Do domu prowadzi czasem długa droga – właśnie tak jak tu. Ta letnia posiadłość leży kilka kilometrów od Ostuni na południu Włoch. Jako idea zrodziła się jednak na antypodach, w Patagonii. Właśnie tam naszego gospodarza, Ninìego Bonavoglię, zaskoczyła pandemia. Kraina, która aż kipi energią, kreatywnością, nęci życiem towarzyskim, w ciągu kolejnych miesięcy wymuszonej izolacji podsunęła mu piękną i ważną myśl: można żyć bez gromady ludzi w pobliżu, jeśli ma się przy sobie tych kilka osób, które naprawdę się liczą. Z tą refleksją i z rozbudzoną na nowo potrzebą bezpośredniego, głębokiego kontaktu z przyrodą – potężnym źródłem siły – ruszył w rodzinne strony.
Ninì Bonavoglia to marszand, kolekcjoner sztuki i twórca rzeźb ceramicznych. A także autor wnętrz w posiadłości, którą dla niego i dla samej siebie zaprojektowała Francesca, jego siostra. Zdjęcie: Simon Watson
Upragniony powrót
Ninì to wrażliwiec, ale zarazem obywatel świata. Urodził się w Bari. Jako osiemnastolatek wyjechał na studia do Mediolanu. Potem mieszkał przez dziesięć lat w Nowym Jorku, następnie w Londynie i Paryżu, wreszcie osiadł w Zurychu.
Wszędzie było mi dobrze, ale potrzebowałem domu. Miejsca, gdzie mógłbym zapuścić korzenie. Schronienia, które uruchomiłoby emocje – wspomina. Myśl o powrocie do domu może brzmieć romantycznie, jednak Ninì swój zamysł konsekwentnie realizował. Na malowniczej dwuipółhektarowej działce porośniętej drzewami oliwnymi, migdałowcami i śródziemnomorską makią powstał wyjątkowy dom letniskowy. Ninì wraz ze swoją siostrą Francescą, odpowiedzialną za architekturę całego założenia, stworzył przestrzeń, która pozwala spędzać czas i w samotności, i razem z innymi. To nie monolit, lecz zespół dwóch odrębnych parterowych obiektów. Łącznikami są dla nich patio z basenem oraz rabaty sukulentów i aromatycznych ziół.
Ceramiczne rzeźby w salonie głównego domu to prace gospodarza. Według jego projektu powstały też surowe w formie stalowe stoliki kawowe. Stoją pomiędzy kanapami sprowadzonymi z Belgii. Nad angielskim stołem warsztatowym zawisła fotografia, którą wykonał w Apulii Alessio Boni. Obok niej na ścianie lampy Gina Sarfattiego. Zdjęcie: Simon Watson
Tuż obok znajduje się plenerowa kuchnia, więc to miejsce z wyjątkową mocą przyciąga gospodarzy i gości. Zdjęcie: Simon Watson
Apulijskie trullo
Budynki powstały na gruzach dawnych owczarni i zagród. Są nowe, choć w jeden z nich wkomponowano zabytkowe trullo, czyli kamienną chatę na planie koła, zwieńczoną stożkowym dachem – rzecz znaną wyłącznie w Apulii.
Ramy dla obiektów tworzy mur ze starych kamieni, wyprażonych przez słońce i poczerniałych od porostów. Podobną do nich surowość widać w prostych podłogach z betonu i kwarcytu. Balansują pomiędzy stylem światowych metropolii a prostym życiem dawnych mieszkańców tych stron. Ściany są głównie białe, gdzieniegdzie przełamane plamami ciemnych kolorów ziemi czy czerwienią gliny – jednego z najstarszych surowców znanych ludzkości. Coś szlachetnie archaicznego ma w sobie także widoczny w łazienkach pasiasty, czarno-biały granit. Obecny jest tu również metal, między innymi w postaci rustykalnych krat w zabudowach kuchennych, garderobach, a nawet na blatach stolików w salonie.
Ściany o nieregularnych krzywiznach to znak rozpoznawczy małego pawilonu. Jego rdzeniem jest zabytkowe trullo – charakterystyczna dla Apulii kamienna chata ze stożkowatym dachem. Wedle jednej z hipotez jako pierwsi zaczęli je tu stawiać Arabowie. Bez wątpienia natomiast częścią arabskiej kultury są berberyjskie maty widoczne na posadzkach willi. Przejście w głębi pomieszczenia prowadzi do jednej z trzech kuchni w domu. Fotel – vintage. Zdjęcie: Simon Watson
Energia miejsca
Stalowe szprosy ogromnych okien, podpatrzone w dawnych zabudowaniach gospodarskich i warsztatach, to jedyne, co rozgranicza wnętrze i zewnętrze. Dom przenika się z otoczeniem tak, jak się tu mieszają i wpływają na siebie wszystkie fascynacje Ninìego. Mowa o pasjach do włoskiego dizajnu, sztuki współczesnej, podróży po całym świecie, a także o miłości do natury.
