Rok 2024 przynosi duże zmiany w świecie pięknych mieszkań i domów. Poza horyzont przesuwają się tak zobowiązujące style jak glamour czy hollywood regency, a modern classic i mid-century modern zdecydowanie mocniej niż dotąd tchną przytulnością. Z drugiej strony już tylko w annałach historii znajdziemy trendy takie jak urban jungle, do którego wkrótce dołączy również powierzchownie interpretowane boho. Wyraźnie wysłużyła się estetyka loftowa. Styl skandynawski oraz minimalizm natomiast pozostaną z nami, jednak wciąż będą zyskiwać na głębi.
Soft minimalism, czyli minimalizm pełen ciepła
Z pozoru te same co wcześniej formy, ale… zamiast czystej bieli – złamana, czyli off-white. Zamiast dominujących do niedawna szarości – znów modne beże, brązy, kolory ziemi. Oprócz płaskich plam koloru gradienty i melanże (na firankach, zasłonach, dywanach, ale także na meblach). A przy tym świadomy dobór materiałów – głównie naturalnych, jak drewno, ceramika, kamień – oraz faktur, niezwykle istotnych we współczesnych wnętrzach.
W tym roku w modnym wnętrzu warto postawić na świadomy dobór materiałów – głównie naturalnych, jak drewno, ceramika, kamień – oraz faktur. Zdjęcie: Getty Images
Aby podkreślić złożoność struktury drewna czy kamienia, szczotkuje się je (zaimpregnowane sprawdzą się nawet na blacie kuchennym). Coraz więcej widzimy wokół porowatej ceramiki, nieszkliwionej lub – gdy to konieczne ze względów użytkowych – pokrytej dyskretną glazurą w głębokim macie. Odpowiednie apretury pozwalają też cieszyć się głębią splotów aksamitu, bouclé, szantungu czy plecionki bez obaw o plamy. To ważne, bo nowoczesny dom ma być piękny nie tylko na zdjęciach – musi się dobrze sprawdzać w codziennym życiu.
Wytworna prostota – japandi i quiet luxury
Modny wystrój mieszkań w 2024 roku to odwołania do estetyki rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zdjęcie: Getty Images
Z minimalizmu, który na dobre zawładnął światem wnętrz, wyłania się coraz więcej odrębnych nurtów. Do najbardziej charakterystycznych należy japandi, czyli spotkanie skandynawskiej prostoty z japońskim wyrafinowaniem. Czasem mamy tu do czynienia z estetycznymi cytatami z Kraju Kwitnącej Wiśni, częściej – całościowe myślenie o kompozycji wnętrza, m.in. z istotną rolą otwarcia na naturę i światło. Tak jak ponad sto lat temu czyniono w kręgu ruchu Arts&Crafts oraz secesji wiedeńskiej.
Charakter zdecydowanie zachodni, ale tę samą uwagę skierowaną na wystudiowane formy, wypracowany detal oraz najwyższej klasy materiały reprezentuje quiet luxury – styl wielkomiejskich apartamentów okrzepłych elit finansowych, old money. Znakomite w swej prostocie formy odkuwane są tu z marmuru i kwarcytu, modelowane w naturalnych tynkach glinianych czy wapiennych, odlewane z mosiądzu czy brązu, odszywane z lnu, wełny, jedwabiu.
Od klasycznego vintage po cottage core
Do najważniejszych nurtów wzornictwa należy dziś circular design, czyli projektowanie w zgodzie z założeniami gospodarki obiegu zamkniętego. Kierunkiem są tu produkty tworzone z surowców odnawialnych albo pozyskanych z recyklingu – i wytwarzane tak, by po wyeksploatowaniu mogły znów być przetworzone, względnie zutylizowane w sposób przyjazny środowisku.
