Ekspozycja emanowała spokojem. Nie była tak łatwa do sfotografowania jak te z minionych lat. Jej autorzy: Charlotte Macaux Perelman i Alexis Fabry, dyrektorzy kreatywni Hermès Maison, świadomie zdecydowali się na cichą refleksję na temat korzeni marki.
W zacienionej przestrzeni na posadzce ułożono wzory z kamienia, cegły, drewna i ubitej ziemi. Mediolańczykom mogły się kojarzyć z piwnicami domostw, które pamiętają z dzieciństwa. Za kotarą zgromadzono delikatne precjoza. Nowe obiekty, jak kosze, naczynia, meble i pledy, zestawiono z archiwalnymi skarbami. Łączyły je luźne skojarzenia, materiały, motywy, kształty. Ustawione obok siebie dobitnie i poruszająco opowiadały o tradycji rzemiosła i o uwadze, jaką można poświęcać przedmiotom.
Florence Lafarge, tworząc nowe kolekcje, współpracuje ze Studio Hermès i zaproszonymi artystami. Zdjęcie: Carole Bellaïche
AD: Na tegorocznej wystawie motyw pasów materiału z bluzy dżokeja przewija się nie tylko w koncepcji skrzyżowanych ścieżek, ale też w bezpośrednich odniesieniach do poszczególnych projektów.
Florence Lafarge: Obiekty z tej kolekcji to efekt długiego procesu. Na przykład narzuta na łóżko „Hippique” posłużyła nam za pretekst do wykazania się umiejętnością tworzenia patchworku z wykorzystaniem jedwabiu. Do tej pory nie pokazywaliśmy takiego wykończenia. Skojarzenie z bluzą dżokeja i sposobem jej wykonania zwraca uwagę na tę technikę.
AD: Odnoszę wrażenie, że tkaniny zajmują coraz ważniejsze miejsce w dzisiejszym dizajnie.
Florence Lafarge: Hermès zawsze był związany z oszałamiającymi tkaninami, mamy długą tradycję między innymi drukowania apaszek. Tym razem koncentrujemy się na dotyku: materiałach, fakturach, miękkich przedmiotach. W przeszłości – także na hafcie. Właśnie z powodu tego przywiązania i naszych relacji z modą skupiamy się na tekstyliach w kolekcji dla domu. Uważamy, że to dobry obszar, by pokazać ich piękno, jakość wykończenia i zastosowanie naszych produktów.
Kaszmirowy koc „Tartan dye" ma ręcznie wykonaną przędzę i tkaninę, barwiony jest techniką haute couture poprzez zanurzanie. Zdjęcie: Maxime Verret
AD: Czy zestawienie na wystawie przedmiotów z archiwum marki z nowymi projektami jest formą komunikacji z młodym pokoleniem odbiorców?
Florence Lafarge: Celem mojej pracy jest współczesne rozwinięcie wątków obecnych w historii i tradycji naszego domu mody. Lepsza znajomość korzeni marki Hermès pozwoli bardziej docenić naszą współczesną kolekcję. Czuję, że to, co robię, sprowadza się w dużej mierze do służenia historii, wskazywania na bardzo głębokie związki z naszą spuścizną i dziedzictwem.
Podróż w czasie na wystawie w La Pelota. Obok nowych obiektów pojawiły się unikaty z archiwów marki. Zestawiono je lekko i z wdziękiem na zasadzie swobodnych skojarzeń. Zdjęcie: Maxime Verret
AD: Kolory prezentowane w kolekcji także mają swoje historyczne odniesienia.
Florence Lafarge: Kolor, a także łączenie barw, dopasowanie ich lub kontrastowanie są znakami rozpoznawczymi Hermèsa. Zawsze lubiliśmy barwione materiały. Jeśli tkanina ma wysoką jakość, kolory się na niej uwydatniają. Zależało nam, by rezonowały. Nasi klienci pochodzą z całego świata, mają różne pochodzenie, żyją w innych klimatach i kulturach, na wiele sposobów rozumieją elegancję. Nasze przesłanie ma być zrozumiałe niezależnie od tych różnic.
AD: Historyczne stroje dżokejów mienią się kolorami.
Florence Lafarge: Ich szczególna rola sprawiała, że musiały być bardzo widoczne, mieć kontrastowe barwy. Żeby zaadaptować kolory tradycyjnie używane w jeździectwie, nie sięgnęłam po czerwienie, zielenie i błękity, lecz opracowliśmy własną, rozpoznawalną paletę. Powtarza się na tkaninach żakardowych, nadrukach i bordiurach. To było interesujące ćwiczenie, ale finalnie mają się one po prostu podobać.
Wykonany z jedwabiu i bawełny twill z przeszyciami i kaszmirowym spodem. Nowości pokazane na wystawie w Mediolanie powstawały niezależnie od niej, dopiero potem twórcy ekspozycji, Charlotte Macaux Perelman i Alexis Fabry, dyrektorzy kreatywni Hermès Maison, zestawili je z historycznymi obiektami. Zdjęcie: Hermès
AD: Wystawa pozwala dotknąć materiałów i skłania do pytań o otoczenie, w jakim powstają.
Florence Lafarge: Pracujemy bardzo blisko z naszymi partnerami, są kimś więcej niż wytwórcami. Mają doświadczenie w pracy dla couture i najlepszą znajomość technik. Na przykład ręcznie wykonują elementy haftu. Nadzorujemy cały proces tworzenia tekstyliów. Jesteśmy bardzo świadomi i uważni. Ale to nic nowego, zawsze tacy byliśmy.
AD: A który z historycznych produktów budzi Pani emocje? Ma Pani swój ulubiony?
Florence Lafarge: To bardzo trudny wybór, również dlatego, że te obiekty powstają w wyniku długiego, interesującego procesu. Uwielbiam zarówno te opracowane w przeszłości, jak i te najnowsze. Ale może znajdę przykład. Gianpaolo Pagni z naszą marką pracuje od lat. Był dla mnie odkryciem od pierwszego spotkania. Gdy tylko zobaczyłam projekt „Vitraux”, wpadłam na pomysł, by zastosować nietypową dla nas technikę. Zamiast robić to, co zwykle robimy w Hermèsie, czyli nanosić kolor na wierzch materiału, tym razem nałożyliśmy go pod spodem, tworząc warstwy barw i wzoru. Gdy światło je wydobywa, przeżywam chwilę magii.
Topografia materiału. Kompozycja z ziemi, kamienia i cegły na wystawie przypominała o korzeniach marki oraz jej relacjach z otoczeniem. Zdjęcie: Maxime Verret
Tressages Équestres to serwis obiadowy z kaolinowej białej porcelany z motywami uprzęży zaprojektowany przez Virginie Jamin. Zdjęcie: Louis de Roffignac