Mieszkanie w łódzkiej kamienicy z 1913 roku należało kiedyś do babci obecnego właściciela. Trzeba je było dostosować do potrzeb pary młodych lekarzy. Kiedy półtora roku temu Hanna Pietras i Joanna Poradowska weszły tu po raz pierwszy, miały wrażenie, że cofają się w czasie.
Rodzinny dom przechodził z pokolenia na pokolenie więc był jak magazyn antyków. I właśnie tym tropem poszły architektki – zaprojektowały wnętrze, bazując na wybranych meblach. Podczas gdy trwały prace remontowe, błękitny kredens po babci, thonetowskie krzesła z rattanową siatką i wiele innych sprzętów przechodziło staranną renowację w łódzkiej galerii Piwnica, której właścicielka, pani Agata, wydobywała z nich dawne piękno.
Zaoblony narożnik i ryflowane fronty kuchennej zabudowy nawiązują do mebli z przedpokoju. Uwagę przykuwa szafeczka z zaokrąglonymi rogami nad płytą grzewczą. Została zaprojektowana specjalnie dla tego miejsca i kryje okap. Projekt: Hanna Pietras i Joanna Poradowska. Zdjęcie: Mood Authors
Wdzięczny mebel z szufladką to stolik na gramofon z czeczotowym blatem i półką na płyty. Był dość zniszczony, ale udało się go odratować. Teraz stoi obok kanapy w salonie. Projekt: Hanna Pietras i Joanna Poradowska. Zdjęcie: Mood Authors
Mieszkanie nie znajduje się od frontu kamienicy, lecz od podwórka, a wszystkie jego okna wychodzą na jedną stronę. Choć wysokie, nie było bardzo jasne. Mimo to architektki, mając na względzie antyki, zaproponowały ciemne kolory, głównie brązy i rudości oraz szare sufity. Udało się zachować oryginalny dębowy parkiet, trzeba było w nim tylko uzupełnić ubytki. Doprojektowano parapety.
- Bardzo się cieszę, że właściciele zaufali nam i zdecydowali się na ciemne kolory, które zaproponowałyśmy. To one nadają temu wnętrzu charakter - mówi Hanna Pietras.
Słomkowe kapelusze nad kuchennym stolikiem to pamiątka z Chin. W głębi: jadalnia oraz zrobiona na zamówienie przez stolarza biblioteczna zabudowa w salonie, a na końcu amfilady sypialnia z imponującym tapicerowanym wezgłowiem łóżka. Projekt: Hanna Pietras i Joanna Poradowska. Zdjęcie: Mood Authors
Na masywnym drewnianym biurku, kolejnym meblu po przodkach, stoi lampa „Kaiser Idell 6556” projektu Fritza Hansena. Projekt: Hanna Pietras i Joanna Poradowska. Zdjęcie: Mood Authors
Amfilada z antresolą
Przestrzeń miała nietypowy układ. Od wejścia długi korytarz prowadził do dwóch pomieszczeń po prawej stronie: gabinetu i łazienki, a dalej do kolejnych trzech w amfiladzie: małego pokoiku, który przerobiono na kuchnię, salonu i na końcu – sypialni. Ponieważ mieszkanie ma prawie cztery metry wysokości, nad korytarzem i sąsiadującym z nim gabinetem zbudowano antresolę. Mieści nie tylko spory schowek, lecz także materac, na którym mogą się przespać goście.
W klimat retro wprowadzają odrestaurowane oryginalne drewniane drzwi wejściowe i architektoniczne detale, takie jak zaoblone narożniki czy ryflowana stolarka. W korytarzu, we wnęce z łukiem powstała szafka i siedzisko, naprzeciwko powieszono lustro. Kultowe gorseciki z kolekcji „Modernizm” Ceramiki Paradyż ułożono w chodnik na podłodze. Żadne inne płytki tak dobrze by tu nie pasowały. Kuchnia pierwotnie mieściła się po prawej stronie korytarza, postanowiono jednak przybliżyć ją do salonu i trafiła na początek amfilady.
Minikonsola w korytarzu to tak naprawdę zabudowa kaloryfera. Podobnie jak ryflowana stolarka wokół drzwi wejściowych ma zaokrąglone narożniki. Aby uniknąć nadmiaru stylizacji, drzwi po prawej są już proste, ukryte. Pierwsze prowadzą do gabinetu z antresolą, drugie do łazienki. Projekt: Hanna Pietras i Joanna Poradowska. Zdjęcie: Mood Authors
W łazience na szafce autorskiego projektu, która ma ryflowane fronty szuflad i smukłe metalowe nóżki, zmieściła się umywalka. Czarny blat wykonano z tego samego kamienia co kuchenny. Na podłodze kwadratowe płytki z kolekcji „Modernizm” Ceramiki Paradyż. Projekt: Hanna Pietras i Joanna Poradowska. Zdjęcie: Mood Authors
Właścicielowi zależało, żeby była częściowo tylko oddzielona od salonu – chciał móc widzieć, co się w nim dzieje. Dlatego oprócz otwartego przejścia architektki zaprojektowały między tymi pomieszczeniami pionowe okno. Stojąc przy zlewie, można zaglądać do pokoju, a szyba ogranicza przenikanie zapachów. Patrząc przez to samo okno, ale od strony salonu, widzimy okrągły kinkiet „Rang” hiszpańskiej marki Aromas, który daje piękne odbite światło. Funkcjonalne oświetlenie kuchni zapewnia system szynowy, umieszczony dyskretnie tuż przy sztukaterii. Blat z płomieniowanego granitu ma delikatną strukturę – wygląda szlachetnie i jest bardzo praktyczny, bo nie pozostają na nim ślady palców.
Przechodząc przez kuchnię do salonu, mijamy wspomniany błękitny kredens z lat 50. xx wieku. Zachowało się nawet jego oryginalne wyposażenie, jak wałek i inne przybory kuchenne.
Meble wspomnień
Takich skarbów jest tu wiele, jak choćby stolik pod gramofon, stalowy wózek na kieliszki ustawiony przy kanapie w salonie czy stolik w kuchni. Thonetowskie krzesła od lat były na zesłaniu w rodzinnym domku na wsi. Stamtąd wydobyła je mama właściciela, twierdząc, że „może się przydadzą”. Oczywiście, przydały się. Nawet pita w pośpiechu poranna kawa ma teraz w sobie coś ponadczasowego.
Na wprost wejścia do salonu stanął specjalnie do tego wnętrza zaprojektowany regał na telewizor i książki. Architektki rozpakowując je, natrafiały na egzemplarze z lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Na zamówienie zrobiono też wysoki tapicerowany zagłówek łóżka w kolorze nawiązującym do kanapy. W sypialni obok garderoby jest wielka, trzydrzwiowa szafa krakowska, a dodatkowe miejsce do przechowywania daje pojemnik pod łóżkiem.
Więcej o mieszkaniu w tej łódzkiej kamienicy przeczytacie w magazynie AD Polska.