Sto lat temu działała tu największa w Polsce fabryka perfum. Zakład Stanisława i Jana Stempniewiczów na poznańskim Łazarzu produkował między innymi popularne w całym kraju wody toaletowe, szampony i kilkadziesiąt różnych rodzajów mydeł dostępnych w 245 kolorach. Dziś teren przylegający bezpośrednio do zabytkowego parku Wilsona zmienił się w wielofunkcyjne założenie. Żelbetowy Betonhaus, pozostałość po Wschodnioniemieckiej Wystawie Przemysłu, Rzemiosła i Rolnictwa z 1911 roku, zaadaptowano na przestrzeń gastronomiczną. Cenieni poznańscy restauratorzy Daria i Cyril Kuttene otworzyli w nim kolejne bistro – Petit Paris, a Dorota i Marcin Kubiakowie – nową winiarnię z muzyką na żywo i rozbudowanym programem kulturalnym. W sąsiadującym historycznym gmachu Browaru Huggerów już wkrótce znajdą się biura coworkingowe, a w pierzei ulicy Śniadeckich stanie nowoczesna kamienica. Jej projekt opracowało renomowane biuro JEMS Architekci, które na koncie ma także trzy kameralne apartamentowce zrealizowane w pierwszym etapie inwestycji. Ich charakterystyczne bryły z łukowo ukształtowanymi tarasami wyróżniają się efektownymi balkonami i loggiami, które przesłonięto żaluzjami ze stalowej siatki.
W salonie główną rolę odgrywa modułowa kanapa „Extrasoft” zaprojektowana przez Piera Lissoniego dla Living Divani. Zdjęcie: ONI Studio
Wszystkie mieszkania otwierają się na zieleń parku, ale dzięki srebrzystym, ażurowym zasłonom można kadrować widoki i swobodnie regulować dostęp naturalnego światła. Dla młodej pracowni GAB, prowadzonej przez Katarzynę Osipowicz-Grabowską i Piotra Grabowskiego, udział w całym przedsięwzięciu był dużą przyjemnością. Tym większą, że oboje robili dyplom u jednego ze współzałożycieli JEMS-ów, Macieja Miłobędzkiego. Na zlecenie firmy Garvest architekci (wspólnie z Magdaleną Bakker) stworzyli tu między innymi strefę concierge i urządzili jeden z apartamentów.
O charakterze mieszkania decyduje fornirowana dębiną zabudowa. Zdjęcie: ONI Studio
Inwestorka, dużo podróżująca po świecie miłośniczka sztuki, oczekiwała enklawy o wyrazistym charakterze. Miała sporo własnych mebli i sprzętów do wykorzystania w projekcie. – Zawsze nas cieszy, gdy zamiast projektować całe wnętrze od początku, możemy wykorzystać sprawdzone, lubiane przez właścicieli przedmioty i niejako wokół nich tworzyć przestrzeń – podkreśla Katarzyna Osipowicz-Grabowska. W tym przypadku były to najlepsze przykłady współczesnego dizajnu, jak modułowa kanapa „Extrasoft” projektu Piera Lissoniego, lampy „Flamingo 1550” Antoniego Aroli czy „Muffins” Lucie Koldovy i Dana Yeffeta. – Cała zabawa polegała na tym, żeby je odpowiednio wyeksponować, stworzyć dla nich adekwatne, nienarzucające się tło – dodaje.
Właścicielka dużą wagę przywiązuje do detali. Tu lampa „Nesso” zaprojektowana w 1967 roku przez Giancarla Mattiolego dla Artemide i mosiężne figurki pawi. Zdjęcie: ONI Studio
Klientce zależało też, by podłoga w całym mieszkaniu była wyłożona nieregularną mozaiką z marmurowych płytek. – Szukaliśmy innych naturalnych materiałów, które ją zrównoważą i ocieplą wnętrze. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że główną rolę będzie tu odgrywać dębowe drewno – opowiada architektka. Wykonano z niego zabudowy meblowe w kuchni, salonie i przedpokoju, a także półki i wolno stojące komody. Sporo czasu autorzy poświęcili na znalezienie odpowiednio dużych fornirów o efektownym, pionowo zorientowanym rysunku usłojenia. – Chodziło o to, żeby podkreślić niestandardową, ponad trzymetrową wysokość mieszkania. Z tego samego powodu zastosowaliśmy też liczne pionowe podziały i ryfle, a drzwi prowadzące do części sypialnianej przewidzieliśmy od podłogi do sufitu, jako zlicowane z powierzchnią ściany. To przy okazji jasny sygnał, że ta przestrzeń jest prywatna – tłumaczy Osipowicz-Grabowska.
