Horror na wystawie. Historia fascynacji okropnościami

Horror to takie dziwne zjawisko: niby nikt go nie lubi, a jednak jest wszechobecny. Okropności są wszechobecne w kanonie sztuki, w filmie i muzyce, w modzie. Horror jest też wykorzystywany jako narzędzie manifestó w politycznych i filozoficznych. Tę imponującą wielowątkowość bada wystawa „Śmierć i diabeł. Fascynacja horrorem” w düsseldorfskim Kunstpalast.

Zdjęcia Materiały prasowe/kunstpalast.de
Horror na wystawie. Historia fascynacji okropnościami

Kadr z filmu Roberta Eggersa "The Witch", 2015. Zdjęcie: Dzięki uprzejmości A24 Films

Trzeba przyznać, że sam budynek Pałacu Sztuki w Düsseldorfie budzi respekt i nieco przestrasza; monumentalna, ciemna, nieco ponura bryła ciągnie się wzdłuż nadreńskiej ulicy, dominując otoczenie. Na myśl od razu przychodzą filmy grozy; szczególnie teraz, gdy na fasadzie rozpięty jest banner z wizerunkiem Zombie Boy’a i napisem „Śmierć i diabeł”. To przyciąga. I bardzo słusznie, ponieważ ekspozycja „podkreśla dziedzictwo i kontynuację artystycznych strategii horroru”: 120 prezentowanych prac sięga od klasycznego malarstwa i rzeźby po wyszukane instalacje i Haute Couture. Już sam początek jest mocny.

Widzów wita XVIII-wieczna trumna Ernestyny Fryderyki von Stockhausen. Nie sposób jej ominąć, stoi bowiem centralnie w pierwszej sali („Przypomnienie i przestroga”), pokryta biblijnymi wersetami i charakterystycznymi dla tego okresu symbolami vanitas, czyli przemijania.

XVIII-wieczna trumna Ernestyny Fryderyki von Stockhausen. Zdjęcie: Frank Hellwig

Wrażenie potęguje ogromny obraz „Piekło” z tryptyku „Czyściec – Raj – Piekło”. XIX-wieczny malarz Friedrich Wilhelm von Schadow inspirował się „Boską komedią” Dantego Alighieri, ale diabeł spoglądający z malowidła nie jest potworny, jest niepokojąco ludzki. Jego przeszywające spojrzenie czuję na plecach, gdy przechodzę do następnej części ekspozycji. Po drodze mijam renesansowe demony i przedstawienia śmierci, w tym rycinę Albrechta Dürera „Rycerz, śmierć i diabeł”.

Obraz „Piekło” z tryptyku „Czyściec – Raj – Piekło”. Zdjęcie: Horst Kolberg

Ciekawym elementem jest tu też gigantyczne logo wystawy, które zaprojektował belgijski artysta-grafik polskiego pochodzenia Christophe Szpajdel, znany także jako Lord of the Logos, mający na koncie współpracę między innymi z Metalliką oraz...Rihanną. W dalszej części wystawy poświęcono osobne miejsce na jego projekty. Ale tu, w pierwszej sali, ó w zamaszysty znak rozpoznawczy wystawy pięknie spina jej przekaz: ponadczasowość fascynacji horrorem.

Są tu i Arnold Böcklin, i Johann Heinrich Füssli, znani ze swoich nieco makabrycznych i przerażających opowieści na płótnie. Ale jest też i Francisco de Goya, którego grafiki z cyklu „Szaleństwa” (znane też jako „Sny”) przyprawiają o dreszcze. Jak w sennych koszmarach pojawiają się tu przemoc, bezsens, seksualność, zło i cierpienie, potwory i zjawy. Wystarczy kilka kroków, by znów poczuć gęsią skórkę na widok miniaturki grobu, wykonanej między innymi z włosów, które w XIX wieku były symbolem bliskości ze zmarłymi osobami. Obok wisi maska pośmiertna dziewczyny wyłowionej z Sekwany w okolicach Luwru pod koniec XIX wieku. Wizerunkiem tym późnej inspirowali się najwięksi artyści: Rainer Maria Rilke, Pablo Picasso lub Man Ray. Co więcej, to właśnie tę twarz mają współczesne fantomy do nauki pierwszej pomocy.

Mówiąc o horrorze, myśli się głównie o filmie. I słusznie. Wiele dzieł z tego gatunku wpisało się kanon kinematografii, a potem - kultury i popkultury. Nie zabrakło więc w Kunstpalast najznamienitszych przykładów. Wyświetlane są fragmenty „Gabinetu doktora Caligari” (1920) Roberta Wiene’a. oraz „Nosferatu” Wilhelma Murnau’a.

Kadr z filmu „Nosferatu” Wilhelma Murnau’a z 1922 roku. Zdjęcie:  Dzięki uprzejmości Filmmuseum Düsseldorf

Stąd przenosimy się do chyba najbardziej spektakularnej sali wystawy („Tożsamość i sprzeciw”), którą poświęcono modzie. O, tutaj się dzieje! W lśniącej i gładkiej jak lustro podłodze odbija się gigantyczne, na całą ścianę, zdjęcie Ricka Genesta, znanego jako Zombie Boy modela, którego całe ciało pokrywały makabryczne tatuaże przedstawiające proces rozkładu. W roku 2011 był twarzą kampanii domu mody Mugler. A moda czerpie z horroru pełnymi garściami.

