Powód 1. Kolory
Kiedy trzaskam drzwiami auta, by połknąć setki kilometrów dzielących mnie od moich włoskich wakacji, niezmiennie czuję ekscytację. Włochy nigdy nie są nudne. Już sama podróż ze środka na południe Europy pozwala sporo zrozumieć. Na przykład - jak wiele zmienia światło. Im bliżej Florencji, tym lepiej wyglądają miodowe, waniliowe czy łososiowe mury. Te same barwy w chłodnym polskim klimacie stają się ostre i nieprzyjazne. Tymczasem pod słońcem Toskanii nabierają niepowtarzalnego blasku, czyniąc nawet z podupadłej ruiny romantyczny element krajobrazu.
Ruiny pierwszej greckiej osady założonej na Sycylii oraz muzeum Parco archeologico Naxos w Taorminie, Sycylia. Zdjęcie: archiwum prywatne
Kolory w porcie w Monopoli. Zdjęcie: archiwum prywatne
Kolory toskańskich murów. Zdjęcie: archiwum prywatne
Powód 2. Wzory
Włoski geniusz sprawia, że wyjątkowe motywy można spotkać w najzwyczajniejszych miejscach. Wcale nie trzeba więc ustawiać się w wijących kolejkach do słynnych turystycznych atrakcji. Wystarczy zadrzeć głowę lub spojrzeć pod nogi, by zobaczyć coś, co warto zachować w pamięci. Drewniane drzwi i okiennice, lastriko z korytarza hotelu, który w poprzednim życiu był stylowym palazzo, mozaika, supraporta. Sprytni Włosi nie wymieniają tego, co może trwać, na nowe. To ani ekonomiczne, ani stylowe. Nauczyli się przywracać dawną świetność wszystkiemu, co można wykorzystać.
Wystarczy spojrzeć pod nogi, by się zachwycić. Zdjęcie: archiwum prywatne
Tylko trzeba być czujnym, bo takich zachwytów jest we Włoszech całe mnóstwo. Zdjęcie: archiwum prywatne
Wyjątkowa Matera. Zdjęcie: archiwum prywatne
Powód 3. Smaki
Jak w grze z dzieciństwa na każde pytanie mogłabym odpowiedzieć: pomidor. Czerwony, zielony, brązowy, żółty, okrągły i podłużny. Mały i duży. Pachnący, sprężysty i soczysty. A spaghetti al pomodoro to najlepszy dowód, że mniej znaczy więcej. Do moich ulubionych smaków należy też ribollita, toskańska zupa fasolowa z czarną kapustą i czerstwym chlebem. Kiedyś danie biedoty, która często musiała nakarmić się resztkami tego, co było jeszcze w spiżarni. Dzisiaj powiedzielibyśmy: idealny wegański przepis w duchu filozofii zero waste. Świat się zmienia, smak Włoch nie.
Pomidory z Sorrento. Zdjęcie: archiwum prywatne
Toskańska zupa fasolowa z czarną kapustą i czerstwym chlebem, ribollita. Zdjęcie: Getty images
Powód 4. Zapachy
Włochy na początku letniego sezonu pachną kwiatami rododendronu. Potem cedrem, drzewami piniowymi, spaloną słońcem trawą, rozgrzanymi, polanymi wodą kamieniami w miastach i cyprysami poza nimi. Jednak fenomenem włoskich miast i miasteczek jest determinacja, z jaką przyroda wdziera się wszędzie tam, gdzie tylko pozwalają na to mury. Każde pękniecie płytki chodnikowej (służą wiekami i nikomu nie przeszkadza, że nie są idealnie gładkie) to pretekst do hodowania choćby jednego krzewu róży. A jak nie da się inaczej, stawia się donicę z oliwką czy pachnącą cytryną.
Zdjęcie: archiwum prywatne
Włoskie uliczki. Zdjęcie: archiwum prywatne
Ostuni. Zdjęcie: archiwum prywatne
Włochy to też zapach morza i targów rybnych. Zdjęcie: archiwum prywatne
Powód 5. Sztuka
Sztuka i Włochy to w zasadzie synonim. Trudno zlekceważyć, że w Galerii Uffizi można usiąść na ławce przed Wenus Botticellego, a w rzymskiej Borghese obejrzeć tę, której skarżył się kupidyn na obrazie Lucasa Cranacha Starszego. Oba te dzieła fascynowały mnie od dziecka, zobaczenie ich z bliska było przeżyciem. Jednak Włochy to też sztuka współczesna. Moje odkrycie to niepokojące rzeźby Marino Mariniego, jednego z ważniejszych włoskich artystów okresu powojennego. Można je oglądać choćby w przestrzeni jego rodzinnej Pistoi. Ale uwaga - są niebezpiecznie mroczne.
Rzeźba Piccolo cavalieri Marino Mariniego. Zdjęcie: dzięki uprzejmości galerii MutualArt
Sztuka uliczna we Florencji. Zdjęcie: archiwum własne
Powód 6. Zachwyty ...
To, co zachwyca mnie nieodmiennie, to… włoskie rupieciarnie. Jest tam wszystko – od kolarzówki kultowej marki Bianchi z lat 50. w cenie 100 euro, po olbrzymią misę sygnowaną Murano za… 7. Jeżeli coś tłumaczy tę cenę, to tylko gapiostwo sprzedających – po prostu nikt się nie zorientował, jak szlachetnie urodzony jest ten przedmiot. Ktoś obdarzony instynktem zdobywcy dostrzeże wśród zwykłych bubli etażerkę Renato Zevi z lat 70. czy lampę Guzzini z tego bardzo ostatnio modnego okresu. To poważny argument za wybraniem się do Włoch autem, nie samolotem, prawda?
Misa ze szkła Murano. Zdjęcie: Getty images
Powód 6 i 1/2. … i marki
We Włoszech można wydać z satysfakcją kilka euro i wrócić do domu z wyjątkowym łupem. Jest też jednak pokusa, by tu i ówdzie nadszarpnąć fortunę, oddając hołd twórcom najbardziej na świecie pożądanych marek. Stroje, buty, torebki, tkaniny, oświetlenie, ceramika, meble – italian touch to lekkość formy, doskonałość proporcji, jakość materiału. Wiele z tych cudów wciąż powstaje w rodzinnych manufakturach, gdzie produkcję doskonali się od pokoleń. A wszystko po to, by rzeczy służyły latami. Prawdziwe Włochy nie są „fast”. Są „forever”.
Matera. Zdjęcie: archiwum prywatne
Sycylia. Zdjęcie: archiwum prywatne
Toskania. Zdjęcie: archiwum prywatne
Barwne włoskie mury. Zdjęcie: archiwum prywatne
Zobacz też:
- Restauracja Popolare w Warszawie. Poczuj się jak na południu Włoch
- Własne dolce vita. Najlepsze filmy we włoskim klimacie na Netflixie
- Slow life po włosku, czyli idylliczny Palazzo Nianu w Apulii
- Słoneczny loft z widokiem na rzekę Arno we Florencji, pełen jaskrawych barw i retro mebli