„Surrealizm. Inne mity” w Muzeum Narodowym w Warszawie. Dlaczego warto zobaczyć tę wystawę?

Surrealizm uważa się za odpowiedź na potworności pierwszej wojny światowej i epidemię grypy hiszpanki. Czy ponowne zainteresowanie tym kierunkiem w sztuce to reakcja na współczesne niepokoje? Wystawa „Surrealizm. Inne mity” pokazuje polskich twórców tego nurtu. – I nowe ujęcie kanonu rodzimej sztuki powojennej – mówi Hanna Doroszuk, kuratorka.

Autor Julia Cieszko

„Surrealizm. Inne mity” w Muzeum Narodowym w Warszawie. Dlaczego warto zobaczyć tę wystawę?

Obraz „Czarodziej przy zielonej skale” Marka Włodarskiego z 1930 roku. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego w Warszawie

Wystawa „Surrealizm. Inne mity” w Muzeum Narodowym w Warszawie trwa do 11.08.2024.

hanna doroszuk kuratorka wystawy

Hanna Doroszuk, kuratorka wystawy „Surrealizm. Inne mity” w Muzeum Narodowym w Warszawie. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Hanny Doroszuk

AD: Sto lat temu André Breton opublikował „Manifest surrealizmu”. Dlaczego ruch gloryfikujący siłę podświadomości i snu wzbudził taki entuzjazm?

Hanna Doroszuk: Surrealizm proponował nowy porządek na przekór obowiązującym standardom. Przyniósł zmianę światopoglądową. Czerpał z rozwoju nauki, z psychoanalizy, co cieszyło się ogromnym zainteresowaniem i zapładniało umysły. Był bardzo antyburżuazyjny i ten bunt przenosił się na kwestie polityczne. Nie możemy zapomnieć o jego romansie z Francuską Partią Komunistyczną; surrealiści mieli również antykolonialne poglądy. Cała awangarda inspirowała się wówczas sztuką „prymitywną”, której wzorce miały dla surrealistów silną rolę kulturotwórczą, kontestowały porządek wizualny, pokazywały alternatywną drogę. Celowo podważano dominujące dyskursy na rzecz ukazania innej perspektywy.

swiateczne popoludnie swierszcza nad miastem

„Świąteczne popołudnie świerszcza nad miastem” Kazimierza Mikulskiego, około 1948, olej, płótno. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego w Warszawie

Zobacz także:

AD: Z czego wynika ponowne zainteresowanie tym nurtem? Mamy wystawy, książki, a teraz prezentację polskich prac w Muzeum Narodowym. Znów potrzebujemy krytyki rzeczywistości?

Hanna Doroszuk: Surrealizm zawsze był obecny, tylko z różną intensywnością. Dziś podważane są jego historyczne i geograficzne granice. Przykładem może być wystawa „Surrealism Beyond Borders” w Tate Modern i The Metropolitan Museum of Art. Przyszedł czas uporządkowania. To częsty proces w historii sztuki, której granice poddawane są regularnej rewizji.

Muszę jednak przyznać, że obserwujemy obecnie młodych twórców i twórczynie, jak Jakub Julian Ziółkowski czy Dominika Olszowy, którzy sięgają po ten język częściej niż artyści z poprzednich pokoleń. Surrealizm jest dla nich jednym z narzędzi opisywania rzeczywistości. Wyciągają go z całego repertuaru środków, które sztuka współczesna przetwarza na swój użytek. Wydaje mi się, że trudno w tym momencie postawić ostateczną diagnozę, na ile zainteresowanie to wynika z faktu, że w dobie internetu sztuka korzysta w zupełnie dowolny sposób z kultury, a na ile jest to reakcja na moment pewnego rodzaju kryzysu.

surrealizm

„Gra morskich fal”, olej, płyta pilśniowa, kolekcja prywatna. Praca autorstwa śląskiego artysty Teofila Ociepki pochodzi z 1951 roku. Zdjęcie: kolekcja prywatna

AD: Jaki jest więc język surrealizmu?

