XIX-wieczna piekarnia przerobiona na dom dla rodziny – świetna realizacja w Niemczech

Andrea Weber i Robert Ropertz zajmują się handlem meblami vintage. Przebudowali starą piekarnię z 1865 roku na dom, w którym mieszkają razem ze swoim synem Levim oraz kolekcją designerskich przedmiotów.

Zdjęcia Thomas Skroch
XIX-wieczna piekarnia przerobiona na dom dla rodziny – świetna realizacja w Niemczech

Andrea Weber i Robert Ropertz w swoim domu w Krefeld. Zdjęcie: Thomas Skroch.

Dom pełen historii

„Pod spodem wszystko było niebieskie, od podłogi po sufit”, opowiada Robert Ropertz. To jedna z wielu niespodzianek, jakie można znaleźć pod warstwami farby i tapetami w starym budynku z 1865 roku. Do tego dochodziły krzywe podłogi, kruszący się tynk gliniany i nieszczelne dachy. Ilustratorka Andrea Weber oraz malarz i konserwator zabytków Robert Robertz podeszli do wyzwania, jakim był remont ich nowego domu, na luzie i samodzielnie przebudowali starą kamienicę w Krefeld. Zmienili ją w otwartą, pełną światła rodzinną rezydencję, w której jest wystarczająco miejsca dla pary i ich trzyletniego syna. Wnętrza stanowią też odpowiednie tło dla osnącej kolekcji vintage’owych skarbów. Niebieski kolor musiał zniknąć: tylko na suficie w salonie pozostała jego śladowa ilość.


Andrea Weber i Robert Ropertz w wywiadzie dla AD

AD: Jak, mając trzylatka, udaje się wam utrzymać tak uporządkowane mieszkanie?

Robert Ropertz: Szczerze mówiąc – nie zawsze tak wyglada. Trzy dni przed sesją zdjęciową trochę je podstylizowaliśmy i oczywiście posprzątaliśmy. Levi nie ma jeszcze pokoju, tylko regał WHB w salonie, obok którego stoi jego kuchnia do zabawy. I oczywiście leżą tam klocki, ale takie jest życie, to też jest w pewnym sensie piękne. Co do dbania o rzeczy – stosunkowo wcześnie zaczęliśmy jasno mówić synkowi: to jest twoje, a to jest nasze. Nie jesteśmy też stanowczy, jeśli chce coś sobie przywłaszczyć. I w pewnym sensie wszystko tutaj jest też jego. Kiedy masz dziecko, musisz takie sprawy ogarnąć.

Andrea Weber: Na szczęście sami lubimy żyć trochę kolorowo, trochę zabawowo, powiedzmy „młodzieżowo”. Jednocześnie chcemy stosunkowo szybko wprowadzić naszego syna w świat form, nie chcemy, żeby uczył się tylko obsługi ekranów. Chcemy, żeby rozwinął wyczucie tego, co niezwykłe, tego, co dobrze zaprojektowane.


 

Dom pary w dawnej piekarni
„Jest tak wiele pięknych krzeseł”, mówi Robert. „Dlatego przy stole w jadalni stworzyliśmy mieszankę różnych stylów. Dzięki temu zawsze można wypróbować coś nowego”. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

AD: Od kiedy mieszkacie w tym domu?

Andrea: Wprowadziliśmy się w połowie 2020 roku, a dom kupiliśmy w 2018 roku. Przez dobre dwa lata przeprowadzaliśmy gruntowny remont – przebudowaliśmy ściany, położyliśmy nowe podłogi, nowy dach, ogrzewanie, instalację elektryczną. Pełen program. Musieliśmy nawet wyrównać podłogi, wszystko tu było krzywe.

Robert: Całość była ogromnym projektem, ale nie spieszyliśmy się – Andrea zaszła w ciążę w tej fazie. To było ekscytujące. Mieszkamy tutaj na trzech piętrach, na dole znajduje się lokal, który ma stać się naszą pracownią. Otworzyliśmy przestrzeń części mieszkalnej, która wcześniej składała się z niezliczonych pokoi.

AD: To praktyczne, że sam jesteś ekspertem w takich przebudowach...

