Tetris nad fiordem: dom w Valldal projektu polskiego biura Office Inainn

Polska trawestacja nordyckiej architektury. Pracownia Maksymiliana Sawickiego odważnie połączyła tu tradycję z wyzwaniami współczesności, tworząc wygodny i zespolony z naturą dom w stylu hytte.

Zdjęcia Oni Studio
Tetris nad fiordem: dom w Valldal projektu polskiego biura Office Inainn

Z okien domu roztacza się widok na Storfjorden, jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w Norwegii. Betonowy mur oporowy, na którym posadowiono budynek, skrywa zaplecze techniczne oraz schowki

Jeden z największych wyczynów kaskaderskich w historii kina. Sześćdziesięcioletni Tom Cruise wykonuje skok na motocyklu z krawędzi góry i spada w otchłań, by po chwili otworzyć spadochron i miękko wylądować 1200 metrów poniżej. Scena znalazła się w filmie „Mission: Impossible – Dead Reckoning”. Kręcono ją na szczycie klifu Helsetkopen w słynącym z dziewiczej przyrody i zapierających dech w piersiach widoków regionie Sunnmøre w Norwegii. To właśnie tu, na szlaku łączącym Trollstigen i Geiranger, znajduje się malownicza wioska Valldal, w której Cruise zatrzymywał się podczas zdjęć, a ostatnio coraz częściej spędza też wakacje. Niedaleko miejsca, gdzie aktor ląduje swoim helikopterem, stanął wakacyjny dom dla lokalnego przedsiębiorcy. – Jego rodzina związana jest z tą ziemią od po koleń; dziś prowadzi pensjonat, ale działa też na rzecz zachowania naturalnego i kulturalnego dziedzictwa regionu – mówi architekt Maksymilian Sawicki z Office Inainn, które odpowiada za projekt budynku.

To pierwszy dom z płaskim dachem w regionie. Jego niewielką płaszczyznę porastają rozchodniki. Ciepło we wnętrzu zapewnia m.in. opalany drewnem kominek oraz elektryczne ogrzewanie podłogowe, przy czym cały budynek zasilany jest energią z pobliskiej hydroelektrowni. Zdjęcie: Oni Studio

Dom miał w możliwie jak najmniejszym stopniu ingerować w krajobraz i powstać z rodzimych, pochodzących z najbliższej okolicy materiałów. Miejscowi musieli być też wykonawcy i firmy, które dostarczyły wyposażenie. Takie podejście wymagało ogromnego wysiłku logistycznego i organizacyjnego. Wyzwanie stanowiła też specyfika górskiej lokalizacji, gdzie występują porywiste wiatry, silne opady deszczu i śniegu, a grunt jest skalisty i stromy. – Do tego dochodziło zabezpieczenie budynku przed radonem – podkreśla architekt. – To bezwonny, radioaktywny gaz, który występuje pod ziemią w całej Norwegii. Na otwartej przestrzeni nie jest szkodliwy, ale w zamkniętych pomieszczeniach, jeśli fundament nie jest odpowiednio zaizolowany, może osiągać wysokie stężenia i staje się niebezpieczny – tłumaczy Sawicki.

Lekką drewnianą konstrukcję pokryto deskami, które z czasem będą naturalnie płowieć, jeszcze bardziej upodabniając kolor elewacji do otoczenia. Zdjęcie: Oni Studio

W tradycyjnej architekturze nie było tego problemu, bo Norwegowie wznosili swoje drewniane budynki na podwyższonych, kamiennych fundamentach, które przepuszczały radon do atmosfery. Projektanci przetransponowali dawne formy do współczesności. Stworzyli odpowiednio zabezpieczoną specjalnymi membranami konstrukcję żelbetową, która pełni też funkcję muru oporowego. – Dopiero na niej posadowiliśmy obiekt. Beton jest oczywiście niskoemisyjny, produkowany w regionie – zwraca uwagę architekt.

