Apartament w haussmannowskiej kamienicy
Dwupoziomowa nieruchomość o powierzchni 490 metrów kwadratowych mieści się w klasycznej haussmannowskiej kamienicy. Powstała z połączenia dwóch mniejszych mieszkań. Co ciekawe, oba apartamenty wystawiono na sprzedaż w podobnym czasie, a ich ogromnym atutem jest widok na jeden z najbardziej cenionych paryskich parków. Lokalizacja ma dla właściciela znaczenie sentymentalne. Szczęśliwy zbieg okoliczności.
Dwa bazowe mieszkania były zdecydowanie mniej urokliwe. Laplace stworzył nową klatkę schodową, żeby je połączyć i zaaranżować przestrzeń od nowa. Zależało mu przede wszystkim na usunięciu ozdobnych sztukaterii. – Nie pasowałyby do sztuki – mówi. Postawiono przed nim zadanie stworzenia czegoś, co byłoby wyjątkowo francuskie, balansujące na granicy współczesności i ponadczasowych rozwiązań, utrzymane w jasnych odcieniach.
W głównym salonie dominuje obraz Andriany Varejão „Moorish Arabesque”. Dwa fotele projektu T. H. Robsjohna- -Gibbingsa, stolik kawowy Gia Pontiego, dywan marki Tai Ping. Zdjęcie: Alice Mesguich
Luis Laplace i Christophe Comoy
Luis Laplace, którego studio prowadzone od 2013 roku w duecie z Christophem Comoyem znajduje się na liście AD100 (grupującej najlepszych przedstawicieli zawodu: innowatorów i wizjonerów), pracował już dla wielu potęg świata sztuki, w tym dla marszandów Iwana i Manueli Wirthów czy fotografki Cindy Sherman.
– Styl Laplace’a przykuwa uwagę, ale nie w krzykliwy sposób – mówi inwestor. Z kolei projektant twierdzi, że nigdy nie stara się wywierać wielkiego wrażenia. Woli zakorzeniać wnętrza w przeszłości, zabarwiać je łagodnością i swobodną elegancją. Tym razem zdecydował się wyłożyć ściany niektórych pomieszczeń dębowymi panelami, nawiązując wyraźnie do mistrza art déco Jeana-Michela Franka. Dodatkowo wprowadził gzymsy sufitowe w stylu lat 40. xx wieku oraz obramował wejścia zielonym marmurem.
Inwestor jest zapalonym kolekcjonerem, nie tylko sztuki, ale także mebli. – Kupuję właściwie nieustannie. Mieliśmy zatem naszą prywatną, małą skarbnicę. Mogliśmy ją wykorzystać w pracy – tłumaczy.
Praca Salvatore Emblemy góruje nad fotelem projektu Svena Staafa, tapicerowanym tkaniną Dedar. Lampa sufitowa Maxa Ingranda pochodzi z 1960 roku, a okrągły dębowy stolik marki Laplace Antiques z lat 30. xx wieku. Dywan Tai Ping. Zdjęcie: Alice Mesguich
W apartamencie, znajdują się również znaleziska z paryskich pchlich targów, takie jak chociażby uroczy, drewniany stolik nieznanego autorstwa z nogami przypominającymi kręgle. I nie wszystkie dzieła sztuki sygnowane są wielkimi nazwiskami. – Uwielbiam to, jak nasz klient potrafi łączyć twórczość surrealisty Maxa Ernsta i postmodernisty Davida Salle z pracami malarza, o którym wcześniej nie słyszałem – mówi Comoy.
W gabinecie fotele projektu Svena Staafa stoją naprzeciwko umieszczonego pod oknem siedziska obitego tkaniną Nobilis, przy stoliku kawowym Jacques’a Adneta z 1960 roku. Poduszki pokryte tkaniną Holland & Sherry. Lampa sufitowa autorstwa Maxa Ingranda pochodzi z lat 60. xx wieku, podłogowa została wykonana z mosiądzu dekadę później według projektu Hansa-Agne Jakobssona; obrazy autorstwa Salvatore Emblemy. Zdjęcie: Alice Mesguich
Oświetlenie
W całym wnętrzu uwagę zwraca również oświetlenie. Nad stołem w jadalni zawisły dwa żyrandole ze szkła i mosiądzu, inspirowane latarnią uliczną z place Saint-Georges.
W głównym salonie natomiast umieszczono lampę sufitową Paavo Tynella, która choć wydaje się za mała do tego miejsca, została tutaj wprowadzona celowo. – Uważam, że domy powinny być oświetlone w sposób niemal irracjonalny – zauważa Laplace. – Nie lubię, gdy wszystko jest zbyt jednolite.
W pokoju dziennym: lampa sufitowa Gia Pontiego z lat 80. XX wieku; stół z trawertynu, fotel (1940) autorstwa Carla De Carlego, stolik kawowy z palisandrowego forniru ze szklanym blatem, zasłony z tkaniny Jules & Jim, dywan marki Tai Ping. Zdjęcie: Alice Mesguich
Więcej zdjęć i cały artykuł znajdziesz w drugim, numerze AD Polska.