Robert: Tak, to bardzo ułatwia sprawę. Przede wszystkim wizualizację tego, co sobie wyobrażasz. Pochodzę z rodziny rzemieślników, sam jestem malarzem, ale zawsze chciałem zająć się projektowaniem wnętrz. Nie tylko wyposażeniem, nie tylko farbami i tapetami, ale czymś pomiędzy. Najpierw zająłem się konserwacją zabytków, dlatego dobrze znam się na starych budynkach.

AD: Czy sami wykonaliście całą przebudowę?

Andrea: W dużej mierze tak – z pomocą przyjaciół i rodziny. To, co byliśmy w stanie zrobić sami, zrobiliśmy sami.
 

Remont własnym sumptem

AD: Co było największym wyzwaniem?

Robert: To stara substancja, z którą trzeba postępować ostrożnie. Mała dziura w ścianie – po bliższym przyjrzeniu się – nagle staje się półmetrowa. Izolacja nie była łatwa, a pod każdym oknem wisiał marny grzejnik. Pierwotnie do ogrzewania używano tu piecy węglowych. Zastąpiliśmy je ogrzewaniem podłogowym, którego praktycznie nie widać. Jest też tańsze.

Andrea: No cóż, byłam w ciąży, oboje pracowaliśmy. Po prostu trzeba było znaleźć czas – każdego wieczoru, w każdy weekend. Wyrzucaliśmy kontenery pełne gruzu. Czasami było to trochę zbyt wiele, ale naprawdę uświadamiasz to sobie dopiero z perspektywy czasu – w trakcie praca zawsze sprawiała nam to przyjemność.

Robert: W końcu to jest nasze, a to ma duże znaczenie.

 

Dom w przerobionej starej piekarniWiększość grzejników została usunięta – ich funkcję przejął nowoczesny system ogrzewania podłogowego, który jest praktycznie niewidoczny. Jednak w kuchni zachowano jeden oryginalny element. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

AD: Andrea, pracujesz dużo z papierem, Twój styl jest dosyć kolorowy. Dlaczego we własnym mieszkaniu zdecydowaliście się na stonowane kolory?

Robert: Dom był pierwotnie piekarnią, co szybko wpłynęło na naszą wizję: stonowana biel mąki, drewno, ceramika. Podobało nam się to. Naprawdę potrzebujemy też odrobiny neutralności – w naszej pracy ciągle mamy do czynienia z kolorami, więc reset dobrze nam robi. Dlatego nie zdecydowaliśmy się na klasyczne akcenty ścienne. Poza tym chcieliśmy uzyskać spójny klimat w całym domu – od klatki schodowej po pokoje.

Andrea: Poza tym zajmujemy się projektowaniem i meblami w stylu vintage, zarówno prywatnie, jak i zawodowo. A takie rzeczy najlepiej prezentują się na neutralnym tle. Trochę jak w galerii.

Robert: Teraz znów malujemy sufit – już to zaplanowaliśmy. Dlatego sufit w salonie jest niebieski (wcześniej wnętrze całego domu było niebieskie). I oczywiście: kiedy nasz syn dostanie swój własny pokój, będziemy pracować z kolorem. Najpierw jednak w nim zamieszka, a potem wszystko ułoży się krok po kroku.

AD: W dużej mierze zrezygnowaliście też ze sztuki, przynajmniej na ścianach...

Robert: Oczywiście kochamy obrazy, ale wolimy stawiać je na podłodze, ponieważ ciągle coś zmieniamy. Niektóre rzeczy przemieszczają się po mieszkaniu, na inne po prostu nie możemy już patrzeć. Krok po kroku odchodzimy od obrazów na rzecz innych przedmiotów. To dopiero się rozwija.

Andrea Weber i Robert Ropertz zajmują się handlem meblami vintage

AD: Kolekcjonujecie vintage`owe przedmioty i meble. Skąd bierze się wasza fascynacja rzeczami używanymi?

