W domu marszanda pod czujnym okiem drewnianego strażnika z Borneo

Benjamin Trigano, galerzysta i hotelarz, stworzył w Mediolanie przestrzeń, w której połączył funkcje mieszkalne i wystawiennicze. Kolekcjonerów i miłośników sztuki współczesnej zaprasza na kolacje lub pogawędki przy kawie. Wszystko pod czujnym okiem drewnianego strażnika z Borneo.

Autor Keiko Harada

Zdjęcia Simon Watson. Stylizacja wnętrz Francesca Santambrogio
W domu marszanda pod czujnym okiem drewnianego strażnika z Borneo

Zielony pokój ze smukłą figurą z początku ubiegłego stulecia, wyrzeźbioną przez artystów wywodzących się z Dajaków, rdzennej ludności zamieszkującej indonezyjską część Borneo. Zdjęcie: Simon Watson

Wyobraźcie sobie, że idziecie do domu marszanda, rozmawiacie z nim o pięknych obrazach dookoła, a potem wybieracie dla siebie jeden albo i dwa. Wiosną ubiegłego roku w Mediolanie, w rejonie Corso Magenta, czyli blisko bazyliki Santa Maria delle Grazie, w której znajduje się „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci, otwarto mieszkanie-galerię o nazwie Casa MB. Twórcą tej hybrydy jest Benjamin Trigano, hotelarz i założyciel dwóch innych galerii sztuki: M+B w Los Angeles oraz Domo Damo w São Paulo.

dom marszanda

Benjamin Trigano I Vanessa Moshay z olejem „Keukenkast” Kristofa Santy’ego w tle. Belgijski malarz ma w portfolio martwe natury i scenki rodzajowe przywołujące kulturę wizualną sprzed kilku dekad. Chętnie maluje artykuły gospodarstwa domowego i opakowania produktów żywnościowych. Zdjęcie: Simon Watson

Zawsze kieruję się instynktem – mówi Trigano, który przyjechawszy do Mediolanu, uznał, że to miasto doskonale się nadaje do eksperymentowania. Casa MB jest galerią, ale inną od wszystkich. Dzieła sztuki ogląda się tu w przestrzeni przyjaznej jak domowy salon. Można w niej spędzić urocze popołudnie na pogawędce, częstując się kawą, aperitifem lub croissantem.

Pokoje zielony, różowy, żółty i velatura

Idąc różowym korytarzem, mijamy obraz „Les sept pêchés capitaux” (Siedem grzechów głównych) Paula Cressenta z 1949 roku, a następnie zmysłowe abstrakcje autorstwa Sarah Faux. Różową jadalnię oświetla żyrandol z 1900 roku wykonany z weneckiego szkła z dekoracjami naśladującymi koralowce, wyszukany w Parmie i zawieszony nad zdobytym na aukcji stołem projektu duetu Guillerme & Chambron z lat 50. XX wieku.

dom marszanda

W różowej jadalni stół projektu duetu Guillerme & Chambron z lat 50. XX wieku otaczają o dwie dekady młodsze krzesła Kazuhidego Takahamy. Żyrandol ze szkła weneckiego. Zdjęcie: Simon Watson

dom marszanda

Ceramiczne koniki morskie i syreny zdobią stół w jadalni. Nad nim wisi obraz „Entre Nous” Kongijczyka Merveille’a Kelekele Kelekelego. Zdjęcie: Simon Watson

W saloniku żółtym przywitają was eteryczne, uduchowione stworzenia tańczące na nieboskłonie, wspaniale namalowane przez Evę Beresin, oraz abstrakcje Lu Ferreiry. Figlarne, barwne i pełne życia obrazy Kristofa Santy’ego wywołują nostalgię za codziennością sprzed kilku dekad – artykułami gospodarstwa domowego, które mało kto dziś pamięta.

dom marszanda

W różowym gabinecie Trigana główną rolę gra biurko „Eros” Angela Mangiarottiego z lat 70. XX wieku. Na ścianach „Forgotten Things” oraz „View From Inside The Car” Austriaka Eika Gröschla. Zdjęcie: Simon Watson

W pokoju zielonym otaczają gościa obrazy Merveille’a Kelekele Kelekelego. Sny przemieszane na nich z sennymi koszmarami czynią widza aktywnym bohaterem opowieści, na równi z potworami.

