Na giełdzie nazwisk laureatów Pritzkera od kilku lat wciąż pojawiają się ci sami twórcy: Kengo Kuma, Bjarke Ingels, Steven Holl, Santiago Calatrava, Alberto Campo Baeza. Jury tej najważniejszej nagrody w architektonicznym świecie systematycznie ich jednak pomija. Od 2021 roku, gdy przewodniczącym został ceniony za swoje społeczne zaangażowanie Alejandro Aravena, wybory konkursowego sądu bywają nieoczywiste, ale przez to też bardziej znaczące. Tak było cztery lata temu, gdy Pritzkera otrzymali Francuzi Anne Lacaton i Jean-Philippe Vassal, najbardziej znani jako autorzy modernizacji bloków socjalnych w Bordeaux, tak było rok później, gdy zwyciężył pochodzący z Burkina Faso Diébédo Francis Kéré, pierwszy laureat z Afryki, tak było też ostatnio, gdy na grodzono mistrza w budowaniu poczucia wspólnoty, Japończyka Rikena Yamamoto, o którego istnieniu wcześniej nie wiedziało nawet wielu specjalistów z branży.
Muzeum Rzeźby Kamiennej Luyeyuan w Chengdu (2002). Wkomponowany w krajobraz zespół trzech betonowych brył to pierwsza duża realizacja projektanta. Zdjęcie: Bi Kejian
Wydaje się, że epoka starchitektów definitywnie minęła. Tegorocznym czarnym koniem został Chińczyk Liu Jiakun, szerzej znany również jedynie we własnym kraju, choć głównie raczej w Chengdu, mieście, w którym powstała większość jego realizacji. Jiakun jest dopiero drugim laureatem z Państwa Środka, po Wangu Shu, którego wyróżniono w 2012 roku. Dla porządku warto jednak przypomnieć, że w Chińskiej Republice Ludowej do lat 90., podobnie jak w Polsce do końca lat 80., działalność architektoniczna możliwa była prawie wyłącznie w ramach wielkich państwowych biur projektowych. Autorskie pracownie i budynki firmowane nazwiskiem twórcy pojawiły się więc tam stosunkowo niedawno.
Muzeum Cegły w Suzhou (2017). Do budowy obiektu wykorzystano różne rodzaje tego materiału, tworząc chronologiczną narrację o procesie wytwarzania ceramicznych bloczków od czasów starożytnych do współczesności. Zdjęcie: Arch-Exist
Liu Jiakun własne studio założył w 1999 roku, w wieku 43 lat. Choć ukończył studia architektoniczne i przez pewien czas pracował w instytucie projektowo-badawczym w Chengdu, wcześniej myślał raczej o karierze literackiej. Przez dekadę mieszkał w Tybecie i w sąsiadującym z nim, równie rzadko zaludnionym regionie Sinciang. Rysował, medytował i pisał. Wydał kilka książek, w tym dystopijną powieść „Plan jasnego Księżyca” o architekcie, który na Srebrnym Globie próbuje wznieść miasto idealne, trochę na wzór Ville Radieuse Le Corbusiera. – Istnieje nierozerwalny związek między architekturą a literaturą. Obie wymagają obserwacji społeczeństwa i zwracania szczególnej uwagi na ludzkie zachowania – mówił Jiakun w jednym z wywiadów. Ale do tego wniosku doszedł dopiero w latach 90., gdy dawny kolega ze studiów, Tang Hua, zaprosił go na swoją monograficzną wystawę architektoniczną w szanghajskim Muzeum Sztuki. – Zdałem sobie wówczas sprawę, że mogę wyrażać się również poprzez architekturę, co pozwala głębiej zanurzyć się w życie ludzi i lepiej je zrozumieć – stwierdził Jiakun.
Zespół wielofunkcyjny West Village w Chengdu (2015). Pięciokondygnacyjne galeriowce z trzech stron otaczają rozległy dziedziniec z parkiem, boiskiem i różnymi strefami rekreacji. Całość spina rozbudowany systemem kładek, pochylni i ścieżek rowerowych, uzupełniony o sklepy i punkty usługowe. Zdjęcie: Qian Shen Photography
Pierwszą jego znaczącą realizacją było niewielkie Muzeum Rzeźby Kamiennej Luyeyuan. To zespół trzech, różnej wielkości betonowych brył położonych wśród lasu bambusowego nad Fu Jiang w Chengdu. Całe założenie architekt skomponował podług tradycyjnej struktury dramatycznej: ekspozycja, zawiązanie akcji, punkt kulminacyjny, rozwiązanie. Od strony głównego wejścia budynków w ogóle nie widać. Jest tylko ułożona wśród drzew betonowa ścieżka, która w pewnym momencie zmienia się w zawieszoną nad wodą podłużną, wąską rampę prowadzącą na ekspozycję. Po przekroczeniu progu zwiedzający mogą zobaczyć wystawę z góry, bowiem kładka biegnie na wysokości drugiego piętra, ponad niewielką salą poniżej, a następnie kierują się ku schodom wiodącym do dużej sali na parterze.
