Premiery kinowe w kwietniu. 4 filmy, na które czekam

Premiery kinowe na kwiecień to długa lista tytułów i totalny gatunkowy miks. Na jakie filmy czekam? Na „Challengers” (choć bez większych oczekiwań). Na dramat produkcji japońsko-niemieckiej „Perfect days" o tym, jak romantyzować codzienność (nawet wtedy, gdy lwia jej część dotyczy szorowania toalet). Perełką kwietniowych premier może być francuski film „Rosalie” z Nadią Tereszkiewicz w roli głównej i z muzyką Hani Rani. Nieśmiało dorzucam film "Mój pies Artur" w kategorii kina, które skutecznie wymyka się ocenom na chłodno.

Premiery kinowe w kwietniu. 4 filmy, na które czekam

Światowa premiera filmu "Rosalie" miała miejsce podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Zdjęcie: Materiały prasowe

W propozycjach na kwiecień także Netflix podsuwa nam nowości, od których trudno będzie się oderwać. Pośród gorących premier znajdziemy fabularyzowane historie prawdziwych wydarzeń („Mocny temat”, „Sprawa Asunty,”) i intrygujące adaptacje -  tajemniczy serial „Ripley” w czarno-białej odsłonie i „Kradzież” na podstawie bestsellerowej powieści szwedzkiej pisarki.

Przygotowaliśmy także kwietniowy przegląd nowości teatralnych. Polecamy premiery klasyków w zupełnie nowym wydaniu - m.in. "Zemstę" i "Balladynę". Fani filmu „Dirty Dancing” już mogą odliczać do premiery sztuki „Wirujący seks. Polskie love story”.

A premiery kinowe? Tu wybór też będzie interesujący. Oto 4 tytuły, które przykuły moją uwagę.

Perfect days w kinach od 12 kwietnia

"Perfect Days" to dramat w reżyserii legendy kina, Wima Wendersa, jednego z najbardziej znanych reżyserów niemieckich, który tworzy głównie filmy artystyczne, eksperymentalne i dokumentalne. 

„Perfect days” opowiadają historię dozorcy w Japonii, który choć trudni się na co dzień szorowaniem miejskich toalet, to docenia uroki prostego życia jak nikt inny. Już po zwiastunie spodziewam się kadrów wyjątkowych i otulonych piękną muzyką. Nie wiem, czy będzie to „filmowe doświadczenie zmieniające życie”, jak zapowiada amerykańska platforma FirstShowing skupiająca fanów kina, ale już teraz nie mam wątpliwości, że to jeden z tych filmów, które zobaczyć trzeba choćby raz w życiu.

Opis dystrybutora: Nowy film twórcy „Lisbon Story" i „Nieba nad Berlinem" to medytacja nad prostotą i pięknem życia. W „Perfect Days" Wim Wenders opowiada historię japońskiego everymana, dla którego każdy dzień wypełniony jest czynnościami składającymi się na poezję codzienności.

Mieszkający we współczesnym Tokio Hirayama (w tej roli fantastycznyKōji Yakusho, nagrodzony za swoją rolę na festiwalu w Cannes) to człowiek małomówny i zamknięty w sobie, jednak przepełniony miłością do świata i innych. Podążając za bohaterem, odkrywamy kolejne rytuały, w które angażuje się on z całkowitym oddaniem. Z czasem nawet prozaiczna praca Hirayamy, porządkującego miejskie toalety (każda jest architektonicznym arcydziełem), okazuje się niezwykłym ceremoniałem.

Ścieżką dźwiękową jego życia stają się harmonijne dźwięki tokijskiej ulicy oraz utwory w wykonaniu The Velvet Underground, Lou Reeda, Patti Smih i Niny Simone. Film Wendersa to uzdrawiające kino zmieniające codzienność w magię. 

Rosalie w kinach od 12 kwietnia

„Rosalie” to kolejny po docenionej przez krytyków „Tancerce” film Stéphanie Di Giusto, francuskiej reżyserki. Di Giusto pracowała także nad scenariuszem filmu wraz z Sandrine Le Coustumer. 

W roli głównej zobaczymy tu aktorkę polskiego pochodzenia - Nadię Tereszkiewicz, która swoją karierę rozwija we Francji. W „Rosalie” partneruje jej gwiazda francuskiego kina - Benoît Magimel.

