Dwa lata temu pojechaliśmy do Andaluzji na krótki dwutygodniowy wypad i od tego czasu spędzamy tam każda wolną chwilę. Już kilka miesięcy spędzonych na południu Hiszpanii dało nam szerszy obraz na atrakcje regionu. Nie są to popularne wśród turystów miejsca, ale zdecydowanie warte uwagi!
Fundacja NMAC
Kilka kilometrów za Tarifą, tuż obok gigantycznej ujeżdżalni koni, gdzie odbywają się prestiżowe zawody jeździeckie (przy okazji warto sprawdzić także ich kalendarz wydarzeń), ukryta w lesie jest siedziba fundacji, która, na podobieństwo polskiego centrum rzeźby w Orońsku, ma kapitalną kolekcję dzieł sztuki.
Instalacje przygotowane przez różnych artystów są rozsiane po ogromnym parku. Najbardziej znane nazwiska, których prace znajdują się w kolekcji Fundacji to: Marina Abramović, Maurizio Catellana czy Olafur Elliason. Niestety od jakiegoś czasu fundacja nie powiększa swojej kolekcji. Ale nawet to, co zostało dotychczas zgromadzone, robi ogromne wrażenie.
Park rzeźb Fundacji NMAC. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Park rzeźb Fundacji NMAC. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Glamping Tranquilo
Będąc w okolicy, warto zatrzymać się na glampingu prowadzonym przez Polaków. Miejsce oddalone od głównego szlaku turystycznego zostało starannie zaprojektowane. Można tu zarezerwować namiot - każdy z własnym basenem. Do tego ukryte w zagajnikach hamaki, huśtawki, platformy widokowe, miejsca na ogniska i oczywiście bar. Na miejscu, o ile nie ma właścicieli, krząta się wesoła polska obsługa.
Glamping Tranquilo. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
El Palmar
El Palmar to lokalna mekka surferów. Wszystkie miejsca są tu przyjazne dla miłośników tego sportu. Szczególnie wart polecenia jest Hommies, który poza sklepem, szkółką i restauracją ma też świetną mini rampę deskorolkową, gdzie wieczorami odbywają sie koncerty lokalnych kapel, zaprzyjaźnionych z właścicielami. Ci ostatni są miejscowymi legendami, obecnie skupionymi na „shapeowaniu” własnych desek pod marką Longwinter.
Główną atrakcją El Palmar jest jednak długa piaszczysta plaża z kilkoma bardzo przyjemnymi beach breakami (fale łamiące się na piasku). Jeżeli stawiacie swoje pierwsze kroki, jest to idealne miejsce do nauki. Jeżeli jesteście na bardziej zaawansowanym poziomie, też się nie zawiedziecie. Spot pracuje najlepiej na odpływie przy kierunku wiatru ze wschodu, fala jest zarówno lewa jak i prawa.
El Palmar. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Jerez de la Frontera
Miasto z bogatą historią, było świadkiem skomplikowanych przemian w tym rejonie Europy, od panowania Wizygotów, przez Maurów, po przejęcie władzy przez chrześcijan w połowie XIII wieku. Pozostałością historycznych wydarzeń są liczne zabytki. Koniecznie trzeba zobaczyć mauretański Alkazar czy powstałą na fundamentach meczetu barokową Collegiatę San Salvador. Równie ważne, jak zabytki, jest lokalne wino sherry. Liczne bodegi, zajmujące się jego wytwarzaniem można znaleźć na terenie całego miasta i warto zaplanować ich zwiedzanie. W szczególności polecam najstarszą Gonzaless Byass odpowiedzialną za produkcje najbardziej znanego sherry Tio Pepe. Jego logo jest w Hiszpanii rozpoznawane tak samo jak najbardziej znane kluby piłkarskie.
Inną atrakcją, o której w popularnych przewodnikach najczęściej znajdziemy tylko wzmiankę, jest dawny tor Formuły 1. Wyścigi F1 przeniosły się na tor pod Barceloną, a tu cały czas odbywają się zawody Moto GP (wielkie święto celebrowane co roku pod koniec kwietnia), i mniej prestiżowe edycje wyścigów samochodowych. Nam udało się trafić na Mazurka Dąbrowskiego odgrywanego na cześć zwycięzcy Formuły 4, którym na torze w Jerez był młody polski zawodnik Tymek Kucharczyk.