Z wnętrzarskiej podróży w czasie i przestrzeni wiele ma także cottage core, a więc styl rustykalny w rodzimym i bezpretensjonalnym wydaniu. Zdjęcie: Getty Images
Najbardziej ekologicznym produktem jest jednak ten, który… w ogóle nie powstał. Skoro tak, wiele osób programowo sięga po meble i dodatki vintage. To coraz częściej styl wnętrza i styl życia, często oparty na autentycznej fascynacji wzornictwem minionych dekad, czasem też przyprawiony odrobiną nostalgii za epoką, gdy (czy rzeczywiście?) życie było prostsze. Coś z wnętrzarskiej podróży w czasie i przestrzeni wiele ma także cottage core, a więc styl rustykalny w rodzimym i bezpretensjonalnym wydaniu. Gospodarski, może ziemiański, ale bez aspiracji wielkopańskich. Tworzy wnętrza, w których ma się toczyć spokojne, dobre życie – nie bez dobrodziejstw cywilizacji, ale w kojącej bliskości natury.
Art déco, Bauhaus i inne odsłony modernizmu
Jeśli sięga się dziś w odleglejszą przeszłość, to przede wszystkim czerpie inspiracje z dwudziestolecia międzywojennego. W modnych wnętrzach wciąż pobrzmiewają echa art déco – rodem z pawilonu polskiego na wystawie paryskiej 1925 r., z gdyńskich kamienic i z żoliborskich willi. Architekci wnętrz chętnie przywołują tamte wystudiowane formy (m.in. łuki czy wydatnie zaokrąglone narożniki), luksusowe materiały, wypracowane detale i efektowne desenie. Sięgają po cenne antyki, ale także projektują własne meble estetyce określanej jako new art déco, raczej francusko-amerykańskiej niż polskiej, spektakularnej, ostentacyjnie zbytkownej.
Architekci wnętrz chętnie sięgają po cenne antyki, ale także projektują własne meble estetyce określanej jako new art déco. Zdjęcie: Getty Images
Wielką estymą cieszy się i nadal cieszyć się będzie spuścizna Bauhausu. Przy całej bezkompromisowej funkcjonalności oferuje logiczne decyzje estetyczne, czystą linię, wizualną harmonię bazującą na powściągliwym doborze środków wyrazu. To podejście wnętrzarskie harmonijnie łączy się z kontekstem i ceglanych bloków z lat 50., i wieżowców z wielkiej płyty, i współczesnych budynków mieszkalnych, od jedno- po wielorodzinne. Wciąż w użyciu są i pozostaną jednak również późniejsze nurty modernizmu, zarówno wykorzystujące formy organiczne (furorę robią nieregularne obłości w duchu lat 50. i 60. XX wieku), jak i geometryczne (z lat 70. i 80).
Maksymalizmy – spersonalizowany eklektyzm i dopamine decor
We wzornictwie często współistnieją, a niekiedy nawet krzyżują się tendencje przeciwstawne. Choć więc ton naszej epoce nadaje minimalizm, nie sposób nie dostrzec nurtów maksymalistycznych. Do najbardziej obiecujących należy spersonalizowany eklektyzm. Oznacza twórczą swobodę, która nie tak dawno jeszcze wyróżniała wyłącznie ludzi sztuki, a dziś porywa także miłośników pięknych wnętrz. Na czym polega? Na twórczym łączeniu swobodnie dobieranych wątków (stylów, konwencji, form, dekoracji, kolorów, wzorów…) w unikatową całość, odzwierciedlającą fascynacje wizualne właściciela.
Spersonalizowany eklektyzm oznacza twórczą swobodę, czyli na łączeniu swobodnie dobieranych wątków (stylów, konwencji, form, dekoracji, kolorów, wzorów…). Zdjęcie: Getty Images
Ktoś mógłby powiedzieć, że nie ma tu żadnych reguł. Oczywiście – są. Tu też nie obędzie się bez wyważenia proporcji, siły koloru czy skali deseni, a także umiejętnego zestawiania form. Bez tego zamiast estetyki maksymalizmu we wnętrzu pojawiłby się po prostu chaos. Wyraźnie widać to w kreacjach spod znaku dopamine decor, czyli feerii barw czerpiącej ze stylu Memphis i, szerzej, postmodernizmu. Zdecydowane posunięcia w zestawieniach kształtów i kolorów wymagają konsekwencji. Choćby z tego względu, że mocną barwę najłatwiej zrównoważyć we wnętrzu drugim mocnym kolorem.