Kiedy street art łączy się ze światem luksusu

Glenfiddich przygotował wyjątkową limitowaną edycję z kolekcji Grand Series – Grand Château 31 YO. W ten sposób nawiązuje do tradycji istniejącej od XIX wieku luksusowej szkockiej marki, ale i śmiało łamie stereotypy.  Za tym projektem stoi bowiem André Saraiva, streetartowy twórca, który w swoich graffiti pokazuje, że bez ulicy i jej sztuki nie ma współczesnej popkultury. 

Kiedy street art łączy się ze światem luksusu

André Saraiva obok Mr A, czyli jednej z najsłynniejszych osobistości świata graffiti na świecie.

Dawno, dawno temu   

Pierwszy raz o Glenfiddich usłyszano dokładnie w Boże Narodzenie 1887 roku. To wtedy świat poznał logo inspirowane dziełem „The Monarch of The Glen” pędzla znanego animalisty sir Edwina Landseera. Obraz przedstawiał majestatycznego jelenia na tle chłodnego górskiego krajobrazu i nawiązywał do nazwy (glenfiddich to po szkocku „dolina jeleni)” i korzeni pochodzącej z Dufftown w Szkocji marki.

andre

 

Zaskakujący mariaż 

137 lat i wiele nurtów artystycznych później Glenfiddich zawiera kolejne przymierze z artystą. Do nadania współczesnego charakteru swojemu specjalnemu opakowaniu Grand Château marka zaprosiła André Saraivę. I to nie samego, a wraz z jego alter ego, czyli Mr A. Tę radośnie uśmiechniętą postać na cienkich nóżkach i w charakterystycznym kapeluszu znają nawet ci, których sztuka interesuje niespecjalnie. Mr A narodził się w latach 80-tych i zapewnił swojemu twórcy niezachwianą pozycję w międzynarodowym środowisku streetartowców.

glenfiddich

Zderzenie światów

W ramach swojej najnowszej współpracy André Saraiva stworzył wewnętrzną część opakowania Glenfiddich Grand Château, interpretując na swój własny, odważny sposób klasyczne francuskie elementy, takie jak Toile de Jouy, czyli rodzaj tkaniny zdobionej sielskimi scenkami wywodzącymi się z XVIII-wiecznej Francji. Tylko Saraiva mógł połączyć je z mocno osadzonymi w miejskim kontekście graffiti… A efekt, jaki artysta osiągnął, jest więcej niż intrygujący. I dowodzi, że flirt bruku z blichtrem jedynie… dodaje smaku.

opakowanie Andre glenfiddich

Dla koneserów kolekcjonerów 

Marka wypuściła także 250 sztuk opakowań The Artist’s Edition, które prócz wewnętrznej dekoracji, na zewnątrz mają wizerunek Mr. A, a całość tworzy kolekcjonerską wartość. Marka Glenfiddich kolejny raz kreuje wydarzenie dla tych, którzy chcą doświadczać nie tylko doznań smakowych, ale i artystycznych, w obu tych dziedzinach wymagając wiele. 

Kilka pytań do…

Z André Saraivą udało nam się porozmawiać o postaci rysunkowej, którą stworzył, nocnym życiu i współpracy z Glenfiddich.

Pana wielki projekt Mr A jest rozpoznawalny na wielu kontynentach. Czy on w ogóle się zestarzał? W końcu narodził się w połowie lat 80-tych.

Mr A jest moim wymyślonym przyjacielem, a wymyśleni przyjaciele nigdy się nie starzeją. 

Jest Pan do niego przywiązany?

Mr A jest moim alter ego, moim przyjacielem. Zawsze mi towarzyszy. 

Posługiwał się Pan figurą Mr A, współpracując z wieloma markami, w tym choćby z Louis Vuitton, Nike czy Longchamp. Czy taka współpraca bardzo się różni w zależności od dziedziny, której dotyczy?

Mr A jest moim podpisem i może się pojawić na każdym rodzaju powierzchni i przedmiotu. Mr A to graffiti, a graffiti jest uniwersalne. 

Czy znał Pan markę Glenfiddich przed rozpoczęciem tego projektu? Jaki miał Pan wpływ na koncepcję opakowania? Co sprawia, że limitowana kolekcja 250 sztuk Glenfiddich Grand Château jest tak wyjątkowa?

Glenfiddich zawsze był jedną z moich ulubionych marek premium w tej kategorii. Na zewnętrznej stronie opakowania wykorzystałem biegającą postać Mr A, trochę jakby był graffiti rysowanym na murze. Na wewnętrznej są moje bardziej intymne rysunki i kolory, które tworzą obraz świata z mojej wyobraźni. 

Czy jako założyciel kultowego paryskiego klubu Le Baron uważa się Pan za eksperta od nocnego życia i zabawy w wielkim mieście?

Bycie właścicielem klubu w Paryżu czy kilku innych miastach na świecie nie czyni mnie ekspertem od nocnego życia i imprezowania. Na pewno kocham noc i wolność, którą można znaleźć w nocnych klubach, a także innych miejscach otwartych nocą. Ważny jest dla mnie fakt, że praktycznie wszyscy stają się tam równi. . 

Wszystkie trzy sygnowane przez Pana hotele Amour uznawane są za wyjątkowe. Na czym polega tajemnica ich sukcesu? 

Myślę, że wszystkie wyróżniają się, bo tworzyliśmy je tak, jakbyśmy urządzali własne domy. Gości traktujemy jak przyjaciół. 

Czy może Pan wytłumaczyć naszym czytelnikom, jak powstał pomysł na pierwszy Hotel Amour? 

Kiedy miałem klub Le Baron, potrzebowałem miejsca, w którym ludzie mogliby nocować. Chciałem, żeby było kontynuacją naszego klubu nocnego. Tak powstał pierwszy hotel, a potem kolejne.

Tworzy Pan przestrzenie przeznaczone dla relaksu. Jaki jest Pana przepis na odpoczynek w czasach, w których jesteśmy bezustannie narażeni na przebodźcowanie?

Próbuję kreować miejsca, w których ludzie mogą odpocząć albo przeżywać piękne chwile.

Czytaj więcej