Dom usytuowany jest 148 metrów nad poziomem morza. Z trzech stron otaczają go niewielkie tarasy. Zdjęcie: Oni Studio

Lekki, prefabrykowany szkielet z drewna pokryto sosnowymi deskami. Pomalowano je ciemnobrązową olejobejcą, zakładając od razu, że z czasem odcień będzie płowieć i coraz bardziej wtapiać dom w otoczenie. Budynek składa się z dwóch, nieznacznie przesuniętych względem siebie prostopadłościanów. Wyższy i węższy mieści wszystkie łazienki, garderobę oraz korytarz, niższy skrywa trzy sypialnie i strefę dzienną.

Korytarz zajmuje połowę przestrzeni wyższej bryły. Z lewej jedna z trzech drabinek prowadzących na antresole nad sypialniami. Urządzono tam dodatkowe strefy wypoczynku z panoramicznym widokiem na fiord. Z sufitu zwieszają się lampki zaprojektowane przez architektów specjalnie do tego wnętrza. Zdjęcie: Oni Studio

Cała kompozycja przypomina tetrisową układankę, pozostawioną na skarpie przez roztargnione olbrzymy z nordyckiej mitologii. – To pierwszy budynek z płaskim dachem w regionie – zaznacza architekt. – Musieliśmy otrzymać na to specjalne zezwolenie z lokalnego wydziału architektury. Ale w Norwegii, jeśli odpowiednio uzasadni się wniosek i przedstawi projekt wysokiej jakości, można dość łatwo uzyskać zgodę na odstępstwo od lokalnych przepisów – wyjaśnia Sawicki. Tu architekci argumentowali, że dwuspadowy dach przesłaniałby widok na fiordy z pobliskiej drogi, a podzielnie go na dwie płaszczyzny zmniejsza ewentualne obciążenia śniegiem. Dodatkowo obsadzili dachy rozchodnikiem, przez co z góry dom jeszcze bardziej przypomina część krajobrazu.

Z poziomu szutrowej drogi powyżej dom zdaje się częścią krajobrazu. Zdjęcie: Oni Studio

Zewnętrzny podział na dwie bryły podkreślono we wnętrzu zróżnicowaniem posadzki. W części komunikacyjnej powstała z polerowanego betonu barwionego w masie na czarno, w wypoczynkowej to dębowy parkiet. Całość spaja zieleń ścian i sufitów, choć każdą przestrzeń pomalowano tu na inny, stonowany odcień. Prawie wszystkie meble i dodatki pochodzą z lokalnych firm, takich jak Fjordfiesta czy Røros Tweed. – Drzwi i zabudowy wykonali z kolei stolarze z Limstrand Interiør. Wszystkie elementy wykonują ręcznie, tradycyjnymi metodami – opowiada Sawicki.

Strefa wypoczynkowa ze spektakularnym widokiem na fiord. Większość mebli i dodatków pochodzi od norweskich producentów. Z prawej tapicerowany skórą ikoniczny fotel „1001 AF” projektu Svena Ivara Dysthe’a marki Fjordfiesta. Zdjęcie: Oni Studio

W aranżacji wnętrz wspierała architektów projektantka Åshild Sævik. Pomagała dobrać m.in. gliniane naczynia i ceramikę, wyszukując poszczególne egzemplarze na pchlich targach i aukcjach internetowych. Główną rolę grają jednak widoki na Storfjorden, rozpościerające się z ogromnych, usytuowanych od południa okien. To norweski hytte 2.0: tradycyjny domek letniskowy odpowiadający na wyzwania i potrzeby współczesności. Grany przez Toma Cruise’a agent Hunt z pewnością doskonale by się tu zregenerował przed kolejną niemożliwą misją.

Artykuł ukazał się w 13. numerze „AD Polska”, wrzesień/październik 2025.

W jadalni krzesła „Bambi” marki Fjordfiesta, zaprojektowane w latach 50. przez Adolfa Rellinga i Rolfa Rastada, i lampy „Semi Pendant” od Gubi, stworzone w 1968 roku przez Clausa Bonderupa i Torstena Thorupa. Zdjęcie: Oni Studio

Jedna z trzech sypialni. Na łóżku narzuta „Fri” lokalnej marki Røros Tweed. Projektanci Torbjørn Anderssen i Espen Voll nawiązali tu do tradycyjnych bieżników, zwanych „løpere”. Zdjęcie: Oni Studio

Każde z pomieszczeń pomalowano na inny odcień zieleni. Zdjęcie: Oni Studio

Zobacz też:


Czytaj więcej