Muzeum Zegarów w Chengdu (2007). Liu Jiakun skomponował obiekt z betonu i cegły, wykorzystując powtarzające się w całej przestrzeni geometryczne motywy kwadratów, kół i krzyży. Wyeksponowane w identycznych wnękach historyczne czasomierze stają się integralną częścią architektury budynku. Zdjęcie: Arch-Exist
Podobny dramaturgiczny charakter mają kolejne realizacje Jiakuna, zwłaszcza Muzeum Zegarów na terenie kompleksu Jianchuan w Chengdu, największego prywatnego zespołu muzealnego w Chinach, założonego przez miliardera Fana Jianchuana. Placówka poświęcona jest chińskiej rewolucji kulturalnej, w wyniku której – choć o tym na ekspozycji oczywiście wprost się nie mówi – śmierć poniosło kilka milionów osób, a dziesiątki milionów straciły wolność lub padły ofiarą tortur. Niepokornych zsyłano też na wieś bądź do obozów pracy, czego sam Liu Jiakun doświadczył jako nastolatek, spędzając kilka lat w jednym z wielkich gospodarstw rolnych na prowincji. Mimo że dzisiejsze władze odnoszą się do tych wydarzeń negatywnie, wciąż trzeba o nich opowiadać z dużą wrażliwością.
Izba Pamięci poświęcona 15-letniej uczennicy Hu Huishan, jednej z 90 tys. ofiar trzęsienia ziemi, które w 2008 roku nawiedziło prowincję Syczuan. Pokryty szarym tynkiem obiekt na terenie kompleksu Jianchuan w Chengdu imituje formę namiotu organizacji pomocy humanitarnej. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Jiakun Architects.
Architekt zaproponował ciasne, meandrujące korytarze, które otwierają się na symboliczne przestrzenie. W jednej z nich utworzył rodzaj kolumbarium, tyle że zamiast urn umieścił w niszach zegary zgodnie odmierzające czas i wybijające godziny o tej samej porze. Zwiedzanie kończy się w monumentalnej, pozbawionej dachu okrągłej sali, kadrującej widok na bezkresne niebo. Największy rozgłos przyniosła jednak Jiakunowi inna realizacja na terenie kompleksu Jianchuan. To niewielka izba upamiętniająca jedną z 90 tys. ofiar trzęsienia ziemi, które w 2008 roku nawiedziło prowincję Syczuan. Obiekt formą nawiązuje do namiotów rozstawianych przez organizacje pomocowe w miejscach katastrof. Poświęcony jest 15-letniej uczennicy Hu Huishan. Na tle różowych ścian wyeksponowano jej rzeczy osobiste: plecak, szlafrok, rakietki do badmintona.
Wydział Rzeźby Instytutu Sztuk Pięknych w Syczuanie (2004). Aby zmaksymalizować liczbę sal warsztatowych z dobrym dostępem do światła dziennego, bryła budynku częściowo rozszerza się od trzeciej kondygnacji. W nawiązaniu do pobliskich zabudowań kampusu gmach wykończono rdzawoczerwonym tynkiem cementowym, zachowując ślady ręcznego nakładania. Zdjęcie: Bi Kejian
Rozmiar tragedii i masy gruzu, jakie pozostały w całym regionie, skłoniły Jiakuna do opracowania tzw. cegły odrodzenia. – Trzeba było odbudować wszystko bardzo szybko, a ja zdałem sobie sprawę, że materiały są na miejscu. Było to tańsze i bardziej wydajne niż użycie nowych cegieł – wspominał po latach. Oprócz gruzu architekt wykorzystał słomę i cement, tworząc ekonomiczny i niezwykle wytrzymały konglomerat. Odtąd „cegłę odrodzenia” stosuje w większości swoich projektów. Wykorzystał ją w Muzeum Shuijingfang w Chengdu, wzniesionym w miejscu jednej z najstarszych destylarni na świecie, w budynku biurowo-laboratoryjnym na kampusie Novartis w Szanghaju. A także w swoim największym dziele, zespole mieszkaniowo-usługowym West Village w Chengdu, który stanowi próbę realizacji miejskiej utopii. To rozległy kwartał zabudowy z dużą ilością zieleni, obiektami sportowymi, restauracjami, sklepami i wszystkimi funkcjami potrzebnymi do życia w mieście. Całość autor połączył systemem kładek, pochylni i ścieżek rowerowych. – Jiakun znalazł sposób na tworzenie miejsc, które są jednocześnie budynkiem, infrastrukturą, krajobrazem i przestrzenią publiczną – uzasadniał werdykt jury Pritzkera Alejandro Aravena, podkreślając jednocześnie dalekowschodnią wstrzemięźliwość architekta i jego szczególny szacunek do natury.
Liu Jiakun jest nie tylko architektem, ale też powieściopisarzem. Zdjęcie: dzięki uprzejmości The Hyatt Foundation / The Pritzker Architecture Prize
Sześćdziesięciodziewięcioletni dziś twórca wciąż wydaje się osobą pełną pokory i zrozumienia. „AD Polska” poprosiło go, by odpowiedział na kilka pytań: o swojego mistrza, najważniejsze dzieło, codzienną praktykę. – Uczyłem się z prac architektów z całego świata. Na różnych etapach życia było ich wielu, więc trudno byłoby mi wskazać tylko jedno nazwisko – napisał w mejlu. – A najbardziej dumny jestem z tego, że potężną siłę architektury mogłem integrować z codziennym życiem. Najbliższy osiągnięcia tego celu wydaje mi się zespół West Village.
Zobacz też:
- Stiuki na żelbecie, czyli o odbudowie zabytków
- Spokój na horyzoncie: efektowne wieże, platformy i tarasy widokowe
- „Zamiast niszczyć, użyj ponownie”. Zrównoważona architektura duetu Lacaton & Vassal