Obok okna w pokoju różowym smukła rzeźba ludzkiej postaci reprezentująca sztukę Dajaków, indonezyjskich ludów zamieszkujących Borneo, pręży się niczym strażnik w muzeum. Możecie zagrać w szachy francuskimi figurami vintage z 1986 roku, projektu Armana i Georges’a Boisgontiera, albo z kieliszkiem wina w ręku posłuchać o młodych malarzach z Afryki, którzy przeprowadzili się do Paryża.

dom marszanda

Pokój zielony ze smukłą figurą z początku ubiegłego stulecia, wyrzeźbioną przez artystów wywodzących się z Dajaków, rdzennej ludności zamieszkującej indonezyjską część Borneo. Sofa „Diesis” jest autorstwa Antonia Citterio dla B&B Italia i pochodzi z lat 80. xx wieku. Stolik kawowy to marka FontanaArte. Lampę wiszącą „Oh Mei Ma Kabir” zaprojektował Ingo Maurer w 1997 roku. Zdjęcie: Simon Watson

dom marszanda

Na kominku w pokoju zielonym ustawiono autoportret Merveille’a Kelekele Kelekelego z 2023 roku. We wrześniu ubiegłego roku galeria Trigana prezentowała wystawę kongijskiego artysty pracującego w Paryżu zatytułowaną „Merveille Kelekele Kelekele: zrównoważony psychopata”. Zdjęcie: Simon Watson

Renowacja wnętrz w Casa MB zajęła tylko sześć miesięcy, ponieważ Trigano chciał zachować wszystkie oryginalne materiały i zastane detale wykończenia. – Ma się wrażenie, że ta przestrzeń zawsze tak wyglądała, to miejsce z duszą – mówi. Pierwszą i najważniejszą rzeczą było dla niego pomalowanie ścian. Szukając najlepszych rzemieślników w Mediolanie, znalazł firmę Mattavelli Decorazioni, mistrzów velatury – wywodzącej się ze starożytności techniki malarskiej, która polega na nakładaniu na płaszczyznę cienkiej, prześwitującej warstwy zmieniającej ton warstwy spodniej. Daje to efekt „zużycia”, znany z dawnych pałaców. Każdy pokój jest w innym kolorze.

dom marszanda

Obraz „ONLOOKERS” Brytyjczyka Billa Jacklina z 1989 roku trafił do sypialni właściciela. Lampa wisząca z jedwabnym kloszem to jedno z dzieł weneckiej marki Fortuny. Narzuta afgańska. Zdjęcie: Simon Watson

Ściany jak ramy obrazów

Pomocą podczas przebudowy w Casa MB służyła matka Trigana, dekoratorka wnętrz. Wiedziała, jak komponować barwy, jak światło pracuje w przestrzeni, znała związki między typami materiałów a ich odcieniami. – Ściany są dla mnie jak ramy obrazów. Każde dzieło sztuki ma ścianę, która lepiej niż inne wydobywa jego kolory – tłumaczy. Tony pięknie zmieniają się w ciągu dnia w zależności od padającego na nie światła. Czerwień może najpierw przybrać odcień bordo, a później pomarańczy.

Mieszkanie w galerii nie jest trudne, a bywa zabawne – mówi Vanessa, narzeczona Trigana. Para lubi tu organizować kolacje. Podoba im się nieformalny tryb, w którym goście przybywają spontanicznie, relaksują się, delektują domowym jedzeniem, podziwiają obrazy. Te zaś stale się zmieniają, są przenoszone z pokoju do pokoju, a przestrzeń przeobraża się za każdym razem, gdy pojawiają się nowe nabytki.

dom marszanda

W głównej łazience nad wanną Trigano powiesił grafikę „La Chasse au tigre”, którą kupił na pchlim targu w Paryżu. Zdjęcie: Simon Watson

Dom jak galeria sztuki

Własna kolekcja Trigana zaczęła się od zabytkowych mebli kupionych na aukcji, lampy ze szkła Murano, kompletu figur szachowych vintage i przyniesionych z pchlego targu dekoracji w kształcie smoków. Mieszkanie funkcjonujące jako galeria sztuki także ewoluuje w niepowtarzalny sposób.

Dom nigdy nie jest dziełem skończonym, stale przynosimy tu rzeczy o wartości sentymentalnej. Próbuję nie zagracać przestrzeni gromadzonymi przez siebie przedmiotami, ale czasem to trudne – stwierdza Trigano. – Benjamin jest kolekcjonerem kompulsywnym – potwierdza ze śmiechem Vanessa. W naszej kuchni w Los Angeles było około sześciu tysięcy słoików z ciasteczkami w kształcie robotów. Pierwszy znaleźliśmy na targu staroci, a potem codziennie dodawaliśmy do niego kolejne – opowiada.

Niektóre prace stały się częścią prywatnej kolekcji Trigana, w tym obraz Evy Beresin, który wisi w pokoju niebieskim. – To jej arcydzieło. Jestem największym fanem artystów, z którymi pracuję – mówi Trigano, puszcza oko i uśmiecha się.

Casa MB otwiera się tylko dla gości, którzy umówią wizytę. Stwarza to wrażenie większej ekskluzywności. Trzeba podjąć wysiłek, żeby to miejsce w ogóle znaleźć, co samo w sobie ekscytuje kolekcjonerów, cieszą się, że natrafili na „coś wyjątkowego”. To nowy typ galerii, z własną tożsamością i historią – miejsce, które wywołuje i kształtuje emocje.

Zobacz także:


Czytaj więcej