Film porusza ponadczasowy temat odmienności i samoakceptacji, ale historię osadzono we francuskim krajobrazie lat 70. XIX w., a całość dopełnia muzyka autorstwa polskiej kompozytorki, laureatki Paszportu Polityki - Hani Rani. Liczę na seans co najmniej dobry.

Opis dystrybutora: Francja, lata 70. XIX wieku. Rosalie to młoda kobieta inna niż wszystkie, obdarzona wyjątkową tajemnicą - jej twarz i ciało pokrywają włosy. Przez całe życie ukrywała prawdę, aby zachować bezpieczeństwo i dopasować się do otoczenia. Aż do czasu, kiedy na swojej drodze spotka Abla, nieświadomego jej sekretu zadłużonego właściciela baru, który bierze z nią ślub dla posagu. Czy Abel będzie w stanie pokochać Rosalie i dostrzec w niej kobietę, gdy pozna prawdę?

Mój pies Artur w kinach od 26 kwietnia

Filmy z psimi bohaterami to dla mnie gatunek wymykający się ocenie na chłodno. Zoomy na rozczulające ślepia, liczba machnięć ogonem, może do tego jakaś skala puszystości futra? Sama nie wiem. Ale w tych filmach kryteria oceny odbiegają od standardów. Myślę, że niektórzy wiedzą, o co chodzi. Poza tym na mojej liście ulubionych filmów figuruje m.in. „Marley i ja”, to chyba wiele wyjaśnia (tytuł dostępny aktualnie w bibliotece platformy Netflix). 

Tak się też składa, że do tych najlepszych psich filmów, scenariusze napisało samo życie. Dlatego „Mój pies Artur” już na starcie zdobywa kilka punktów dodatkowych, bo historia, którą opowiada, wydarzyła się naprawdę. 

W 2014 roku pies znikąd przyłączył się do szwedzkiego zespołu, który właśnie brał udział w międzynarodowych zawodach sportowych, obejmujących różnorodne dyscypliny przygodowe (Adventure Racing World Championship). Zawody odbywały się w Ekwadorze, a liderem czteroosobowego zespołu Peak Performance był wtedy Mikael Lindnord. Psu, który kręcił się wokół zawodników, Lindnord podał klopsika i od tamtej pory pies podążał za zespołem przez resztę wyścigu. Po zakończonych zawodach Lindnord dołożył wszelkich starań, by Artura zabrać do Szwecji i stworzyć dla niego prawdziwą rodzinę. 

Opis dystrybutora: Miłośnik sportu i adrenaliny Michael Light (Mark Wahlberg) staje przed największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze. Wraz z trzyosobową ekipą zaufanych zawodników przystępuje do Mistrzostw Świata w Rajdach Przygodowych na Dominikanie. Stając na starcie ekstremalnych zmagań, w czasie których – przez 10 dni – pieszo, kajakami i na rowerze będzie musiał pokonać prawie 700 kilometrów, Light nie przypuszcza, że wkrótce jego zespół rozrośnie się o dodatkowego członka. Będzie nim jedyny w swoim rodzaju, bohaterski pies – Artur. Połączeni nierozerwalną więzią człowiek i wierny czworonóg rzucą wyzwanie dżungli, falom, przepaściom i ograniczeniom własnych organizmów. To co wspólnie osiągną, napisze niebywałą historię, która poruszy i zachwyci cały świat.

Challengers w kinach od 26 kwietnia

Na film „Challengers” czekam nie tylko ja, to wiem na pewno. Nie wiem jednak, czy czekam, bo wątek sportowej rywalizacji i historia romansowego trójkąta, czy czekam, bo w roli głównej Zendaya. Po „Diunie. Części drugiej” chciałabym zobaczyć aktorkę w mniej sfochowanej wersji. I co najważniejsze - czekam, jednocześnie nie oczekując hitu. A może jednak?

Opis dystrybutora: Wizjonerski twórca Luca Guadagnino przedstawia Challengers z Zendayą w roli Tashi Duncan, która jako złote dziecko tenisa została potem trenerką, bezkompromisową na korcie i poza nim. Jej mąż (Mike Faist – West Side Story) jest mistrzem, który przeżywa zawodowy kryzys. Tashi postanawia przywrócić mu dawną chwałę, ale oboje czeka niespodzianka, kiedy przeciwnikiem okazuje się inny przebrzmiały czempion Patrick (Josh O’Connor – The Crown) - jego były najlepszy przyjaciel i dawny chłopak Tashi. Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, a napięcie sięga zenitu, Tashi musi zapytać samą siebie, jaka będzie cena wygranej.


Czytaj więcej