Zadanie z przeszkodami
Julia, pochodzisz z Hamburga, co sprowadziło Cię do Londynu?
Julia Haghjoo: Dzięki mojej pracy mieszkałam w wielu miejscach na świecie. Kiedy przeprowadziłam się do Paryża, poznałam mojego męża Adama. Pochodzi z Londynu, więc będąc para musieliśmy się zdecydować, gdzie chcemy mieszkać.
Paryż nie był opcją dla żadnego z was?
Przez jakiś czas myślałam, że Paryż to moje miasto i że tam się zestarzeję. To jest miejsce, które kocham i które sprawia, że rozkwitam kreatywnie. Wiedzieliśmy jednocześnie, że chcemy założyć rodzinę i zaczęliśmy się zastanawiać, jakie miejsce będzie dla nas najlepsze. Najpierw rozważyliśmy wszystkie za i przeciw. Londyn, ze swoimi terenami zielonymi i możliwościami edukacyjnymi, oferuje po prostu lepsze warunki do wychowywania dzieci.
Julia Haghjoo na swoim tarasie. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Rynek mieszkaniowy w Londynie jest dość trudny, jakiego rodzaju nieruchomości szukałaś?
Na tym rynku faktycznie bardzo dużo się dzieje. Obejrzeliśmy bardzo dużo nieruchomości. Nie byliśmy jednak pod presją czasu, ponieważ nie mieliśmy jeszcze dziecka. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później będziemy chcieli kupić stary dom, najlepiej wiktoriański lub gregoriański. Miał być wystarczająco duży dla rodziny i mieć ogród. W wersji idealnej miał być położony w zachodniej części miasta. Mój mąż właśnie tam i wiele lat pomieszkiwaliśmy tam razem. Nie chcieliśmy również, aby nieruchomość była wyremontowana, ponieważ pragnęliśmy podjąć wyzwanie i stworzyć własny dom. W 2020 roku wybuchła pandemia i znaleźliśmy w internecie dom, który spełniał wszystkie te kryteria.
Jak to było, kiedy po raz pierwszy odwiedziłaś ten dom: czy to była miłość od pierwszego wejrzenia?
Większość ludzi zawsze mówi: „Zakochałem się od razu”. My znaleźliśmy się w zabytkowym wiktoriańskim domu z 1850 roku, który był w bardzo złym stanie, więc trudno było nam sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać po renowacji. Spodziewaliśmy się wielu problemów w trakcie renowacji, ale ten dom podobał nam się najbardziej ze wszystkich dotychczas obejrzanych. Powiedzieliśmy tak i mieliśmy szczęście, że udało nam się tę transakcję zrealizować.
Para otrzymała pozwolenie na niewielką rozbudowę parteru, dzięki czemu duże okna wprowadzają do wnętrza więcej światła. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Pułapki remontowe
Renowacja zabytkowego budynku zazwyczaj wiąże się z wieloma przeszkodami. Jak sobie z nimi poradziłaś?
Dom był ostatni raz remontowany w latach 60. przez poprzedniego właściciela, który usunął lub wymienił wiele oryginalnych elementów. W tamtych czasach przepisy budowlane nie były aż tak rygorystyczne, jak dziś. Mieliśmy więc wiele do zrobienia. Niektórzy z pewnością wzbranialiby się przed tym, ale my chcieliśmy stworzyć ten dom po swojemu. Naszym głównym celem było przywrócenie oryginalnych elementów. Zawsze powtarzam: dom jest jak starsza pani, która potrzebuje dużo uwagi. Chcieliśmy, aby znów rozkwitł jak piękny kwiat. Aby to osiągnąć, potrzebowaliśmy pomocy. Ponieważ jest to budynek wpisany na listę zabytków, ściśle współpracowaliśmy z konserwatorem. Przeanalizował on, co możemy zmienić, ale też, jak przywrócić oryginalne elementy.
Czasami podczas takich renowacji do chodzi do jakichś zaskakujących odkryć. Czy Tobie też się takie przydarzyły?
W salonie znajdowało się dwoje podwójnych drzwi, które były ukryte za ścianą, więc oczywiście trzeba było je ponownie odsłonić. Mają 200 lat i zasługiwały na to, by ponownie ujrzeć światło dzienne. Niektóre kominki również zostały wcześniej usunięte, tylko jeden pozostał nienaruszony. Sztukateria była już wielokrotnie przemalowywana, więc również wymagała rekonstrukcji.
Czy otrzymaliście jakąś pomoc?