Andrea: Robimy to już od 20 lat. Na początku po prostu dlatego, że potrzebowaliśmy mebli do naszego pierwszego mieszkania. Wtedy grzebaliśmy w sklepach z używanymi rzeczami, a niektóre przedmioty znajdowaliśmy nawet na śmietniku. I jakoś tak się to stało, że to stało się naszą pasją. Zaczęliśmy wymieniać się z ludźmi rzeczami, przekazywać je dalej, odkrywać nowe. W ten sposób automatycznie powstaje styl, który wydaje się bardziej indywidualny.

AD: Jest to też zrównoważone podejście do kupowania...

Robert: Dokładnie – ile krzeseł zostało już wyprodukowanych? Czy potrzebujemy nowych? Być może tu i ówdzie, ale często nie. Oczywiście: kuchnię kupiliśmy nową, ponieważ ten element musi być odpowiedni, jeśli ma służyć przez długi czas.

Andrea: Kuchnia jest właściwie jedyną nową rzeczą, którą kupiliśmy. Wszystko inne jest albo vintage, albo zrobione własnoręcznie. Kuchnię kupiliśmy w Ikea. Po prostu nam się spodobała i idealnie pasuje do naszych podłóg, a drewniane fronty są niezwykle łatwe w pielęgnacji. Połączyliśmy ją z blatem z niebieskim kamieniem – tak nazwany jest występujący w tym regionie belgijski granit. Zawsze marzyłam, żeby do czegoś ten kamień wykorzystać. Jest nieco surowy w swoim wyrazie, ale przede wszystkim z okolicy.

AD: A łazienka?

Robert: Na podłodze mamy mikrocement, a na ścianach specjalną farbę Sikkens Alphacron Pure – uszczelnia ona powierzchnie, nie wyglądając na pomalowaną i jest naprawdę trwała.

 

Dom w przerobionej starej piekarniZabudowa kuchenna jest jedynym całkowicie nowym elementem w mieszkaniu. Pochodzi z Ikea, a blat roboczy został wykonany z występującego w regionie granitu. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Domw przerobionej starej piekarniIlustratorka Andrea Weber pracuje głównie z papierem – jej specjalnością są „ilustracje haptyczne”, takie jak ta dla AD. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w przerobionej starej piekarniW łazience trzeba było usunąć „okropne” płytki – podłoga jest wykonana z mikrocementu, a ściany Robert pomalował specjalną farbą. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w przerobionej starej piekarniWolnostojąca wanna jest marki Lapidispa. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Domw przerobionej starej piekarniW łazience jest miejsce na dwie umywalki. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

AD: Andrea, jako ilustratorka często pracujesz z papierem i papier-mâché – mówisz też o „ilustracjach dotykowych”. Czy fascynacja dotykiem znajduje odzwierciedlenie również w waszym domu?

Andrea: Oczywiście! Podczas renowacji natrafiliśmy na stare tynki gliniane i ponownie je wykorzystaliśmy – było to dla mnie niezwykle ekscytujące. Zwłaszcza w przypadku starych glinianych sufitów. Czasami połowa ściany po prostu się osuwa. Kiedy usunęliśmy płytki w łazience, bardzo szybko dotarliśmy do klinkieru.

AD: Czy jest coś, co szczególnie lubicie w tym domu?

Andrea: Zdecydowanie przestrzeń – maluch może tu biegać wszędzie, co jest po prostu wspaniałe. Zajmujemy też kilka pięter, na górze jest jeszcze taras na dachu. Jesteśmy w centrum miasta, a mimo to możemy przebywać na świeżym powietrzu, co doceniam.

Robert: Bardzo podoba mi się kuchnia i całe piętro mieszkalne – oraz nasze lustro Sottsassa.

 

Dom w starej piekarniTaras na dachu przylega do gabinetu – powstał na dobudówce, w której niegdyś mieściła się piekarnia, a obecnie znajduje się salon. Dom jest dobrze nasłoneczniony i znajduje się w samym centrum Krefeld. Ażurowy fotel jest marki Bertoia. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarniDrzwi do klatki schodowej – niegdyś dom był przeznaczony dla kilku rodzin i były stale zamykane– dziś są zazwyczaj otwarte. „Uwielbiamy fakt, że mieszkamy na kilku piętrach”, mówi Andrea Weber.  Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

AD: Czy wyposażenie w waszym domu często się zmienia?

