Wiele podróżowałem po świecie, ale tak pięknego zakątka, takiego połączenia morza, lasów i wzgórz, nie widziałem nigdzie. Tu czuję się spokojny i szczęśliwy” – pisał wkrótce po przybyciu do Orłowa Stefan Żeromski. W malownicze miejsce między Gdynią a Sopotem pisarz po raz pierwszy przyjechał wiosną 1920 roku i odtąd wypoczywał tam regularnie. Ale urodę porośniętych wiekowymi bukami klifów doceniali też inni współcześni mu ludzie pióra, jak Jan Lechoń, Kornel Makuszyński, Stanisław Przybyszewski, Deotyma i Władysław Orkan, który nazwał Orłowo „najbardziej uroczą miejscowością na polskim pobrzeżu”.

Dom stanął w strefie ochrony konserwatorskiej. Architekci odtworzyli proporcje i układ okien wcześniejszego obiektu, ale wprowadzili też nowe przeszklenia. Rozplanowali je tak, by sąsiedzi nie mieli wglądu do wnętrza. Zdjęcie: Tomo Yarmush
W dwudziestoleciu międzywojennym dawna wioska rybacka pomału zaczęła zmieniać się w letniskową część Gdyni. Dziś to położona w otulinie leśnego rezerwatu willowa dzielnica modernistycznego „białego miasta”, gdzie swoje rezydencje mają artyści, ludzie biznesu i sportu. Właśnie tu, przy jednej z historycznych ulic, powstał dom wakacyjny dla pary z dwójką dzieci. Na co dzień mieszkają w pobliskich Borach Tucholskich, w Orłowie chcieli spędzać czas wolny z rodziną i przyjaciółmi. Zaprojektowanie obiektu zlecili lokalnej pracowni IFA Group. – Znali nasze wcześniejsze realizacje, zresztą na działce obok kilka lat temu postawiliśmy podobny dom – mówi właściciel biura Kamil Domachowski.

Aranżację salonu tworzą kanapy Noti, stoliki „Serif” tej samej marki oraz lampy: kinkiet „Flos 265” Paola Rizzatta i żyrandol „Gregg” Ludoviki i Roberta Palomba dla Foscarini. Na gzymsie obraz Grzegorza Worpusa-Budziejewskiego. Zdjęcie: Tomo Yarmush
Zabudowa ulicy znajduje się w strefie ochrony konserwatorskiej. To tuzin willi pochodzących z lat 50. XX wieku. Każda składa się z dwóch różnej wysokości prostopadłościanów. W ostatnim czasie część obiektów rozebrano i odtworzono z zachowaniem gabarytów i modernistycznego charakteru. W ten sposób postąpili też architekci z IFA Group, zdecydowali jednak maksymalnie uprościć nowe bryły.

Minimalistyczna toaletka, w pokoju na piętrze, z ławką „Pura” gdyńskiej marki Tamo. Na blacie wazon autorstwa Anety Kociej. Zdjęcie: Tomo Yarmush
- Ten wcześniejszy projekt, z 2017 roku, jest już dość syntetyczny, ale tym razem poszliśmy jeszcze dalej. Oczyściliśmy formę ze zbędnych dodatków. Usunęliśmy gzymsy, ukryliśmy rynny i rury spustowe. Wszystko po to, by uzyskać jak najbardziej minimalistyczną kompozycję – opowiada Domachowski. Architekci zachowali proporcje dawnego budynku i układ okien, ale wprowadzili też rozwiązania i detale świadczące o jego współczesnej proweniencji. To m.in. zlicowane ze ścianami wielkie przeszklenia i wykonany z betonu architektonicznego cienki daszek nad wejściem, który zastąpił znacznie grubszy, wykorzystany w pierwotnym domu. Puryzm o polsko-szwajcarskim rodowodzie daje też o sobie znać we wnętrzach. Projektanci stworzyli duże otwarte przestrzenie, w których meble pełnią funkcję czysto użytkową.

Fragment salonu. Na tle betonowych ścian wyeksponowano kolejną pracę Grzegorza Worpusa-Budziejewskiego oraz proste meble: wykonaną na zamówienie szafkę i fotel „Chisel” norweskiego dizajnera Andreasa Bergsakera. Zdjęcie: Tomo Yarmush
Pierwsze skrzypce grają skrupulatnie kadrowane widoki z okien i naturalne światło sprytnie wprzęgnięte do budowania różnych nastrojów. Podkreśla surowość ścian z wylewanego na miejscu betonu i drewniane wykończenia. Oszczędnie dobrane domowe sprzęty prezentują się na tym tle niczym obiekty sztuki. Meble wykonane na zamówienie zestawiono z kilkoma wyrazistymi klasykami, jak lampa „Flos 265” autorstwa Paola Rizzatta czy fotel „Chisel” Andreasa Bergsakera.

Główna sypialnia na piętrze. Dębowe wykończenie ścian płynnie przechodzi w zabudowę szaf. Przy łóżku autorska komódka i kinkiet „PC” marki HAY. Zdjęcie: Tomo Yarmush
Kuchnia znalazła się nieco wyżej niż salon. – Od frontu jest wjazd do garażu, a ponieważ inwestorom zależało, żeby salon bezpośrednio łączył się z tarasem na tyłach posesji, musieliśmy ją nieznacznie podnieść, co przy okazji zgrabnie strefuje przestrzeń – tłumaczy Domachowski. To kolejny dowód, że architektura domu aranżuje tu w zasadzie całe wnętrze. Kuchnię wyróżnia też belkowany strop. – Drewno nie tylko wizualnie ociepla pomieszczenie, ale również poprawia jego akustykę – dodaje projektant.

W gabinecie uwagę zwraca obraz Grzegorza Worpusa-Budziejewskiego. Przy biurku „Piato” marki Tamo krzesło „Grand Prix 3130” Arnego Jacobsena od Fritza Hansena. Z prawej lampa „PIU” od Tamo, z lewej regał tej samej firmy. Zdjęcie: Tomo Yarmush
Podkreśla, że inwestycja przebiegała bardzo szybko, bo właściciele obdarzyli architektów dużym zaufaniem. – Zawsze pracujemy na makietach. Nie pokazujemy klientom wizualizacji, ale modele. Po pierwsze dlatego, że tak łatwiej wytłumaczyć pewne rozwiązania, a po drugie, bo ułatwia nam to cały proces koncepcyjny, dochodzenie do najlepszych pomysłów. Projektowanie trwa może wolniej, ale realizacja posuwa się znacznie sprawniej. I tak było w tym przypadku – przyznaje. Z pewnością to zasługa architektonicznego warsztatu, ale być może też inspirującego otoczenia. Wszak to właśnie w Orłowie Żeromski stworzył zarys i pierwsze rozdziały swojego „Wiatru od morza”.
Artykuł ukazał się w 13. numerze „AD Polska”, wrzesień/październik 2025.
Zobacz też:
- Sześć wymiarów: nowy kampus Głównego Urzędu Miar
- Prezentownik literacki. TOP 10 książek o dizajnie i architekturze nie tylko na święta
- Tetris nad fiordem: dom w Valldal projektu polskiego biura Office Inainn