Powiedzieć, że to miejsce kipi twórczą energią, to prawie nic nie powiedzieć. Jesteśmy w Saint-Germain-des-Prés, w dawnym atelier rzeźbiarza Armana (Armanda Fernandeza). Piętro wyżej mieszkał fotograf Peter Lindbergh, na końcu dziedzińca – architektka Andrée Putman, a zaraz obok w 1937 roku Pablo Picasso namalował „Guernicę”.
– Ta nietypowa historyczna przestrzeń w sercu Paryża ma bogatą artystyczną spuściznę. Również poprzedni właściciel był wielkim miłośnikiem sztuki, a mieszkanie jest fascynujące, począwszy od schodów przy wejściu zaprojektowanych przez Armana – opowiada Marion Mailaender architektka, której biuro znajduje się w 9. Dzielnicy.
Schody z betonowymi stopniami, oryginalny projekt Armana, znajdują się przy głównym wejściu i prowadzą na antresolę z dziecięcymi pokojami. Lustro to „Zodiac” Jeana-Baptiste’a Fastreza dla Moustache, kinkiety „Mondrian” Sammode, sofa – „Marechiaro” (Mario Marenco dla Arflex). Podest z marmuru carnico. Projekt: Marion Mailaender. Zdjęcie: DEPASQUALE + MAFFINI
Rzeźba z zacisków śrubowych
Sama przestrzeń ma cechy właściwe paryskim hôtels particuliers, prywatnym miejskim rezydencjom z XVII wieku: wysokie sufity, wielkie okna z małymi szybami i drewnianymi okiennicami. Projektantka i właściciele chcieli je oczywiście zachować, niektóre elementy poddając renowacji. Ale trzeba też było dostosować mieszkanie do potrzeb rodziny z małymi dziećmi.
Najpierw obniżono podłogę – jesteśmy na poziomie dziedzińca – po pierwsze, aby stworzyć nieduży stopień przed kominkiem, odpowiednio go w ten sposób eksponując, po drugie, aby uzyskać kilka centymetrów wysokości w przyszłej kuchni, urządzonej w miejscu spiżarni. Otwierając przestrzeń parteru, projektantka zainicjowała dialog między holem wejściowym, salonem, kuchnią oraz klatką schodową autorstwa Armana, która zyskała dzięki zmianom zupełnie nową wymowę.
Widok z salonu w kierunku sypialni z szezlongiem Cassiny LC4 na pierwszym planie (proj. Le Corbusier, Charlotte Perriand i Pierre Jeanneret z 1928 roku) i współczesnym kinkietem Henriego Wilsona (Galerie Philia). W sypialni stoi czarne krzesło „La Tourette” Beata Franka (Galerie Romain Morandi). Projekt: Marion Mailaender. Zdjęcie: DEPASQUALE + MAFFINI
Zmarły w 2005 roku rzeźbiarz, razem z takimi artystami jak Yves Klein, Niki de Saint Phalle, Jean Tinguely i Daniel Spoerri, należał do przedstawicieli Nouveau Réalisme, europejskiego ruchu awangardowego, poszukującego, jak to sformułowano w manifeście z 1960 roku, „nowych sposobów postrzegania rzeczywistości”. Chętnie stosowaną przez nich techniką był asamblaż, polegający na pozornie przypadkowym łączeniu przedmiotów codziennego użytku. Swoistym asamblażem są również schody Armana – długie pręty balustrady to wielkie zaciski śrubowe zamocowane na betonowych stopniach. Minimalistyczna rzeźba z bloków betonu, wypełniająca narożnik przestrzeni, stanowi dziś solidny kręgosłup domu. Architektka, korzystając z archiwalnych zdjęć, przywróciła schodom ich pierwotną formę: usunęła obudowę balustrad oraz lakier z lat 80. XX wieku.