Robert: Tak, ciągle – zaczynaliśmy od klasycznego duńskiego drewna tekowego, a teraz coraz bardziej skłaniamy się ku latom 80. Sami je przeżyliśmy, a teraz na nowo odkrywamy ten styl. Każda dekada ma swoje wysokiej jakości wzornictwo. Żeby je odnaleźć, trzeba tylko wyćwiczyć oko. Zawsze interesują nas przedmioty o wysokiej jakości wykonania. Czasami trafiamy na dość nietypowe egzemplarze, które nie cieszą się zbytnią popularnością.

 

Tutaj Andrea Weber i Robert Ropertz znajdują najlepsze okazy

AD: Gdzie znajdujecie te rzeczy?

Robert: Często na pchlich targach, ale również podczas likwidacji mieszkań czy przez prywatne kontakty.

Andrea: Mieszkamy blisko granicy z Holandią, gdzie jest zupełnie inny poziom galerii vintage i pchlich targów. I szczerze mówiąc: znaleźliśmy też prawdziwe skarby w śmieciach. Nie boimy się zatrzymywać przy śmietnikach. Prowadzenie tych poszukiwań wymaga trochę pracy, ale naprawdę można tam coś odkryć – od Eamesa po Nielsa Otto Møllera. Oczywiście często przeglądamy też eBay i różne ogłoszenia.

Robert: ... najlepiej kiedy przedmiot wystawiony jest na aukcję, ale źle opisany. Wtedy konkurencja jest niewielka. Wiele osób nadal nie zdaje sobie sprawy, jakie skarby posiada.

AD: Macie słabość do kolorowych dywanów?

Andrea: Tak, wypełniają puste ściany i sprawiają, że mieszkanie jest przytulniejsze. Poza tym można je łatwo wymienić, kiedy tylko masz na to ochotę.

Robert: Kupujemy też w Ikei – uwielbiam dywan projektu Virgila Abloha, który jest naprawdę wyjątkowy. Ich współpraca z projektantami i artystami jest po prostu świetna. Poza tym Ikea w swoich katalogach chętnie wykorzystuje pojedyncze elementy vintage. Oni też wiedzą, że to jest dobre i na fali.

 

Pozostała część domu Andrei Weber i Roberta Ropertza:

 

Dom w starej piekarni w NiwmczechWszyscy członkowie rodziny, łącznie z kotem, uwielbiają leżankę marki De Sede. Dywan pochodzi z kolekcji Ikea, to projekt Seulgi Lee. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Domwstarej piekarniNarzuta na łóżko w sypialni to prawdziwy vintage. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarni w NiemczechTutaj pracuje Andrea Weber – jako ilustratorka razem z Damounem Tamirem pod wspólną marką. W gabinecie znajduje się modułowy regał WRK i świetlny klasyk Magistrettiego „Atollo”. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarni w NiemczechDywan z Ikei projektu Virgila Abloha należy do ulubionych przedmiotów gospodarzy. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarni w NiemczechRegał ze stalowych rur jest z lat 70.  Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarni w NiemczechModułowa sofa Trio”to klasyk marki Cor. Lampa sufitowa została zaprojektowana przez Carla Nasona dla marki Mazzega. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarni w NiemczechSyn Levi nie ma jeszcze własnego pokoju. Jego kącik w salonie składa się z małej kuchni do zabawy i regału vintage firmy WHB. Zdjęcie: Thomas Skroch.

 

Dom w starej piekarni w NiemczechDuńska szafka została wykorzystana jako szafka podumywalkowa. Zdjęcie: Thomas Skroch.


 

Artykuł oryginalnie ukazał się na stronie AD Germny.

Tekst: Andreas Kühnlein

 

Zobacz także: 

Mieszkanie modelki w Berlinie

Architektka wnętrz kupiła dom w stylu cape cod z 1937 roku. Zobaczcie, jak go zmieniła

Pełne skosów mieszkanie na poddaszu kamienicy z lat 50. XX wieku

Czytaj więcej