Art Cologne 2023: totalne zanurzenie. Relacja z targów sztuki w Kolonii

Art Cologne to podobno najstarsze na świecie targi sztuki. Ale ta nobliwa metryka nie oznacza, że są zbyt ekskluzywne lub wymagające dla laików. Wręcz przeciwnie! Szczególnie w tegorocznym, 56. wydaniu.

Zdjęcia Materiały prasowe/artcologne.de
Art Cologne 2023: totalne zanurzenie. Relacja z targów sztuki w Kolonii

Post-it, Cornelius Völker, 2018, 35 x 50 cm. Olej na płótnie, Galeria Friese. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Art Cologne - historia targów sztuki

15 września 1967 roku to szczególna data; wtedy bowiem nastąpił przełom zarówno w kulturze popularnej, jak i tej z najwyższej półki. W Polsce miał premierę kultowy film „Sami swoi”, zaś w nadreńskiej Kolonii zadebiutowały targi sztuki Kölner Kunstmarkt. A był to debiut naprawdę wyjątkowy, ponieważ nigdzie wcześniej taka impreza się nie odbyła. Co więcej, pomysłodawcami byli dwaj wybitni marszandzi - Hein Stünke i Rudolf Zwirner. Z biegiem lat Kölner Kunstmarkt przekształcił się w Art Cologne, zmieniała się formuła, ale nie zmieniało się jedno – wydarzenie to należało do najważniejszych na mapie kultury i sztuki.

“Senza titolo”, Mario Ballocco, 1970, acrylic on wood, 20x20 cm, Ph. Mattia Mognetti, Courtesy 10 A.M. ART, Milan, Galerie 10 A.M. ART. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Art Cologne to nie tylko targi, a sytuacja prawie jak w oskarowym przeboju „Wszystko wszędzie naraz”. To kosztująca 30 euro (cena biletu, jeśli nie ma się akredytacji) podróż przez kilka kontynentów, skąd pochodzi z reguły około dwustu galerii. Okazja, by zobaczyć z bliska dzieła uznanych artystów sztuki współczesnej i nowoczesnej, by porozmawiać ze specjalistami, ale przede wszystkim – by chłonąć tę niezwykłą atmosferę, która towarzyszy podobnym miejscom.

Nie jest podniosła i onieśmielająca, jak to często bywa w muzeach, a jednocześnie funduje podobne emocje i dużą porcję wiedzy. I oczywiście jest znakomitą sposobnością, by wzbogacić prywatne zbiory sztuki, ale to już – powiedzmy – jednak wymaga pewnych zasobów, by zrobić zakupy w jednym z kilku działów tematycznych: „Sztuka współczesna”, „Współczesna klasyka”, „Sztuka powojenna” oraz „Nowy rynek” i „Współprace”.

Art Cologne 2023 w nowej formule

Tegoroczne targi były nieco odchudzone, ale wyszło im to tylko na zdrowie. Przede wszystkim je skrócono, trwały „tylko” cztery dni (od 16 do 19 listopada). Ponadto zmniejszono liczbę galerii. Z 29 krajów przyjechało ich nie 190, jak w roku ubiegłym, a 170, wśród nich niektóre po raz pierwszy. Niestety, nie było żadnej z Polski, co naprawdę dziwi, biorąc pod uwagę bliskość geograficzną. Tymczasem innym udało się przyjechać z Australii, a nawet – z Republiki Południowej Afryki lub Meksyku.

Galeria Haas. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Co więcej, w ramach „odchudzania” zrezygnowano z wystawiania starych mistrzów oraz mebli i rzemiosła (z małymi wyjątkami w sekcji Art + Object), koncentrując się na sztuce XX i XXI wieku.

Imprezę rozmieszczono na dwóch piętrach, a nie zwyczajowo na trzech, dzięki czemu zdecydowanie zyskała na przejrzystości, jasności układu. Swobodne poruszanie się między ekspozycjami, bez tłoczenia się, bez korków, dało ogromny komfort podziwiania sztuki. Sprzyjało też rozmowom, można było przystanąć, by porozmawiać z właścicielem galerii, artystą lub innym zwiedzającym, bez obawy, że utworzy się zator.

