesnością, ekspresją, a także skalą! Doskonale koresponduje z najnowszymi zjawiskami artystycznymi.
Oczywiście w gronie artystów związanych z Bliss są artyści żyjący, np. Magdalena Lazar czy Paweł Zaręba. Dzieła Zaręby i Konrada Maciejewicza stały się bohaterami pierwszej wystawy zorganizowanej w siedzibie Bliss, zatytułowanej „Jak długo”. Kontemplacyjne, minimalistyczne prace Zaręby zostały zestawione z oryginalnymi obiektami rzeźbiarskimi stworzonymi przy użyciu metalu. Pierwsze prace przyciągają i hipnotyzują widzów monochromatycznymi lub metalicznymi powierzchniami. Drugie zaskakują formą, która stanowi pewną zagadkę i rozbudza wyobraźnię.
Praca Konrada Maciejewicza, fragment wystawy „Jak długo”. Zdjęcie: Bliss gallery.
Jak rodzi się koncepcja
Roman Kaczkowski ma za sobą kilkunastoletnie doświadczenie w doradzaniu kolekcjonerom największego polskiego domu aukcyjnego. Przez lata poruszał się i przede wszystkim w sztuce polskiej awangardy powojennej. Zawsze ciągnęło go jednak do nowych lub nieodkrytych artystów, czego wyrazem jest galeria Bliss, której program skupiać się będzie na pracy z artystami wymagającymi popularyzowania i opracowania. Wie, że może realnie wpłynąć na odbieranie ich nie tylko przez kolekcjonerów i środowisko związane ze sztuką.
Program Bliss Gallery skupia się również na młodym pokoleniu artystów. W wyborach artystycznych pomocna są dyrektorka artystyczna galerii i kuratorka Katarzyna Piskorz oraz Łukasz Sinicyn, manager galerii.
Pierwsza wystawa pt. „Bliss”, na której zaprezentowane zostały prace m in. Magdy Lazar, okazała się wielkim sukcesem frekwencyjnym i wystawienniczym. Kolejne odsłony to malarstwo Karoliny Szwed, niezwykle interesującej i wrażliwej artystki. Wystawa otworzy się 12 czerwca.
Miejmy na radarze działania Bliss galery, gdyż zapewne nie raz nas zaskoczą jakością prezentowanej sztuki.
Zespół Bliss gallery, od lewej: Łukasz Sinicyn, Roman Kaczkowski, Katarzyna Piskorz. Zdjęcie: Bliss gallery.