Uwielbiam pracować w ogrodzie i patrzeć, jak rośliny się rozwijają – podkreśla nasz gospodarz. Pod niebem Apulii rozkwita też jego późno odkryty talent do rzeźby ceramicznej. Prace artysty biorą więc udział w grze kształtów i kolorów, razem z pufem Maria Belliniego, komodą Angela Mangiarottiego oraz lampami Gina Sarfattiego i Vica Magistrettiego. Wszystko to sławy włoskiego wzornictwa. Na obiekty autorstwa Ninìego Bonavoglii warto zwrócić baczną uwagę. Od początków swojej pracy w paryskim studiu twórca samodzielnie rozwijał własny styl, tworząc rzeźby, wazony, kandelabry, a nawet obudowy kominków.
Za oknem basen, a przed łóżkiem ikoniczny puf z kolekcji „Camaleonda” – projekt Maria Belliniego dla marki B & B Italia z 1970 roku. Na zabytkowym stole rzeźba i obraz pędzla pana domu, na podłodze jedna ze zbieranych przez niego berberyjskich mat. Zdjęcie: Simon Watson
Swoje rzeźby Nini wyeksponował także w pokoju gościnnym w małym pawilonie. Obiekty ceramiczne znalazły się nad łóżkiem oraz na komodzie projektu Angela Mangiarottiego. Aranżacja wykorzystująca rzemiosło regionu dodaje wnętrzu autentyczności. Zdjęcie: Simon Watson
Wyglądają jak relikty odległych wieków, które jednak zachowały tajemniczą aktywność komórkową i wciąż rosną. Może działa w nich ta sama energia, która ożywia cały dom?
We wszystkich pomieszczeniach, nawet z pozoru drugorzędnych, dostrzec można dzieła znakomitych artystów oraz rzemieślników. Reprezentowane są tu różne media, od klasycznego malarstwa po unikaty z pogranicza wzornictwa i sztuki. Wśród licznych wątków w tych zbiorach jeden ma charakter zupełnie wyjątkowy. Mowa o tworzonych przez Tuaregów matach, wyplatanych ze skóry, trzciny, pergaminu lub gałązek drzew. Wyroby te pochodzą z różnych części Maghrebu, co przekłada się na rozmaitość splotów, faktur, deseni. Nie tylko wzbogacają estetycznie i ocieplają poszczególne pomieszczenia, ale przede wszystkim nadają pulsujący rytm całemu domowi.
Na jednym z dzieł można dostrzec symbol Azemmur. W kulturze Berberów oznaczał drzewo oliwne. To znak życiodajnej mocy, która bez wątpienia przenika również dom Ninìego, otoczony przecież gajem oliwnym. Samych siebie Berberowie nazywali „Amazigh” – ludzie wolni. To przekonanie sugestywnie wyrażał inny piktogram, „Yaz”. Budzi skojarzenia z człowiekiem, który z radości wyciąga ręce w górę. Na cześć tego ludu Ninì nazwał dom Amazigh, a jego losy pozwala śledzić w mediach społecznościowych (IG: @amazigh_ostuni). Sam właśnie w Apulii cieszy się wolnością.
Wzorzysty granit, z którego wykonano i posadzkę, i masywną bryłę umywalki, wprowadza do łazienki element graficzny. Ażurowa ławeczka „Platform Bench” to praca George’a Nelsona z 1947 roku. Zdjęcie: Simon Watson
W jadalni al fresco, czyli na świeżym powietrzu, siada się na wiklinowych krzesłach z lat 50. XX wieku. Ich autorami są Franco Campo i Carlo Graffi. Rolety wyplatane z trawy esparto pochodzą z Andaluzji. Zdjęcie: Simon Watson
Patio z basenem i sukulentami jest łącznikiem pomiędzy dwoma pawilonami willi. Wcześniej znajdowały się tu zabudowania gospodarskie, które w momencie zakupu były już tylko ruiną. Nad basenem czekają bambusowe szezlongi z lat 60. XX wieku. Zdjęcie: Simon Watson
Zobacz także:
- Slow life po włosku, czyli idylliczny Palazzo Nianu w Apulii
- Kupiła opuszczoną willę na południu Włoch. Z pomocą przyjaciółki stworzyła tu swój azyl
- Jak mieszkają Włosi? Ich wnętrza są tak smaczne jak ich kuchnia
- Dwustuletni dom w dawnej wozowni. Podczas remontu liczyła się przede wszystkim autentyczność