Antresola w sypialni mieści garderobę, pod nią ulokowano łazienkę ukrytą za drzwiami typowymi dla szaf. Krzesło to dzieło Beata Franka. Projekt: Marion Mailaender. Zdjęcie: DEPASQUALE + MAFFINI
W głównej sypialni nad łóżkiem wisi praca Otisa Jonesa (Semiose Galerie), przed nim stoi ławka autorstwa Pierre’a Jeannereta. Pościel marki Tekla. Projekt: Marion Mailaender. Zdjęcie: DEPASQUALE + MAFFINI
Wersal czy loft
Położyła nowy parkiet ze wzorem wersalskim układanym w romby wypełnione przepleceniami. Odrestaurowała wiekową boazerię w salonie, a nowymi drewnianymi panelami pokryła ściany gabinetu urządzonego w dawnej kuchni.
W ten sposób krok po kroku ustanawiała nowy porządek, podkreślając dualizm tego, co stare i nowe (historycznego salonu i stworzonej od podstaw kuchni), kształtując perspektywy i osie widokowe łączące pomieszczenia: salon z sypialnią, a nawet z łazienką, jeśli dyskretnie zamaskowane drzwi do niej zostawić otwarte.
Siedzisko ławki w jadalni obito tkaniną Kvadrat w jasnym błękicie, który koresponduje z podobnym odcieniem lastryka na podłodze. Stół „Platner” marki Knoll uzupełniają krzesła „699 Superleggera” Casiny (proj. Gio Ponti z 1957 roku) tapicerowane materiałem Nobilis, na suficie wisi lampa projektu Alvara Aalto. Projekt: Marion Mailaender. Zdjęcie: DEPASQUALE + MAFFINI
– Chciałam nadać temu apartamentowi charakter loftu – wyjaśnia architektka. Wrażeniu loftowej otwartości sprzyjają wpasowane w projekt antresole. Na jednej, u szczytu schodów Armana, mamy trzy małe pokoje dziecięce z łazienką. Na drugiej, przylegającej do salonu i głównej sypialni – garderobę. W latach 70. XX wieku dużą łazienkę wyłożono marmurem. Projektantka użyła tego kamienia powtórnie – zdemontowane płyty, choć podniszczone, przełożono na ściany łazienki gościnnej.
Gabinet w dawnej kuchni ma ściany wyłożone współczesną boazerią. Kinkiet z kamionki o pofalowanej formie zaprojektowała Héloïse Piraud, krzesło to „Seconda” z 1989 roku (proj. Mario Botta dla Alias), lampa ścienna nad biurkiem – Gae Aulenti dla Stilnovo. Minimalistyczny porządek rozbijają postmodernistyczne dodatki: pierścieniowy wazon-sprężynka „Ringoletto” Rona Arada z 1985 roku oraz karafka Claude’a Dumasa z 1986 roku, oba z Semiose Galerie. Projekt: Marion Mailaender. Zdjęcie: DEPASQUALE + MAFFINI
W obecnej garderobie rodziców wykorzystano drzwi z czasów sprzed remontu. – Zawsze stawiam sobie pytanie: czy mogę daną rzecz zrobić lepiej? Jeśli nie znajduję na nie odpowiedzi, zachowuję tę rzecz, ale robię z niej coś nowego. Wiele wdzięku mają dla mnie przedmioty zastane, które mogę ponownie wykorzystać – mówi Mailaender.
Jeśli chodzi o wyposażenie, właściciele dysponowali już małą kolekcją. Znajdowały się w niej między innymi reedycje foteli Jeana Prouvé, stół jadalniany Warrena Platnera oraz lampa „Taliesin” Franka Lloyda Wrighta, wykonana ręcznie z podświetlanych boksów asymetrycznie montowanych na dębowym słupku. Marion Mailaender skomponowała te przedmioty z lampą Alvara Aalto z 1953 roku w jadalni, czarnym krzesłem „La Tourette” Beata Franka z 1995 roku i tapicerowanymi krzesłami Gio Pontiego z końca lat 50. XX wieku, a także lustrem „Zodiac” Jeana-Baptiste’a Fastreza.
Po resztę tej opowieści zapraszamy do #4 magazynu AD Polska.