Hanna Doroszuk: W swoim manifeście Breton postulował równorzędność snu i jawy. W tym celu twórcy, zestawiając ze sobą różne przedmioty, wycinki rzeczywistości, które w normalnych warunkach nie miałyby możliwości wspólnie zaistnieć, oddawali atmosferę marzeń sennych. Stosowali techniki automatyczne, rezygnując z racjonalnej ingerencji i zdając się na działanie podświadomości. Ważny był dla nich przypadek, stąd między innymi dekalkomania i frotaż. Lubili gry, bo dzięki nim nie mieli wpływu na ostateczną formę.

surrealizm

Max Ernst, „Sedona Mask”, 1948, pustak betonowy. Zdjęcie: Don de Mme Dallas Ernst, 2000. Centre Pompidou, Paryż. Musée national d’art moderne – Centre de création industrielle © Adagp, Paris, 2024

ELEGIA  Wifreda Lama

„Elegia” Wifreda Lama, 1959, olej, płótno. Zdjęcie: ©Museum moderner Kunst Stiftung Ludwig Wien, Wiedeń ©Adagp, Paris, 2024

AD: Wystawa w Muzeum Narodowym poszukuje myślenia surrealistycznego wśród prac polskich twórców ostatniego stulecia. Korzenie tego ruchu nie były jednak u nas równie silne co w Europie.

Hanna Doroszuk: Tak, polscy twórcy nigdy nie byli bezpośrednio związani z grupą Bretona, inspiracje przebiegały bardziej na poziomie formalnym. Pierwszy kontakt z nowym kierunkiem nasi artyści nawiązali już w latach 20. XX wieku za sprawą lwowskiego stowarzyszenia „Artes”.

Jego przedstawiciele, jak Marek Włodarski, przebywali wówczas w Paryżu. Surrealistycznych wątków z tego okresu możemy się również dopatrzyć w fotokolażach krakowskiego twórcy Kazimierza Podsadeckiego. Artyści jednak wybiórczo czerpali z tego repertuaru. Widać wpływy wizualne, ale nie wynikały one z światopoglądu czy nowego podejścia do życia. Stosowano formuły plastyczne typowe dla surrealizmu, jak zestawianie ze sobą przypadkowych elementów. Można widzieć w tym echa prac Giorgia de Chirico czy Maxa Ernsta.

surrealizm

Zdzisław Beksiński, „Dziewczyna”, 1957, odbitka fotograficzna, papier. W twórczości fotograficznej artysty zauważyć można między innymi nawiązania do międzywojennej awangardy z kręgu francuskiego surrealizmu. Zdjęcie: © Muzeum Narodowe we Wrocławiu, © Muzeum Historyczne w Sanoku

AD: Również w latach powojennych trudno się doszukać wśród twórców kategorycznych postaw i definicji. Do tego doszła jeszcze nieszczęsna polityka.

Hanna Doroszuk: Surrealizm po drugiej wojnie światowej nabrał w Polsce politycznego zabarwienia. Z jednej strony zarzucano mu formalizm, nieczytelność dla pewnych warstw społecznych. Z drugiej twórcy związani z awangardą próbowali go wręcz wykorzystać w dialogu z nową władzą – pojawiły się nawet takie określenia jak „Surrealizm stosowany”, a słynna Pierwsza Wystawa Sztuki Nowoczesnej miała mocno dydaktyczny charakter. Przez pewien czas sądzono, że uda się wprowadzić komunistyczne idee za pomocą języka nadrealizmu i stanie się on urzędowym sposobem opisywania świata.

surrealizm zacheta

Erna Rosenstein, „Spalenie czarownicy”, 1966, olej, płótno. W poezji oraz tytułach kilku prac tej artystki powraca postać czarownicy. Można ją odczytywać jako symbol Holocaustu, tragedii, której malarka doświadczyła osobiście. Zdjęcie: © Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa

erna rosenstein

Erna Rosenstein (1913–2004), „Pomniki”, olej na płótnie z 1955 roku. Praca ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Zdjęcie: Muzeum Narodowe w Warszawie

AD: Nowe spojrzenie jest zatem potrzebne. Za kwintesencję polskiego surrealizmu w Polsce uznawano przecież twórczość Tadeusza Kantora.

Hanna Doroszuk: Pojawiały się takie interpretacje. Tytuł naszej wystawy – „Surrealizm. Inne mity” – oznacza, że chcemy się zmierzyć z utartymi schematami. Oczywiście same „mity” były niezwykle ważne dla surrealizmu, po wojnie francuscy surrealiści poszukiwali „nowego mitu”. Z perspektywy wystawy ważne są jednak również narastające przez lata półprawdy i uproszczenia. Mylnie powiela się przekonanie, że Kantor pojechał do Paryża w 1947 roku na legendarną wystawę w Galerie Maeght i „przywiózł” nową sztukę do Krakowa. Historyk sztuki Piotr Słodkowski dowiódł, że artysta nie widział tej ekspozycji, najwyżej prace przygotowawcze. Zresztą Kantor kilka lat później w ogóle zanegował surrealizm.