W podświetlonych gablotach, wyłaniających się z półmroku, widzimy więc prace między innymi Garreta Pugha (projekt inspirowany postacią Ciemności z filmu „Legenda”, ale mi na myśl od razu przyszła postać Piramidogłowego z „Silent Hill”). Jest i duet Viktor & Rolf, którzy stworzyli garnitur-szkielet, nawiązujący do sukni szkieletowej Elsy Schiaparelli i Salvadora Dali z roku 1938. Jest i słynna szokująca suknia Thoma Browne’a, którą pokrywa przepiękny haft koralikowy, precyzyjnie odtwarzający ludzki szkielet, ró wnież inspirowana dziełem Schiaparelli/Dali. Ale jest i Rei Kawakubo (Comme des Garçons) i suknia skonstruowana niczym egzoszkielet. Pokazano też czerwoną suknię z jej kolekcji „Blood and Roses”, pod hasłem „Blood is the state of being alive” („Krew to stan bycia żywym”).

Rick Genest, znany jako Zombie Boy model, którego całe ciało pokrywały makabryczne tatuaże. Zdjęcie: Dmitry Smirnov

Krew dosłownie pojawia się w innym, umieszczonym nieopodal obiekcie, który kilka lat temu wywołał głośny skandal: nieautoryzowane i przerobione Nike Air Max 97. Kolektyw MSCHF dodał bowiem ludzką krew w podeszwie i satanistyczne symbole oraz napis „Luke 10:18”, odnoszący do słó w z ewangelii według Łukasza: „Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica”. A par było, oczywiście, 666. Tuż obok - dziecięce buty z zębami “Apex Predator Mary Jane” (Fantich & Young) czy buty japońskiego projektanta konceptualnego Kei Kagami, przypominające protezy lub kości, rodem z koszmarów.

Horror to także muzyka. Tu właśnie pokazano zdjęcia zespołów death metalowych i ich fanów, tatuaże Szpajdla (autora logo wystawy), okładki płyt, teledyski. Do tej części ekspozycji przylega wspaniała kolekcja plakatów filmowych reklamujących horrory. Następnie – rzeźby, a raczej – futurystyczne instalacje Maxa Hopera Schneidera. Jego obiekty z cyklu „Eoceńskie pasożyty” („Eocene Epizoon”) to bardzo niepokojące, precyzyjne instalacje; zmotoryzowane kształty bakterii i wirusów, które tańczą na prawdziwych skamieniałościach z epoki eocenu, usypanych jak cmentarne kopczyki. Mechaniczne istoty o drapieżnych, metalowych mackach tańczące na grobach ludzi. Przerażające? A może brzmi znajomo po „Terminatorze”?

Rzeźba autorstwa King Cobra.  Zdjęcie: kunst-dokumentation.com / Manuel Carreon Lopez. 

Kolejna sala („Krzta humoru”) pozornie puszcza do widza oko, choć potem już wcale tak wesoło nie jest. To miejsce skłania do refleksji nad tym, jak traktujemy śmierć. Dlaczego, skoro się jej boimy, ona i tak jest wszechobecna w filmach, grach, żartach? No dobrze, pożartujmy więc! W samym centrum leżą zwłoki, do połowy przykryte czarną folią, spod której wystają jedynie nogi w spodniach i skarpetkach. Absolutnie każdy staje w progu jak wryty, ale potem bardzo ostrożnie przybliża się, by dokładnie, z fascynacją i zgrozą na twarzy, przyjrzeć się temu obiektowi.

Ale to jeszcze nic. Na ścianie obok wisi obraz: na białym tle widnieje sporej wielkości napis „Somebody” („Ktoś”). Wszystko dobrze, nic złowieszczego, ale uczucie ulgi przechodzi, gdy dowiadujemy się, z czego zrobiony jest napis: ludzkie prochy: „Kontrast między prochami i dużymi literami odzwierciedla przepaść między życiem, ego i tożsamością w odniesieniu do tego, co pozostaje po śmierci”. Namacalność śmierci nadchodzi w sali „Piękno i obiekcja” wraz z cyklem fotografii, wyglądających jak niderlandzkie martwe natury z XVII wieku. To ostatnie posiłki skazanych na śmierć w amerykańskich więzieniach. Brytyjski artysta Mat Collishaw z pietyzmem odtworzył te dania, „stawiając widza w sytuacji skazań ca na krótko przed egzekucją”.

Plakat z filmu Ana Lily Amirpour "A Girl Walks Home Alone at Night", 2014. Zdjęcie: Plakat dzięki uprzejmości DFF –Deutsches Filminstitut & Filmmuseum, Frankfurt am Main/ Plakatarchiv

Prawdziwy horror to jednak nie fikcja, zaś artyści używają makabrycznych obrazów, aby zwrócić na to uwagę. Mary Sibande bada traumę apartheidu. Jej instalacja na wystawie to gotyckie szklane okno jako tło dla postaci odzianej w biel i pokrytej czerwonymi wnętrznościami. Z kolei King Cobra (Doreen Gar- ner) szokuje pracą wyglądającą jak rzeźnickie haki, nawiązującą do strasznych eksperymentó w medycznych na niewolnicach. Wystawę opuszcza się przez pomieszczenie ze zniszczonymi meblami, jak ślady po przemocy domowej. Niemiecki artysta Stefan Vogel stworzył tę instalację specjalnie dla tego miejsca. Przecież horror znajduje się też w domu; tam, gdzie czujemy się najbezpieczniej.

Wystawa „Śmierć i diabeł”. Fascynacja horrorem” w Kunstpalast Dü sseldorfie potrwa do 21.01.2024.


Czytaj więcej