Twórczość Slavs and Tatars
Kluczową postacią dla filozofii Slavs and Tatars jest Hodża Nasreddin, legendarny mędrzec z Anatolii, którego przedstawiają w ikonicznej pozie – dosiadającego osiołka tyłem do kierunku jazdy. W jednej z przypowieści krążących od setek lat po Eurazji na zdziwione pytania gapiów Hodża odpowiedział, że to osioł jedzie odwrotnie.
Rezonuje z nami ten ludowy bohater. Aby rozwikłać złożone sprawy, wykorzystuje humor jako rozbrajającą strategię. Posługuje się ideą głupiej mądrości. Jego ślad geograficzny pokrywa się niemal idealnie z naszym: odpowiedniki Nasreddina można znaleźć wszędzie, gdzie żyły ważne społeczności muzułmańskie, od Bałkanów po Chiny i Saharę – wyjaśnia Payam.
Mądry i figlarny Hodża jest dla artystów metaforą. Obrazuje ich własne spoglądanie w przyszłość bazujące na odkrywaniu przeszłości.
„Przyjaźń narodów: polsko-szyicki show-biznes”. Seria haftowanych sztandarów odnosi się do wspólnoty doświadczeń: rewolucji irańskiej 1979 roku i historii polskiej Solidarności. Instalacja w Muzeum Sztuki Współczesnej (MHKA) w Antwerpii, 2023. Zdjęcie: Zdjęcie: dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa
W pierwszych latach istnienia „Slavsi” zorganizowali wycieczkę Słowian do „Tatarstanu”, czyli do muzułmańskich wsi na wschodzie Polski. O wydarzeniu „Idź na Wschód!” informował billboard z podobizną Charlesa Bronsona. W „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” (1968) ów aktor, grający kowboja, został podpisany jako Karol Buczyński, tak bowiem brzmiały jego prawdziwe imię i nazwisko.
Z kolei w pracy „79.89.09” Slavs and Tatars połączyli irańską rewolucję 1979 roku z dekadę późniejszym upadkiem komunizmu, rozwijając potem projekt jako „Przyjaźń narodów: polsko-szyicki show-biznes”.
W pracy „The Inrising” litery „S” i „W” ułożone w znak kotwicy, czyli symbol Solidarności Walczącej, nawiązujący do znaku Polski Walczącej z okresu II wojny światowej. Razem z nimi legendarny perski ptak Simurg, w tradycji sufich – mistyków muzułmańskich – będący symbolem Boga, ale także solidarności i jedności dusz ludzkich. Wycinanki nawiązujące do polskiej tradycji rękodzielniczej powstały w ramach cyklu „Przyjaźń narodów: polsko-szyicki show-biznes” (2017, papier i tkanina). Zdjęcie: dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa
Książki Slavs and Tatars
Zaczynali działalność jako kółko czytelnicze. Dlatego zawsze proponują widzom, żeby przeczytali więcej o kolejnych projektach artystyczno-badawczych. Regularnie wydają książki – albumy, takie jak „Ani Moskwa, ani Mekka” czy „Turniej owoców”, który kulturę i historię pokazuje przez pryzmat płodów ziemi. Na pytanie, czy ich wystawy mogą istnieć bez wykładów oraz książek, Payam Sharifi odpowiada: – Ekspozycje są wystarczająco atrakcyjne wizualnie lub formalnie dla tych, którzy chcą włączyć się na tym poziomie. Tworzymy jednak także miejsce dla osób zainteresowanych szerszym uczestnictwem. To jak we wszystkim w życiu – tłumaczy – im więcej ktoś zainwestuje, tym więcej otrzyma.
„Noblesse oblige” (2018, przędza wełniana, Galeria Raster, Warszawa) to dywan w kształcie prażonych ziaren słonecznika owiniętych w gazetę. Popularna przekąska mieszkańców krajów od Europy Wschodniej po Azję Środkową jest tu symbolem prekariatu. Nagłówek głosi: „Noblesse oblige, précariat exige” – szlachectwo zobowiązuje, prekariat wymaga. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa
Stąd miejsca do czytania książek na ich wystawach. Mogą to być tzw. łóżka nadrzeczne, znane z ogrodów i kawiarni nad rzekami Wschodu: przeznaczone do siedzenia w kucki na bosaka i spożywania posiłków, do debatowania o sprawach zasadniczych, ale także do drzemki w porze sjesty.
Szpagaty metafizyczne
Z kolei „Kitab-Kebab”, czyli kebab z książek, to przebite rożnem do szaszłyków różne zestawy lektur, na przykład Ryszarda Kapuścińskiego i Sulchana Saby Orbelianiego – gruzińskiego poety i naukowca. Badanie historii poprzez życie, także codzienne i kuchenne, jest jedną z ulubionych strategii Słowianki i Tatara. Jak w instalacji składającej się z owoców – wyrzeźbionych oraz prawdziwych, leżących na wielkiej tafli szkła i tworzących róg obfitości z arbuzami i figami z Azji Środkowej.
„Języki macierzyste i ojcowskie gardła” poświęcono głosce „Khhhhhhh”, która nie występuje w zachodnim kręgu cywilizacyjnym i tym samym wyraźnie oddziela Wschód od Zachodu (2012, przędza wełniana). Obok „Kitab-Kebab”, czyli kebab z książek, oraz jedno z „łóżek nadrzecznych” służących do zgłębiania wiedzy. Widok instalacji w Fundacji Pejman w Teheranie, 2017. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa
W książce „Sztuka po 1900: modernizm, antymodernizm, postmodernizm” (autorzy: Rosalind Krauss, Hall Foster, Yve-Alain Bois, Benjamin H.D. Buchloh i David Joselit) instalację tę opisano jako przykład najbardziej nowoczesnej strategii artystycznej.
