AD: Jakie cechy inżyniera Tadeusza Ptaszyckiego, twórcy założeń urbanistycznych Nowej Huty, sprawiły, Pana zdaniem, że ten unikatowy i zakrojony na niespotykaną w Europie skalę projekt się powiódł?
FA: Po ponad 20 latach pracy w zawodzie architekta uważam, że zaledwie dwie cechy decydują o sukcesie w naszym fachu: kompetencje i determinacja. Kompetencje rozumiem jako coś więcej niż warsztat. To także pewność siebie, która pozwala uwierzyć w swój cel i zarazić tą wiarą innych. Z kolei determinację określiłbym jako głód efektu. Prowadzi on do celu mimo wszelkich przeciwności. Inżynier Ptaszycki miał obie te cechy: twardy weteran kampanii wrześniowej, ale też nieustępliwy marzyciel, wreszcie dyplomata, który potrafił pracować na zlecenie pzpr i Bieruta, niewiele sobie robiąc z ideologicznych ograniczeń. A dla architektów, których dziedzictwem był Bauhaus, nie było proste, kiedy zleceniodawcy bezwzględnie wymagali odnalezienia się w poetyce socrealizmu.
AD: To inżynier Ptaszycki stworzył Miastoprojekt Kraków, jedną z najsłynniejszych pracowni architektonicznych PRL. Przy ul. Kraszewskiego 36 powstały setki projektów realizowanych nie tylko w Nowej Hucie i Krakowie, ale i poza Polską, na przykład na Bliskim Wschodzie.
FA: Siedziba Miastoprojektu, tuż przy krakowskich Błoniach, jest kultowym miejscem dla wielu pokoleń krakowskich architektów, tu mieściła się przez wiele lat siedziba Małopolskiej Okręgowej Izby Architektów. Socrealistyczny budynek pod koniec lat 40. zaprojektował Józef Gołąb, absolwent Politechniki Lwowskiej i jeden z ważniejszych twórców krakowskiego modernizmu. Przy deskach kreślarskich oraz w wielu innych działach pracowało tam niemal 400 osób. Miastoprojekt był czymś więcej niż pracownią. Określiłbym to miejsce jako ośrodek twórczej myśli architektonicznej, dzięki której ukształtował się choćby taki fenomen jak Nowa Huta, umieszczona niedawno przez brytyjski dziennik „The Guardian” na liście najlepiej zaprojektowanych europejskich dzielnic. Kiedy usłyszałem, że istnienie możliwość kupienia gmachu przy ul. Kraszewskiego, zrozumiałem, że to wielka szansa. Według Normana Fostera za najlepszymi architektonicznymi projektami stoją romantycy. Ja się pod tym podpisuję. Tadeusz Ptaszycki stworzył miasto: od pierwszego szkicu rzuconego na papier po jeden z najlepiej przemyślanych konceptów urbanistycznych Europy. Chcę jego dziedzictwo wpisać w kolejne stulecie, realizując unikatowy projekt prestiżowej, a jednak przyjaznej przestrzeni, skomponowanej tak, by skorzystali z niej mieszkańcy Krakowa, ich goście oraz turyści. Gdybym zmarnował tę szansę, nie mógłbym sobie spojrzeć w oczy.
AD: Trudno było Panu przekonać do tej idei Grzegorza P. Skawińskiego, pana wspólnika z pracowni sao Investments?
FA: Na pewno nie było łatwo, bo pomysł uznał na początku za, powiedzmy, brawurowy. Dużo dyskutowaliśmy, omawiając plusy i minusy tej inwestycji. I tak jak inżynier Ptaszycki wziął odpowiedzialność za budowę Nowej Huty, tak ja czuję się odpowiedzialny za losy tego projektu. Ale najbardziej wzruszyło mnie zaufanie, jakim obdarzyło mnie ponad 60 rodzin – spadkobierców twórców Miastoprojektu. Powiem, bez wnikania w zawiłości prawne i właścicielskie, że musiałem nakłonić bardzo nieufnych partnerów, by uwierzyli w moje intencje.
AD: Proszę przybliżyć ten projekt.
FA: W historycznym budynku Miastoprojektu powstanie stupokojowy hotel z należącej do Roberta de Niro sieci Nobu, połączony z restauracją Nobu Matsuhisy. Obok, za głównym gmachem, wybudujemy obiekt, który pomieści 80 ekskluzywnych apartamentów, ale też salę kinową, galerię sztuki, scenę teatralną, jazz club, przestrzeń coworkingową. Oznacza to, że 65 procent powierzchni inwestycji przeznaczymy na cele związane z kulturą i szeroko rozumianymi potrzebami społecznymi. I to okazało się moją najcenniejszą kartą przetargową. Centralnym punktem założenia urbanistycznego Nowej Huty był Dom Kultury, którego nie udało się Ptaszyckiemu zrealizować. My, czyli sao Investments, kontynuujemy jego unikatowe dzieło, tworząc swoisty „dom kultury” w sao Miastoprojekt.
AD: Poznał pan Wandę Nowicką, odpowiedzialną w zespole Tadeusza Ptaszyckiego za opracowywanie danych wyjściowych do projektów.
FA: To było wzruszające. Czarująca dama, prawniczka, która była przez wiele lat ważnym członkiem zespołu Miastoprojektu. Nowohucki dom handlowy „Wanda” nazwano na jej cześć! Pani Wanda powiedziała mi, że mam w sobie pasję podobną do tej, jaką widziała w inżynierze. Nie mogłem nawet podejrzewać, że usłyszę coś tak wspaniałego. Ucieszyła się, że wzbogacimy funkcjonalnie koncepcję budynku Miastoprojekt, organizując przestrzeń według koncepcji architektów budujących swoje doświadczenia w XXI wieku. Dzisiaj znowu, jak kiedyś w Miastoprojekcie, zadajemy sobie jako architekci pytanie: czego pragną ludzie? Wraca ono do nas po okresie, kiedy zachłyśnięci wizją szybkich zysków nie wnikaliśmy w takie niuanse. Myślę, że już najwyższa pora na zmianę. To jedyny kierunek, jeżeli chcemy tworzyć dobre miejsca do życia. Renzo Piano powiedział, a ja chętnie za nim powtarzam: piękne rzeczy tworzą dobrych ludzi, dobrzy ludzie tworzą dobre społeczności, a dobre społeczności tworzą dobre miasta. Sądzę, że to prawda. Tak chciałbym na to patrzeć.
FILIP ADAMCZAK, architekt, ukończył Politechnikę Krakowską oraz Royal Institute of British Architects. Współprojektował siedziby Europejskiego Banku Centralnego i bmw w Monachium. W Polsce jest autorem m.in. Indigo Krakow, sieci Q Hotel, Resi4Rent, StudentSpace. Zdjęcie: Imola Studios.
Zobacz także:
Oto 7 najpiękniejszych dworców na świecie wg jury Prix Versailles
Efekt mimikry: bioklimatyczne dzieło Javiera Barby w nowej odsłonie
Nowe życie Frick Collection. To tu znajduje się m.in. „Jeździec polski” Rembrandta