Riken Yamamoto: pochwała codzienności

„Dla niego budynek pełni funkcję publiczną nawet wtedy, gdy jest prywatny” – napisali w uzasadnieniu jurorzy. Tegorocznym laureatem Nagrody Pritzkera został mało znany japoński architekt Riken Yamamoto, który specjalizuje się w projektowaniu nieoczywistych miejsc spotkań.

Riken Yamamoto: pochwała codzienności

Zabudowana kładka między dwoma skrzydłami gimnazjum Iwadeyama w Ōsaki (1996) chroni przed porywistym wiatrem i służy jako przestrzeń spotkań. Zdjęcie: Mitsumasa Fujitsuka

Wybór laureata Pritzkera znów wprawił część opinii publicznej w konsternację. To już tradycja, że decyzje jury tej najważniejszej nagrody architektonicznej na świecie są szeroko komentowane, a często wzbudzają podobne kontrowersje jak werdykty Komitetu Noblowskiego. Zarzuty dotyczą zwykle nadreprezentacji laureatów płci męskiej pochodzących z państw tzw. globalnej Północy. Wśród pięćdziesięciorga trojga dotychczasowych zdobywców Pritzkera wciąż jest tylko sześć kobiet, trzech reprezentantów Ameryki Południowej i jeden przedstawiciel Afryki.

Przyznającej nagrodę fundacji Hyatt od lat wypomina się też pominięcie Denise Scott Brown w 1991 roku. Pritzkera otrzymał wtedy tylko jej wspólnik i mąż Robert Venturi. Już dekadę temu studentki z Harvard Graduate School of Design złożyły petycję o uznanie zasług Scott Brown. Niestety, choć pod wnioskiem podpisało się ponad 20 tysięcy osób z całego świata, fundacja do dziś nie naprawiła błędu. Z kolei w ostatnich latach, gdy Pritzkera otrzymały wspólnie Irlandki Yvonne Farrell i Shelley McNamara, a potem pochodzący z Burkina Faso Diébédo Francis Kéré, sugerowano, że jurorzy kierowali się głównie względami poprawności politycznej pozostającymi bez związku z twórczością architektoniczną.

Muzeum Sztuki w Yokosuce

Większość przestrzeni Muzeum Sztuki w Yokosuce (2006) architekt zaplanował pod ziemią. Plac wejściowy z widokiem na Zatokę Tokijską urządził na dachu. Zdjęcie: Tomio Ohashi

Architektura tła

W tym roku do grona laureatów dołączył kolejny, dziewiąty już Japończyk – Riken Yamamoto. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, takich jak Kenzō Tange, Tadao Andō, Shigeru Ban czy Arata Isozaki, nieznany szerzej nie tylko poza ojczyzną, ale też w środowisku architektonicznym. Jego realizacje nie są spektakularne, nie mają charakterystycznego, rozpoznawalnego stylu, łączy je jednak konsekwentnie rozwijana filozofia zacierania granic między tym, co publiczne, a tym, co prywatne, tworzenia miejsc sprzyjających interakcjom i budowaniu poczucia wspólnoty. Jak to ujęli jurorzy nagrody Pritzkera, architektura Yamamoto służy „zarówno jako tło, jak i pierwszy plan codziennego życia, zwielokrotniając możliwości spontanicznych spotkań”.

Większość musi uwierzyć im na słowo, bo w swojej blisko pięćdziesięcioletniej karierze architekt projektował jedynie w Japonii, Korei i Chinach, choć od 2020 roku ma też jedną realizację w Europie. To wielofunkcyjny gmach The Circle przy porcie lotniczym w Zurychu. Wzniesiony na planie zbliżonym do rogalika, stanowi barierę oddzielającą nowo utworzone tereny rekreacyjne od głównego terminalu i płyty lotniska. Projekt obiektu wyłoniono w międzynarodowym konkursie w 2009 roku. Yamamoto zaproponował ideę miasta w mieście. Bryła o lekko nachylonej, przeszklonej fasadzie kryje skomplikowany układ wewnętrznych uliczek, placów, nieoczekiwanych otwarć i tarasów rekreacyjnych. Oprócz sklepów, kawiarni i galerii sztuki mieści hotele oraz przestrzenie biurowe.

Muzeum Sztuki w Yokosuce

Muzeum Sztuki w Yokosuce. Zdjęcie: Tomio Ohashi

– Chcieliśmy odtworzyć strukturę średniowiecznego szwajcarskiego miasta przy użyciu całkowicie nowych technologii i metod budowy – tłumaczył Yamamoto. Dodawał, że trwałość i uniwersalność historycznej architektury, na której się wzorował, wynikają z jej niezwykłej elastyczności – na przestrzeni dziejów łatwo poddawała się licznym przebudowom i adaptacjom. Tak ma być też w The Circle. Poszczególne strefy i pomieszczenia będzie można szybko dostosowywać do nowych funkcji, jeśli w przyszłości pojawi się taka potrzeba.

Od Europy po Bliski Wschód

Bliższe lub dalsze odniesienia do tradycyjnego budownictwa różnych regionów i kultur widać zresztą we wszystkich realizacjach Japończyka. Zawdzięcza to licznym podróżom, które jako dwudziestokilkulatek odbywał ze swoim mentorem Hiroshim Harą, wieloletnim profesorem Uniwersytetu Tokijskiego. W 1972 roku wspólnie przejechali wybrzeże Morza Śródziemnego, odwiedzając Francję, Hiszpanię, Maroko, Algierię, Tunezję, Włochy, Grecję i Turcję. Dwa lata później zawitali do Los Angeles, skąd wyruszyli do Meksyku, Gwatemali, Kostaryki, Kolumbii i Peru. Później podobną wyprawę odbyli również do Iraku, Indii oraz Nepalu. Po powrocie Yamamoto doszedł do wniosku, że pewne idee w architekturze są uniwersalne. Skupił się zwłaszcza na relacjach między przestrzenią publiczną a prywatną, bo – jak twierdzi – to na ich styku tradycyjnie rozwijały się więzi społeczne.

