Mood Scent Bar na najdłuższym deptaku Europy
Niegdyś żartowano z tego, że Łódź leży nad Piotrkowską. Nic dziwnego: ta ulica, będąca najdłuższym deptakiem w Europie, jak w soczewce skupia w sobie historię Łodzi. Miasto bez rzeki przez lata napędzał ludzki nurt ściągających tu wizjonerów i marzycieli – najpierw przedsiębiorców, a potem filmowców.
Perfumeria Mood Scent Bar, Łódź. Zdjęcie: Michał Mańka
Wibrująca energia, która cechowała dawną Łódź, choć nieco uśpiona, znów zaczyna krążyć w zaułkach spektakularnych, choć mocno pokrytych patyną kamienic. W jednej z nich, niemal przy samym Placu Wolności, pod adresem Piotrkowska 6, otwarto właśnie łódzką filię niszowej perfumerii Mood Scent Bar.
Zobaczcie, jak wygląda kolejny, po łódzkim, salon Mood Scent Bar w Katowicach.
Ściany przesiąknięte historią, marzeniami i aspiracjami
Łódzki Mood Scent Bar mieści się w wybudowanej w 1882 r. trzypiętrowej kamienicy, która obecnie wpisana jest do rejestru zabytków. Inicjatorami jej powstania i pierwszymi właścicielami byli Karol Hielle i Karol Dittrich, którzy na parterze budynku prowadzili sklep i skład fabryczny „Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Żyrardowskich Hielle i Dittrich”.
Perfumeria Mood Scent Bar, Łódź. Zdjęcie: Michał Mańka
Architektoniczny projekt kamienicy wykonał w 1881 r. Ignacy Markiewicz, a sygnował go Hilary Majewski, który od 1872 r. obejmował stanowisko miejskiego architekta miasta Łódź. W późniejszych latach pod tym adresem działały między innymi Dom Konfekcyjny braci Bromberg, prywatna Szkoła Rysunku i Malarstwa Icka Katzenbogena czy Skład Warszawskiej Destylarni Parowej K. Sznajdera. To jedno z tych miejsc, w których czuć ciągłość pokoleń, a ściany zdają się być przesiąknięte historiami życia dawnych mieszkańców, ich marzeniami i aspiracjami.
Zapachy niszowych perfum z całego świata zanurzone w ultramarynie
Teraz wnętrze, które przez ponad stulecie gościło przedsiębiorstwa wszelkiej maści, wypełnia zapach niszowych perfum z całego świata, pisząc kolejny rozdział jego barwnej historii. Ogromne witryny, przez które w słoneczne popołudnia do lokalu wpada piękne złote światło, pozwalają już z oddali dostrzec wibrujący błękit. Mocny, esencjonalny i żywy kolor, to pierwsze, co przyciąga wzrok, kiedy zagląda się do środka.
Ultramaryna, nazwana przez importujących ją do Europy w XIV w. weneckich handlarzy kolorem zza morza, jest dominantą tego wnętrza. Tej barwy są nie tylko ściany, sufit i podłoga lokalu, ale i wszystkie meble. Przekraczając próg lokalu, przenosimy się do wnętrza błękitnej szkatułki. Morskich historii jest tu więcej – wykonane z mosiądzu kinkiety w kształcie muszli to projekt francuskiej marki Maison Jansen z lat 70.
Perfumeria Mood Scent Bar, Łódź. Zdjęcie: Michał Mańka
Muszle-rzeźby przylegają do błękitnych ścian, promieniując na nie opalizującym niczym masa perłowa światłem. To złudzenie optyczne, które sprawia, że kilkakrotnie zaglądamy pod spód lamp, by utwierdzić się, że wypełnia je nie perłowa macierz, a mosiądz.
Wnętrze pełne blasku
Połysk i świetlne iluminacje to efekt pokrywającej wnętrze farby, która opalizuje, bawiąc się naszą percepcją. Butik, mieni się niczym szlachetny klejnot. Zatopiona w ultramarynie przestrzeń nagle rozbłyska jasnym błękitem, wręcz wpadającym w liliowo-różowy odcień, zależnie od tego, z jakiego miejsca, i pod jakim kątem na nią spojrzymy. Ta gra przypomina teatr – i o taki efekt chodziło architektce Zofii Wyganowskiej.