Hannah Parr, Angel wings, 2023, Cut construction site barrier slats, drewno, klej, 140 x 110 x 7,5 cm, Galeria SEXAUER. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Ja doceniłam jeszcze jeden aspekt: luźniejsze położenie galerii oraz obiektów, szczególnie tych o większych wymiarach, dawało możliwość zmiany perspektywy, oglądania z różnych odległości i pod odmiennymi kątami. Krok w przód, krok w tył. Krok w prawo, krok w lewo. Na spokojnie, kontemplując.

Ta zmiana spodobała się chyba nie tylko mnie, ponieważ mimo tego pozornego okrojenia, na wystawę przyjechało więcej zwiedzających niż w ubiegłym roku, bo łącznie około 45 000 osób z 68 krajów.

Rekordy sprzedaży na targach Art Cologne

„Tej jesieni znaleźliśmy nowe sposoby i konstelacje, dzięki którym możemy powiedzieć: to jest takie Art Cologne, jak to sobie wyobrażamy. Cieszę się, że zostało to również zaakceptowane przez galerie i odwiedzających” – z dumą obwieścił w podsumowaniu imprezy jej dyrektor Daniel Hug.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Ale to nie jedyna dobra wiadomość. Poinformowano również, że już pierwszego dnia zanotowano sprzedaże cztero- lub pięciocyfrowe. Rekord pobiła austriacka galeria Thaddaeus Ropac, sprzedając – jak zgłoszono – „jedno z dzieł” Anselma Kiefera za 1 200 000 euro (nawiasem mówiąc, to doskonały prezent z okazji 40. urodzin, które galeria obchodziła właśnie podczas targów).

Także i tu widzów kusił powieszony w widocznym miejscu kolaż Roberta Rauschenberga za ponad półtora miliona dolarów. Dzięki przejrzystości układu targów, uwagę z daleka przykuwało wiele obiektów o naprawdę imponujących rozmiarach. Bez wątpienia ten zabieg potęgował dramatyzm i pogłębiał odbiór takich prac.

Komiksowe rzeźby, instalacje z bawełny, sztuka w architekturze 

Znakomicie na przykład prezentowała się instalacja Judith Hopf „Ej nergies” w galerii Deborah Schamoni. Tym wielkoskalowym, kolorowym, niemal komiksowym rzeźbom towarzyszyły prace duetu Kaya (Kerstin Brätsch & Debo Eilers), który przetwarza prace innych artystów, tworząc nową jakość na pograniczu malarstwa i rzeźby. Takie zestawienie stanowiło znakomitą kompozycję, wzajemnie się uzupełniającą.

gelatin OvidivO 2021 Popiersie: malowane aluminium Podstawa: żywica, pigment: 118 x 82 x 46 cm Base: 91 x 56 x 41 cm, Galeria Meyer Kainer. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Nie dało się też obojętnie przejść koło galerii Kraupa-Tuskany-Zeidler. Klára Hosnedlová i jej „Bez tytułu”, czyli rzeźba z cyklu „To InJinity” („Ku nieskończoności”) stanowiła główny punkt ekspozycji. Rozpięta na stalowej ramie ogromna (330 x 220 x 35cm) instalacja z bawełny, pakułów i przędzy, uformowana w kształcie łona, była jednocześnie przerażająca, ale i fascynująca. To chyba jeden z najczęściej fotografowanych obiektów na tegorocznym Art Cologne. Warto dodać, że pochodząca z Czech Klára Hosnedlová w swoich pracach często inspiruje się architekturą, szczególnie brutalizmem z Europy Środkowo-Wschodniej, ale i modernistycznymi przestrzeniami, jak pilźnieńskie wnętrza Adolfa Loosa.