Główna biblioteka w Tiencinie

Główna biblioteka w Tiencinie (2012) na 55 tys. m2 mieści 5 mln książek. Widoczne z każdego piętra regały stanowią część konstrukcji gmachu. Zdjęcie: Nacasa & Partners

– Wioski, które odwiedzaliśmy, różniły się między sobą, ale ich światy były bardzo podobne – wspominał po latach. – Wydaje się, że dzięki dawnym modelom architektury możemy odnaleźć naszą własną kulturę – podkreślał. Niewątpliwie na warsztat pracy architekta wpłynęła też dyspozycja przestrzenna jego rodzinnego domu, zrealizowanego przez ojca w typologii machiya. To tradycyjne miejskie rezydencje z drewna, które od ulicy mieściły warsztat lub sklep, a w głębi ogród i strefę mieszkalną. – Jedna część była dla rodziny, druga dla społeczności. Ja zazwyczaj siedziałem pośrodku – opowiadał Yamamoto.

Future University w Hakodate

W Future University w Hakodate (2000) architekt zaproponował wiele otwartych przestrzeni i przeszklone ściany między salami. Zdjęcie: Isao Aihara

Eksperymentujący modernista

Krzysztof Ingarden, krakowski architekt i znawca architektury Japonii, zwraca uwagę także na zakorzenione w twórczości Yamamoto tradycje lokalnego modernizmu, które miał szanse poznać bliżej w pracowni wspomnianego już Hiroshiego Hary na Uniwersytecie Tokijskim. – Z uczelnią związani byli czołowi przedstawiciele tego nurtu: Kunio Maekawa i Junzō Sakakura, którzy jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku praktykowali u Le Corbusiera – tłumaczy Ingarden. – Od nich wywodzą się przyszli nauczyciele Rikena Yamamoto, w tym Hiroshi Hara, którego pracownia wydała wielu bardzo ciekawych japońskich architektów, wśród nich Kengo Kumę. Dużo podróżowali, widzieli świat, cały czas poszukują – dodaje.

Dom pana Yamakawy

Dom pana Yamakawy nieopodal Nagano (1977). Zdjęcie: Tomio Ohashi

Z pracą Rikena Yamamoto Ingarden zetknął się po raz pierwszy w latach 80. za sprawą domu pana Yamakawy. To niewielki obiekt zrealizowany w 1977 roku w lesie nieopodal Nagano. Składa się z kilku brył przekrytych jednym dwuspadowym dachem. – Poszczególne pomieszczenia wychodzą tam na wspólną przestrzeń tarasu. Ujęła mnie ta radykalność i czystość układu – mówi Ingarden. Przyznaje jednak, że Pritzker dla Yamamoto może być pewnym zaskoczeniem. – To znakomity architekt, eksperymentujący i wrażliwy, niemniej pozostający nieco w cieniu takich sław, jak Arata Isozaki, Kishō Kurokawa, Tadao Ando, Toyo Ito, Kazuyo Sejima czy Kengo Kuma. Był doceniany, jego projekt Hamlet House cieszył się w latach 80. międzynarodowym uznaniem. Nie wprowadzał jednak radykalnie nowych koncepcji czy stylistyk – zaznacza.

Gmach straży pożarnej w Hiroshimie

Przeszklone elewacje, ściany wewnętrzne i podłogi w gmachu straży pożarnej w Hiroshimie (2000) pozwalają przechodniom podejrzeć codzienne treningi strażaków. Zdjęcie: Tomio Ohashi

Karmiąc złotą rybkę

Filozofię projektową Rikena Yamamoto najlepiej oddaje jego opis czterokondygnacyjnego domu własnego w Jokohamie (1986), który służy architektowi także jako pracownia. Liczne przeszklenia i tarasy sprzyjać mają nawiązywaniu kontaktów z sąsiadami w gęsto zabudowanej dzielnicy, Kanagawie: „Zawsze budzę się około wpół do siódmej. Karmię złotą rybkę i sprzątam kocią kuwetę. Wyciskam sok z jabłek, pomarańczy i kapusty. Kiedy karmię rybkę, widzę dach domu po drugiej stronie ulicy. Wymieniam poranne pozdrowienia ze starszą panią, która podlewa rośliny. Przy okazji pozdrawiam też staruszkę wieszającą pranie na dachu dwa domy dalej”.

Dom własny architekta w Jokohamie

Dom własny architekta w Jokohamie (1986). Zdjęcie: Tomio Ohashi

Transparentne elewacje i ściany wewnętrzne, przez które podglądać można życie toczące się na poszczególnych kondygnacjach, wspólne tarasy, pasaże i kładki łączące sąsiadujące ze sobą bryły to cechy wielu realizacji Yamamoto. – Jego architektura jest bardzo japońska – mówi Aureliusz Kowalczyk, który od 2009 roku prowadzi w Tokio pracownię projektową Hayakawa Kowalczyk. – Jest cicha, otwarta i nadzwyczaj prosta. Dąży do łączności z otoczeniem w swojej najprostszej formie. Często staje na drugim planie, by służyć przede wszystkim człowiekowi – komentuje architekt.

Pangyo Housing w Seongnam

W zespole Pangyo Housing w Seongnam w Korei (2010) interakcji sprzyjać mają w pełni przeszklone partery, wspólne tarasy i kładki. Zdjęcie: Kouichi Satake

Więcej znajdziecie w najnowszym numerze magazynu AD Polska.


Czytaj więcej