Przy remoncie współpracowaliśmy z architektem i konserwatorem zabytków. Ja zajęłam się wystrojem wnętrz. Na szczęście mieliśmy wystarczająco dużo czasu podczas pandemii, aby wszystko przygotować. Najpierw kupiłam książki i przeszukałam wiele stron w internecie, aby w pełni zrozumieć architekturę wiktoriańską. Na tej wiedzy oparłam oparłam swoje pomysły. Chciałam zaprojektować dom tak, aby połączyć naszą własną estetykę z poszanowaniem tradycyjnego stylu. To wcale nie było łatwe. Dzięki Bogu, przynajmniej mój mąż i ja mamy ten sam gust.
W części dziennej sofa „Camaleonda” od B&B Italia jest ustawiona na dywanie od The Rug Company. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Przepis na sukces
Od czego zaczęłaś?
Od kolorów ścian! Najpierw musiałam stworzyć „fundament”. To samo robię w modzie, na przykład przy stylizacji. W tym celu współpracowałam z konsultantką ds. kolorów. Przyjrzałam się dokładnie, jak każdy pokój będzie wyglądał o danej porze dnia i które kolory się w nim sprawdzą. Oryginalnie ściany w wiktoriańskich domach były raczej ciemne. Nie chciałam jednak, aby wyglądały zbyt ciężko i pragnęłam znaleźć złoty środek. Konsultantka również mi w tym pomogła. Zapytała mnie: „Ok, to jest stary dom z epoki, ale kim jesteś ty jako osoba? Co jest dla ciebie ważne?”. Chciałam użyć złamanego odcienia błękitu, który w jakiś sposób przypominałby mi o moim domu w Hamburgu, a następnie zdecydowałam się na bladoniebieski kolor wpadający w szarość na klatce schodowej i w korytarzach. Następnie wybrałam pozostałe kolory ścian.
Co stało się później?
Byliśmy zdeterminowani, aby zachować funkcję dwóch salonów. Zgodnie z wiktoriańskim stylem, zdecydowaliśmy się na zieleń, ale zamiast tradycyjnej ciemnej tonacji wybraliśmy jej jaśniejszy odcień szałwii. Jeden z salonów był całkowicie pokryty tapetą. Nie chciałam tego powtarzać. Postanowiliśmy więc pokryć tylko jedną ścianę ręcznie malowaną tapetą w kwiaty, która nie tylko nawiązywała do epoki, ale także współgrała z drzewem wiśniowym na przodzie domu i magnolią na jego tyłach.
Jak wybrałaś meble?
Gdy koncepcja kolorystyczna była już gotowa, bardzo łatwo było mi kontynuować wybór mebli, zasłon i akcesoriów. Mieliśmy już kilka przedmiotów w naszej kolekcji, takich jak sofa „Arne” od B&B Italia w salonie, którą ponownie oddaliśmy do tapicerowania. Nie spieszyliśmy się jednak. Dywany w salonie zostały dodane dopiero kilka tygodni temu. Czasami trzeba najpierw zamieszkać w domu, aby wiedzieć, jakich elementów jeszcze potrzeba.
Gdzie najchętniej kupujesz meble?
Dla nas bardzo ważne jest połączenie klasyki i nowoczesności. Styl domu dał nam już pewne wytyczne. Nie chcieliśmy jednak, aby wyglądał zbyt staroświecko. Niektóre meble pochodzą z naszych domów rodzinnych. Ważne jest dla nas, aby przedmioty miały swoją historię i charakter. Poza tym dużo szukamy w sklepach z antykami lub przywozimy różne przedmioty z podróży.
Haghjoo zleciła obicie sofy „Arne” od B&B Italia, przed którą znajduje się stolik kawowy Isamu Noguchi. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Jak opisałabyś swój styl?
Oczywiście mieliśmy tutaj pewną narzuconą estetykę przez charakter domu, ale myślę, że stworzyłam mieszankę brytyjsko-włosko-skandynawską.
Czy lubisz przyjmować gości?
Kiedy zapraszamy przyjaciół i rodzinę, najchętniej wspólnie gotujemy. Dlatego potrzebowaliśmy dużego stołu. Latem lubimy też urządzać grille w ogrodzie.
Patrząc wstecz, czy zrobiłabyś coś inaczej?
To dobre pytanie. Ale chyba niczego bym nie zmieniła. Oczywiście każdy remont wiąże się z wyzwaniami, zrobiliśmy kilka rzeczy źle, niektóre zupełnie nie wyszły, ale wiele się nauczyliśmy dzięki temu projektowi, także jako para. To było wyzwanie, ale my uwielbiamy wyzwania.