Jerez de la Frontera. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Tor wyścigów w Jerez de la Frontera. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Ferie
Tutejsze ferie nie mają nic wspólnego z naszymi wakacjami. Są to spektakularne odpusty, które odbywają się we wszystkich miastach i miasteczkach Andaluzji w kwietniu i maju. Hiszpanie znani są ze swoje miłości do zabawy i świętowania. Katarzyna Kobylarczyk poświęciła temu zjawisku książkę "Pył z landrynek", którą warto przeczytać przed wizytą w Hiszpanii.
Część z tych imprez znana jest na całym świecie. Tak jak La Tomatina, czyli wielka bitwa na pomidory, odbywająca się w mieście Bunol, czy karnawał w Santa Cruz de Tenerife. Ferie nieco skromniejsze, dalej robią duże wrażenie. Na jeden weekend w kwietniu bądź maju jeden z placów hiszpańskiego miasteczka zamienia się w wesołe miasteczko z miejscami do ujeżdżania koni. Odświętnie ubrani Hiszpanie bawią się tu do późnych godzin nocnych.
Hiszpańskie Halloween jest także warte przeżycia. Tu ta zabawa nabiera zupełnie innego wymiaru. Wszyscy mieszkańcy, włącznie z burmistrzem miasta, mają tematyczne przebrania. Zwykle w ratuszu lub jego okolicy, zbudowane jest miasteczko strachów, do którego wszyscy mogą wejść zupełnie za darmo. Uprzedzam, że jest to zabawa dla ludzi o mocnych nerwach (nie polecam jej dla dzieci poniżej 10 roku życia). To luźne podejście do Halloween może dziwić w kontekście dość mocno katolickiej społeczności Andaluzji. Może jednak, zamiast dziwić, powinno inspirować!
Ferie na ulicach Andaluzji. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Park Alcornocales
Na ogromnym terenie pomiędzy Malagą i Kadyksem rozciąga się przepiękny park naturalny z licznymi szlakami turystycznymi o różnym stopniu zaawansowania. Najbardziej spektakularna droga Caminito del Rey znajduje się zaraz nad Malagą i prowadzi tarasami wykutymi w skale, nie warto się tam zapuszczać z małymi dziećmi. Inne szlaki są zdecydowanie łatwiejsze. Dodatkowo na terenie parku znajdują się legendarne białe miasta, w których można zatrzymać się na nocleg i jedzenie. Najbardziej popularne to Ronda i Grazalema. Ja polecam również Vejer de la Frontera i Arcos.
Bardziej na południe w stronę Tarify rozciągają się kapitalne trasy gravelowe.
Park Alcornocales. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Białe miasto Vejer. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Czas, który spędzamy w Andaluzji to nie tylko wakacje. Nauczyliśmy się łączyć go z normalną pracą zawodową. Kiedy jednak przewalą się maile i telefony, łapiemy za nasze deski i lecimy na plażę. Ja do kompletu łapię jeden z analogowych aparatów i dokumentuje nasze i naszych znajomych życie na atlantyckich plażach. Po powrocie do Warszawy wywołuje filmy i odbijam je na papierze w ciemni zbudowanej w piwnicy naszego domu. Efektem tego jest wystawa ponad 30 zdjęć, które przez cały czerwiec i lipiec oglądać można w lokalnym wine barze na Żoliborzu. Zapraszam do Winnego Przystanku przy ulicy Mickiewicza 20!
Zaproszenie na wystawę Lazy left ze zdjęciami z Andaluzji. Zdjęcie: Mikołaj Wojciechowski
Zobacz też:
- Najpiękniejsze plaże w Polsce. Listę 10 najładniejszych przygotowali sami plażowicze
- Forest City, czyli opuszczone miasto warte 100 miliardów dolarów
- Najbardziej niewiarygodne i spektakularnie piękne jaskinie na świecie
- Piękne i do tego najspokojniejsze na świecie. Ranking miast idealnych na city break