Kolekcja metalowych bibelotów na regale w salonie. Zdjęcie: ONI Studio
Drewniana zabudowa przesłania też dwa nowo postawione „boksy”, które wydzielają niewielką, ale kompaktową kuchnię. Jeden skrywa lodówkę, drugi – strefę mycia naczyń. – Dzięki temu przestrzeń robocza nie jest widoczna z salonu, ale wciąż istnieje połączenie z kuchnią – mówi projektantka. Znać w tym architektoniczne doświadczenie autorów, którzy specjalizują się przede wszystkim w obiektach kubaturowych. – Staramy się tak projektować nasze budynki, żeby aranżacja wnętrza była ich integralną częścią, a struktura odpowiadała również charakterowi i zwyczajom inwestorów – zwraca uwagę Katarzyna Osipowicz-Grabowska.
W gabinecie uwagę zwraca między innymi wiszący na ścianie wazon „Love in bloom” autorstwa włoskiego artysty i dizajnera Marcantonia Raimondiego Malerby dla Seletti, z prawej biurko „Feve” i krzesło „Herman” marki Ferm Living. Zdjęcie: ONI Studio
Mieszkanie o powierzchni stu siedmiu metrów kwadratowych podzielono na dwie strefy. Dzienna obejmuje przestronny salon z kuchnią, prywatna – sypialnię, dwie łazienki i gabinet, który okazjonalnie może pełnić funkcję pokoju gościnnego. Sercem domu jest widoczny od wejścia okrągły stół „Tulip”, ikoniczny mebel stworzony w 1956 roku przez Eera Saarinena. Dzięki jego niewielkim rozmiarom można było swobodniej zagospodarować część wypoczynkową wspomnianą kanapą autorstwa Piera Lissoniego. Pozwala ona obserwować otaczającą przestrzeń z każdej perspektywy. Całość uzupełniają miękkie tkaniny, wiklinowe kosze, wszechobecne bibeloty i artystyczne artefakty, które od zawsze towarzyszą właścicielce. Mieszkanie tchnie jej spokojem. Przytulne i pełne domowego ciepła tworzy bezpieczne tło dla codziennego życia.
Sercem domu jest widoczny od wejścia ikoniczny stół „Tulip” projektu Eera Saarinena dla Knoll. Otaczają go fotele Warrena Platnera z 1962 roku tej samej marki. Posadzkę w całym mieszkaniu wykonano z tureckiego marmuru Atlantic. Zdjęcie: ONI Studio
W wystroju mieszkania architekci wykorzystali wiele elementów wyposażenia należących do właścicielki. Tu lampa „Flamingo 1550” marki Vibia projektu Antoniego Aroli. Zdjęcie: ONI Studio
Jedna z dwóch łazienek. Podobnie jak w całym mieszkaniu znalazła się tu drewniana zabudowa fornirowana dębiną. Na ścianie szafka z lustrem autorstwa Andrei Parisio i Giuseppe Pezzano dla Ceramica Cielo oraz płytki „New Zellige” marki Aleluia Cerâmicas, których zróżnicowana kolorystyka nawiązuje do kamiennej posadzki. Zdjęcie: ONI Studio
Zobacz też:
- Prawdziwie ekologiczny dom Amber Valletty
- Wnętrza hotelu Glar. NOKE Architects stworzyli opowieść o złotej erze wyspy Wolin
- Jest całe w drewnie. Mieszkanie w stylu mid-century modern na wrocławskim Zalesiu