Czy masz jakiś ulubiony pokój?
To zależy od pory dnia. Kiedy jestem z córką i rodziną, większość czasu spędzamy na dole, w kuchni lub jadalni. Kiedy jestem sama, uwielbiam nasze salony. Tutaj mogę się zrelaksować i naładować baterie lub zaprosić przyjaciół na kawę, herbatę czy drinki.
Myślisz, że w przyszłości znów się przeprowadzisz się?
Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłości. Na razie zapuściliśmy tutaj nasze korzenie i rośniemy wraz z naszym domem.
Para celowo zdecydowała się na bardzo duży stół, ponieważ uwielbia zapraszać gości. Stół i osiem krzeseł pochodzą z portfolio marki B&B Italia, nad stołem wisi żyrandol Murano ze Studia Laurin. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; fotografia: Alex Prager.
Haghjoo zaprojektowała kuchnię wraz z marką Telese, podobnie jak wysokie krzesła. Żyrandol sufitowy: Studio Laurin. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Kuchnia została zaprojektowana tak, aby nie było widać żadnych sprzętów. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Żyrandol Murano od Studia Laurin unosi się nad wyspą kuchenną z naturalnego kamienia. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Ramy obrazów nadal zawierają pozostałości ręcznie malowanej wiktoriańskiej tapety, która została zainstalowana w salonie przed renowacją: Krzesło: „Soft Pad Chair”. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Na klatce schodowej i korytarzach bladoniebieska szarość („Skylight” od Farrow & Ball). To ukłon dla rodzinnego miasta Haghjoo - Hamburga. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Trudno uwierzyć, że poprzedni właściciele ukryli podwójne drzwi za ścianą. Para ponownie je odsłoniła. Teraz drzwi łączą dwa salony. Ławka: B&B Italia. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; obraz: Tony DeLap.
Nad kominkiem wisi dzieło Tony`ego DeLapy, dywan to „Kendra Rug” od Soho Home. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; obraz: Tony DeLap.
Julia Haghjoo z córką Albą. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Stolik pochodzi z około 1920 roku i był prezentem od teściów Haghjoo. Przed remontem cały pokój był wyłożony tapetą, dziś tylko jedna ściana jest ozdobiona „Kwiatem śliwy” od De Gournay. Fotel: Rowen i Wren. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; obraz: Georg Baselitz.
W wiktoriańskich domach w przeszłości wybierano bardzo ciemne kolory, w tym ciemną zieleń. Julia Haghjoo obawiała się, że mocny kolor może wyglądać zbyt ciężko i zdecydowała się na szałwiową zieleń. Para wprowadziła również do domu wiele antyków, takich jak stolik kawowy z 1920 roku. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; obraz: Georg Baselitz.
Julia Haghjoo lubi relaksować się w salonie z książką. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Przy XIX-wiecznym biurku Davenport stoi edwardiańskie krzesło, prezent od teściów. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Julia Haghjoo z córeczką Albą na ręcznie wykonanym dębowym fotelu bujanym z 1983 roku, prezencie od teściów. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Zanim zaczęli remont, Julia znalazła dwie ilustracje (u góry po lewej i prawej), które kiedyś wykonał właściciel domu. Dziś wiszą one w pokoju dziecięcym jej córki. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
W centrum miasta, a jednak zielono. To zaleta, którą rodzina sobie bardzo ceni. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; grafika: Tony DeLap.
Dwie szafki po bokach kominka zostały zaprojektowane przez Haghjoo i markę Telese. Łóżko: B&B Italia. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Mały sekretarzyk pochodzi z okresu Jerzego III, stołek jest również antykiem. Autorem grafiki jest Tony DeLap. Zdjęcie: Ollie Tomlinson; grafika: Tony DeLap.
Julia Haghjoo samodzielnie zaprojektowała toaletkę łazienkową, wykonaną następnie przez Telese. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Ciemna ściana w łazience sprawia, że wanna wychodzi na pierwszy plan. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
W łazience można również znaleźć antyki, takie jak mały stołek pod prysznicem. Zdjęcie: Ollie Tomlinson.
Artykuł oryginalnie ukazał się na stronie AD Germany.
Zobacz także:
- Wnętrze wartej 58 milionów dolarów kamienicy w Londynie z kolekcją sztuki i dizajnu
- 7 najładniejszych mieszkań z Trójmiasta. Jak można się dobrze urządzić nad polskim morzem?
- W tym mieszkaniu paryski szyk spotyka skandynawską powściągliwość. A wszystko spajają wyraziste kolory