Miejsce z historią
Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa (MDM) to jedno z najbardziej charakterystycznych założeń urbanistycznych powojennej Warszawy. W centrum miasta miało powstać monumentalne osiedle zrealizowane w duchu socrealizmu, mające pomieścić 45 tysięcy mieszkańców, wyposażone w 22 przedszkola, 11 szkół, dziewięć ośrodków zdrowia, teatry, kina i świetlice. Budowa MDM-u rozpoczęła się w 1950 roku, a za projekt miał odpowiadać zespół pracujący wcześniej nad trasą W-Z, czyli Józef Sigalin, Zygmund Stępiński, Jan Knothe i Stanisław Jankowski. Dzielnica została założona w oparciu o dwie osie: ulicę Marszałkowską oraz Oś Stanisławowską. Punkt centralny stanowić miał Plac Konstytucji na planie prostokąta – z kandelabrami i ośmiokondygnacyjnymi budynkami i to jego zabudowę zrealizowano w pierwszym etapie.
Kuchnia, choć niewielka, jest w pełni wyposażona i funkcjonalna. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Zielony stół został wykonany na zamówienie. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Czeczota pojawia się w kilku miejscach mieszkania. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Małe nie znaczy proste
W jednej z części MDM-u, w budynku przy gwiaździstym placu Zbawiciela znajduje się niewielkie 22-metrowe mieszkanie. „Klientka jest perfekcjonistką. Zwracała uwagę na to, by założenia zostały precyzyjnie zrealizowane. Choć mieszkanie jest małe, wyzwanie projektowe nie było łatwiejsze niż w przypadku dużych metraży. Ta przestrzeń jest inwestycją, przeznaczoną na wynajem długoterminowy. Musieliśmy zaplanować wszystkie funkcje, w tym dobrze wyposażoną kuchnię, mieszczącą wszystkie sprzęty łącznie ze zmywarką. Praca nad realizacją projektu w przypadku rynku wtórnego zajmuje sporo czasu. Łazienka robi się od podstaw, przyłącza mogę sprawić wiele problemów, mnóstwo rzeczy jest do ukrycia. Dość trudno pracuje się też ekipie budowlanej, która musi się pomieścić ze wszystkimi sprzętami” – podkreśla projektantka. Inwestorka chciała, by powstało bardzo minimalistyczne wnętrze. Izabela przekonała ją, by był to minimalizm z niewielką dozą dekoracyjności, współczesnymi nawiązaniami do art deco i nie stroniący od koloru. „Pierwotnie myślałyśmy o tym, żeby jak najdokładniej ukryć wszystkie zbędne elementy, takie jak gniazdka czy włączniki. Kiedy jednak udało mi się znaleźć osprzęt stylizowany na lata 70., trafiły do wnętrza. Przy łóżku, by stworzyć wrażenie przytulności, dobudowano kawałek ścianki. Podobne rozwiązanie widziałam w domu Sonneveldów w Rotterdamie, zaprojektowanym w nurcie funkcjonalizmu holenderskiego i neoplastycyzmu”.
Ascetycznie i praktycznie: metalowe elementy zakrywają część nadblatową. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
W cześci kuchennej również wykorzystano czeczotę. Stoi tu też stołek kupiony przez projektantkę na targi staroci. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Dialog z zastaną przestrzenią
Mieszkanie było w bardzo złym stanie, ostatni remont miał miejsce prawdopodobnie w latach 70. Przearanżowano układ funkcjonalny. Zlikwidowano mały przedpokój i zmieniono lokalizację kuchni, wcześniej będącej małym, ciemnym pomieszczeniem przy wejściu. Dużą rolę przy powstawaniu projektu odegrał kontekst historyczny. „Ukryty pod linoleum parkiet nie nadawał się do wykorzystania, odtworzyliśmy go w identycznym wybarwieniu. Odrestaurowaliśmy świetlik w ścianie łazienki, proszkowo pomalowaliśmy żeliwny kaloryfer. Udało się też odnowić drzwi wejściowe. Od strony mieszkania zastosowaliśmy kolor identyczny z tym zastosowanym na drzwiach do łazienki, zachowaliśmy też stary zamek. Przy sufitach zastosowaliśmy sporo odcięć kolorów, na części ścian użyliśmy naturalnego tynku oraz zaokrągleń. Za jednym z nich, w rogu przy szafce RTV ukryliśmy rury, które w starym budownictwie często prowadzone były na zewnątrz ścian. Zastosowana kolorystyka: beże, szarości i czerń to powtórzenie tego, co możemy zobaczyć na klatce schodowej i elewacji budynku”.
Przy łóżku, by stworzyć wrażenie przytulności, dobudowano kawałek ścianki. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Nad drzwiami kuchni znajduje się odrestaurowany świetlik. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Wysmakowane detale
W projekcie pojawiła się czeczota, szczotkowana stal, zaoblenia i lampy vintage. Stół w odcieniu trawiastej zieleni został wykonany na zamówienie. Na ten sam kolor przemalowano taboret znaleziony przez projektantkę na targu staroci w Holandii. Metalowe krzesła i obrotowy fotel pochodzą z sieciówek. Przy wejściu stanęła spora szafa. Modyfikowany fornir, z którego została wykonana, wykorzystano też między innymi na półce nad kuchennym blatem. „Zależało mi, by w mieszkaniu, pomimo małego metrażu, pozostawić poczucie przestrzeni, by ktoś kto w nim zamieszka, mógł dostawić coś, co pasuje do jego charakteru. Lubię pozostawić efekt pustki”.
Iza Koczanowska swoją praktykę prowadzi od 2018 roku, jest absolwentką ASP w Krakowie, obecnie studiuje na MIARD Interior Architecture: Research + Design w Rotterdamie.
W okrągłej postawie szafli podumywalkowej ukryto rury. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
W łazience proste formy zostały urozmaicone delikatnymi zaookrągleniami. Zdjęcie: Martyna Rudnicka.
Zobacz także:
Mieszkanie w odcieniach kojącej zieleni i czerwonymi akcentami
Brutalizm w otoczeniu natury: pensjonat w Tasmanii jest architektoniczną atrakcją
Jak urządzić małe mieszkanie? Zobacz minimalistyczną kawalerkę w Warszawie