To, co nazwano tam konglomeratem, my określamy szpagatami metafizycznymi: połączeniem dwóch głosów, dwóch idei, dwóch rejestrów, wcześniej uznawanych w jakiś sposób za wzajemnie wykluczające się lub przeciwstawne. Robimy szpagaty umysłu, nie nóg – komentuje Payam Sharifi.
Polityka kiszonek
„Polityka kiszonek” to najnowszy szpagat intelektualny „Slavsów”. Fermentacja, tak jak filozofia Hodży Nasreddina, jest dla artystów procesem negującym nowoczesność.
Prosta czynność wykonywana przez babuszki – Payam studiował w Petersburgu i mieszkał w Moskwie, zna więc rosyjski i wtrąca słowa z tego języka – podważa oświeceniowy, binarny podział świata na czarne i białe, racjonalne i irracjonalne, świeckie i religijne. Bakteria to pierwotny Inny, względem którego ludzie definiują się od czasów Pasteura. Fermentacja, jako rodzaj zaaranżowanego gnicia, jest tu konserwacją uzyskaną w toku dekompozycji – tłumaczy.
„Pan Chrzan”, główny bohater cyklu „Polityka kiszonek”, prowadzi dialog sam ze sobą. Na wystawie „Towarzystwo Szubrawców” w Galerii Raster kiszonki stały się metaforą romantyzmu wileńskiego stowarzyszenia, do którego należeli przyjaciele Adama Mickiewicza. W tle ogórek Trocki, odmiana dziś zapomniana, a niegdyś uprawiana w Trokach, na ziemi wileńskiej, przez krymskich Karaimów. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa
Kiedy artyści pierwszą odsłonę „Pickle politics” prezentowali w warszawskim Rastrze, wystawili bar, w którym zamiast drinków podawano „zakwasy” z ogórków i innych warzyw. Na innej ekspozycji stała typowa sklepowa chłodziarka – z nazwą „Brine and Punishment”, nawiązującą do tytułu powieści Dostojewskiego, a w przekładzie brzmiącą: „Solanka i kara”. W środku: kiszonka z ogórków w butelkach jak z fabryki, obok biurowe „źródełko” z wodą, gdzie baniak zastąpiono fioletowym pojemnikiem w kształcie turbanu.
Fontanny to też stały motyw u Slavs and Tatars. – Interesuje nas gościnność, a fontanny są świetnymi miejscami spotkań. Zyskują dodatkowy aspekt narracyjny, kiedy woda jest czerwona i przywodzi na myśl krew lub zielona jak sok z marynaty – mówi Payam. Publiczne ujęcia darmowej wody pitnej to także jeden z najważniejszych elementów kultury muzułmańskiej na całym Wschodzie.
Język i druk
„Too much tłumacz” w Rastrze, „Długonoga lingwistyka. Niesforne nosówki” w Białostockim Arsenale czy „Usta Usta”, retrospektywa w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej, to wystawy o językach.
Slavs and Tatars nie uciekają jednak zbyt często w dźwiękowe instalacje. W serii dziesięciu „Listów miłosnych” badali przemiany alfabetów w muzułmańskich regionach ZSRR. Na wiszących wełnianych dywanach ujęli w karykaturze eksperymenty futurysty i rewolucjonisty Władimira Majakowskiego w zakresie liternictwa. Kasia Korczak, odwołując się do tkackich technik wywodzących się z Azji oraz Łodzi z epoki PRL-u, potrafi zawsze stworzyć syntetyczne formy, które w elegancki sposób przekazują idee kolektywu.
Taka jest rzeźba pod nazwą zrozumiałą głównie w Polsce: „Język lata jak łopata”. Z kształtu pięknej szufli rzeczywiście wyłania się jęzor, ale już trzonek narzędzia zakończony jest stolikiem, jakby zapraszającym do zatrzymania się i wspólnej rozmowy. Z kolei „Obwieszona kokotka (rozdwojony rubin)”, wykonana z dmuchanego szkła, ma kształt serca połączonego z długim językiem. – Takie prace kwestionują racjonalny aspekt ludzkiej mowy, podkreślając w zamian jej fizyczność, zmysłowość, a zarazem wymiar emocjonalny. Chcieliśmy rzucić wyzwanie poglądowi, że wiedza ma charakter wyłącznie umysłowy lub analityczny. Rodzajów wiedzy jest tyle, ile narządów w naszym ciele – podkreśla Payam.
Bar z Kiszonkami w Berlinie
Po latach nomadycznego życia Kasia i Payam osiedli w Berlinie. Obok studia w dzielnicy Moabit otworzyli oczywiście Bar z Kiszonkami. I miejsce dla gości. – To program mentorski. Rezydent spędza dwa, trzy dni w naszym studiu, współpracując przy różnych projektach.
Chcieliśmy nawiązać kontakt z naszym regionem w sposób wykraczający poza tworzenie wystaw – mówią.
Podobną rolę mają dla nich tanie, jak na dzieła sztuki, plakaty i druki. Przystępna cena stanowi bardzo potrzebne antidotum na umacniające się przekonanie, że sztuka jest zabawką bogatych. Nie wspominając o tym, że historia druku często, jak tłumaczy Payam, splatała się z historią ruchów robotniczych i protestacyjnych w USA, Europie i Azji.