Perfumeria Mood Scent Bar, Łódź. Zdjęcie: Michał Mańka
Chcieliśmy stworzyć wnętrze tajemnicze, eleganckie, dość ciemne w nastroju – mówi Zofia Wyganowska. – Wymyśliliśmy sobie morski świat. Gabaryt sklepu, ogromny i zupełnie odmienny niż pozostałych butików Mood Scent Bar pozwolił na to, by potraktować przestrzeń bardziej scenograficznie. Ekspozycja mogła stać się bardziej przestrzenna – stąd we wnętrzu różne postumenty – dodaje.
W centralnej części sklepu znajduje się podest w kształcie, tak zwanych organów zapachowych, czyli stołu do komponowania zapachów – narzędzia pracy perfumiarzy. W wersji zaprojektowanej przez Zofię Wyganowską mebel ma odwrócony kształt, tak, aby służył za miejsce ekspozycji perfum.
– Flakony perfum są piękne. By podkreślić ich unikalną formę i dodatkowo rozświetlić je w tej dość ciemnej przestrzeni, każdy z nich podświetliliśmy punktowo od dołu. Całość wygląda jak scena dla perfum – podkreśla architektka.
Perfumeria Mood Scent Bar, Łódź. Zdjęcie: Michał Mańka
Podobną scenę, przywodzącą na myśl rzędy balkonów w teatrze czy operze, tworzą lekko zaokrąglone łuki wbudowanych w ścianę półek. Delikatne światło padające na rozstawione na nich buteleczki perfum wydobywa ich blask, przepięknie eksponując każdą z nich. Wszechobecność koloru i to, jak pracuje on ze światłem, tworzą piękne tło dla tego, co jest tu najważniejsze – niszowych perfum z całego świata, luksusowych kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała, kadzideł, świec i dedykowanej im ceramiki.
Chłód błękitu Yves Klein Blue, szkło Murano i geometryczna abstrakcja
Uwagę przyciąga zawieszony nad półko-organami żyrandol z bursztynowego szkła Murano, o kształcie przypominającym bukiet skąpanych w miodzie szyszek. Ciepłe światło sączące się z jego wnętrza, podobnie jak perłowe świetlne refleksy lamp muszli tworzą intymny klimat. – W tym wnętrzu światło tworzy magiczny, nastrojowy świat. Ma ciepłą barwę, która równoważy chłód błękitu Yves Klein Blue.
Perfumeria Mood Scent Bar, Łódź. Zdjęcie: Michał Mańka
– Postanowiliśmy w ogóle zrezygnować z oświetlenia technicznego, ukrytego. Mamy wspaniałe stare lampy z Włoch i Francji, które są takim biżuteryjno-dekoracyjnym elementem. W połączeniu z abstrakcyjną, geometryczną scenografią części ekspozycyjnej i mocnym kolorem tworzą niezwykły nastrój – opowiada Zofia Wyganowska.
Pustka stanowi istotny element w kreacji scenicznej i scenograficznej projektu.
– Asocjacje z pustką wzbudzają u mnie skojarzenia z luksusem. W Łodzi, ze względu na dostępną powierzchnię, razem ze współpracującą ze mną przy tym projekcie Weroniką Krygicz, chciałyśmy zrobić wnętrze inne niż w pozostałych butikach, oprzeć się o inną narrację. W tej mającej ponad 60 m2 przestrzeni wiele rzeczy może wybrzmieć. To pozostawione powietrze sprawia, że wnętrze jest klasyczne, minimalistyczne. Ale jednocześnie jest też szalone – formy ekspozycji, przez mocny kolor. Farba jest połyskliwa, a smugi żółtego światła odbijają się w tym połysku – to jest inne i fajne – tłumaczy Wyganowska.