Po pierwsze więc zderzamy się ze stwierdzeniem, że w Polsce surrealizmu nie było w ogóle. Po drugie, pokazujemy inne drogi, dzięki którym pojawił się w polskich pracach. Warto tu wspomnieć o Jerzym Kujawskim. W tym kontekście jest zdecydowanie ważniejszą postacią, a jego prace były najbliżej tych powstających we Francji, gdzie sam mieszkał od 1945 roku.

AD: Jedną z takich dróg poznania surrealizmu w Polsce otworzył międzynarodowy ruch „Phases”.

Hanna Doroszuk: Było to środowisko zrzeszające twórców z całego świata, inspirujące się wyobraźnią, formalnie czerpiące z surrealizmu i sztuki abstrakcyjnej, w tym malarstwa materii, które polegało na grubym kładzeniu farby łączonej z piaskiem, cementem, niewielkimi przedmiotami. Dzięki „Phases” polscy twórcy – początkowo wspomniany Kujawski, ale też Zbigniew Makowski, Jerzy Tchórzewski, Władysław Hasior, Tadeusz Brzozowski – po raz pierwszy po wojnie na pełnoprawnych zasadach byli związani z jakąkolwiek międzynarodową grupą awangardową. Te bardzo ważne dla polskiej sztuki nazwiska dzięki publikacjom i wystawom weszły do zagranicznych kręgów.

czarodziej rzy zielonej skale

„Czarodziej przy zielonej skale” Marka Włodarskiego z 1930 roku. Lwowski artysta, pobierający już w latach 20. xx wieku nauki u Fernanda Légera, jako jeden z pierwszych polskich twórców miał kontakt z kiełkującym surrealizmem i teoriami głoszonymi wówczas przez André Bretona. Zdjęcie: Muzeum Narodowe w Warszawie

AD: Prace Zbigniewa Makowskiego są pełne geometrycznych figur, kształtów, cyfr i krojów pisma. Jesteśmy w stanie odszyfrować te kody?

Hanna Doroszuk: Makowski inspirował się kabałą, tarotem, matematyką, więc pewną symbolikę da się zrozumieć. Bardzo dużo czytał i przerabiał książki, tworząc z nich przedmioty, które również zobaczymy na wystawie – wchodził dzięki nim w twórczą polemikę, dyskutował, zapisywał swoje uwagi na marginesach. Miał dużą wiedzę, zatem były to świadome dyskursy. Śledząc zespoły znaków, którymi się posługiwał, można odkryć motywy towarzyszące mu latami, choćby charakterystyczne malutkie schodki obecne na rysunkach i w pracach malarskich, mające zapewne swój przestrzenny model w jego pracowni.

AD: Dzieła Erny Rosenstein też okazują się ukrywać więcej niż tylko wizje podświadomości.

Hanna Doroszuk: Tak. W trakcie przerażającej ucieczki z lwowskiego getta artystka straciła rodziców, dlatego wojenne doświadczenia na zawsze zdominowały jej prace. W dziełach Rosenstein zauważam dużą świadomość surrealizmu. Warte uwagi są jej asamblaże, w których się przejawia myślenie o przedmiocie podobne do tego, jakie znamy z zachodnich kreacji. Trudno jednak powiedzieć, czy dany artysta był definitywnie przedstawicielem tego kierunku. Byłoby to dość ograniczające. Polski surrealizm traktuję jako zjawisko, którego różnorodne przejawy możemy odnosić do wielu twórców i twórczyń. Poprzez naszą wystawę chcę pokazać, że nie jest on zamkniętym historycznie ruchem, tylko spektrum zjawisk, które odnajdujemy na wielu płaszczyznach.

AD: Zapewne nawet w życiu. Czerpiemy z surrealizmu więcej, niż nam się wydaje?

Hanna Doroszuk: Wraca do mnie cały czas jedno pytanie. Dlaczego robimy wystawę, skoro „nie było polskiego surrealizmu”? Dlatego, że możemy myśleć inaczej. Zawsze da się spojrzeć z innej perspektywy, a to, co znamy od dawna i traktujemy jako zamknięte, wcale takie nie musi być. Spoglądając jeszcze raz wstecz, odnajdziemy zupełnie nową drogę skojarzeń.


Czytaj więcej