Galeria Gisela Capiain. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

W kwestii architektury w sztuce nie sposób ominąć fotografii Jana Paula Eversa (galeria Kadel Willborn z Düsseldorfu). Wykonana jako unikatowa odbitka żelatynowo-srebrowa na papierze barytowym „Noc na Santorini” porwała mnie bez reszty, przywodząc na myśl nierealne, opustoszałe krajobrazy Giorgio de Chirico.

„Decydujący moment ma miejsce w ciemni, gdzie ostateczny motyw jest ‘wypracowywany’ podczas faktycznego tworzenia obrazu z użyciem szablonów i analogowych metod przetwarzania, jak technika dodge and burn, maskowanie, postekspozycja lub podział gradacji. To ‘rzeźbiarskie podejście’ do fotografii tworzy unikalne dzieło zamiast ‘reprodukcji’ rzeczywistości” – tak przedstawia go galeria, a ja napatrzeć się nie mogę.

Społecznie zaangażowana sztuka 

Bardzo bieżący temat, właśnie z tej części Europy, pojawił się na ekspozycji ukraińskiej Voloshyn Gallery, prezentującej prace Lesi Chomenko. Historia artystki poruszyła media ponad rok temu, gdy w czerwcu 2022 wzięła ślub za pośrednictwem Skype’a, wychodząc za narzeczonego, również artystę, który walczył na froncie. Na weneckim biennale pokazała cykl obrazów „Max in the Army”, powstałych jako interpretacja zdjęć zrobionych przez jej męża; to salutujący mężczyźni w codziennych ubraniach, co robi wstrząsające wrażenie.

Lesia Khomenko, 1. Nomadic Self-Portrait With Rolled Canvas, acrylic on lycra, 2023, Galerie Voloshyn. Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

W Kolonii z kolei pokazano jej cykl autoportretów „Nomadic Self-Portrait With Rolled Canvas”, na których artystka występuje niosąc na ramieniu zwinięte płótno obrazu; płótno, które wygląda jak granatnik lub inny rodzaj broni. Tę interpretację potęgował postawiony na ekspozycji but, z którego wystawał zwój (chyba) również płótna, co wyglądało jak samotna proteza nogi. Takie instalacje pamięta się długo.

Marzycielski wymiar sztuki

Art Cologne to także marzycielski wymiar sztuki, na przykład na obrazach Katherine Bradford, uznanej amerykańskiej artystki znanej z onirycznych, nawet surrealistycznych przedstawień postaci, głównie pływaków, w abstrakcyjnych krajobrazach, najczęściej w tonacji niebieskiej, nocnej, pełnej ciepła, bliskości i spokoju, niosącej pewną tajemnicę, w której odbiorca pragnie się zanurzyć.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Jednak totalne zanurzenie czekało w innym miejscu. Instalacja Trichter” („Lej” lub „Lejek”) Arjana Stockhausena była niczym portal do innego świata. Ta multimedialna rzeźba pochłaniała, dosłownie, ponieważ należało do niej wejść, zanurzyć się w ciemności, nieziemskim śpiewie chóralnym i rytualnych, transowych rytmach. Klaustrofobia walczy tu z magnetyczną fascynacją. Hipnotyczny nastrój wzmacnia psychodeliczne wideo oraz umieszczone wewnątrz rzeźby i obrazy, wyłaniające się z mroku tylko dzięki światłu z filmowych kadrów.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości artcologne.com

Ta dyskusja kolońskiego artysty z galeryjnym potencjałem pokazywania sztuki jest znakomitym podsumowaniem targów. Bo sztukę można oglądać, traktować ją czystko dekoracyjnie i bez emocji, ale i można się w niej zanurzyć, pozwolić jej się wessać przez ów wielki lej. To zależy od widza, zaś Art Cologne dało możliwość tego doświadczenia.

Art Cologne 2024

Kolejna szansa doświadczania sztuki pojawi się już za rok. Znana jest już data przyszłorocznych targów sztuki Art Cologne. W 2024 roku targi odbędą się w dniach 7 –10 listopada.


Czytaj więcej