Obłędny sen florentczyka: XIX-wieczną wieżę nadscenia przekształcił w dom. Tak mieszka architekt Stefano Tozzi

Drewniany wąż, szklany sufit i dryfowanie w chmurach. Czerpiąc z własnych marzeń i teatralnego imaginarium, architekt Stefano Tozzi zamienił dawną wieżę sceniczną w funkcjonalną przestrzeń do życia.

Autor Elena Dallorso

Zdjęcia Simon Watson, stylizacja Giovanni D’odorico Borson
Obłędny sen florentczyka: XIX-wieczną wieżę nadscenia przekształcił w dom. Tak mieszka architekt Stefano Tozzi

Jadalnia z autorskim stołem z orzecha czarnego i krzesłami „Miss” projektu Tobiasa Scarpy dla firmy Molteni&C

Trzeba było szaleńca, aby w tych ceglanych ścianach dostrzec zalążek domu albo choćby pomyśleć o wykorzystaniu XIX-wiecznej wieży nadscenia dawnego teatru do stworzenia przestrzeni, w której można za mieszkać. Szaleniec nazywa się Stefano Tozzi. Zawód: architekt, cecha charakterystyczna: wizjoner. – Koszmar. To było pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl, kiedy wszedłem do środka. Potem, gdy zobaczyłem przestrzeń wysoką na prawie 13 metrów, pojawiło się drugie: obłęd – wspomina Tozzi. Smukły budynek, znajdujący się w pobliżu piazza Santo Spirito we Florencji, w swojej długiej historii mieścił również tartak. Po wykonaniu 1400 rysunków, pracując metodą odejmowania i równoważenia proporcji, architekt przekształcił go w dom. – Był wyjątkowo trudny do adaptacji, wymagał naprawdę szalonego projektu – mówi. Tak oto, choć tymczasowo, porzucił racjonalność i zdecydował się czerpać ze świata marzeń sennych.

Część wysokiego na trzy kondygnacje salonu z okrężnym otworem o prawie dziewięciometrowej średnicy, przez który przebiegają samonośne schody. Formę koła tworzy oryginalny ceglany łuk i dodana przez architekta ażurowa konstrukcja z listew. Z lewej zielona ściana, pośrodku praca „Dimensional Blue” z 2017 roku autorstwa Stefana Simontacchiego (aka The Prism). Zdjęcie: Simon Watson

Proces projektowy był dla niego iście poetycki. Inspiracji do budowy na trzeciej kondygnacji basenu z przeszklonym dniem dostarczyła scena z filmu „Życie Pi” w reżyserii Anga Lee. Ta, w której wujek głównego bohatera nurkuje, a kamera pokazuje go od dołu, wraz z widokiem nieba, co wygląda, jakby płynął między gęstymi chmurami. – Wszyscy pytają mnie: ale czy tam jest woda? Oczywiście, że jest – odpowiadam. Dwadzieścia ton napiera na konstrukcję ukrytą w oryginalnym łuku wieży, do której dodałem drugi, drewniany łuk, tak aby uzyskać kształt okręgu, geometryczną formę, którą najbardziej cenię – podkreśla Tozzi. Przez ten okrąg, o średnicy 8,5 metra, przechodzą samonośne stalowe schody pokryte teczyną. Łączą trzy poziomy domu, wijąc się niczym drewniany wąż.

Fragment zielonej ściany, tworzącej w wysokim na 13 metrów wnętrzu prawdziwy wertykalny ogród. Zdjęcie: Simon Watson

Obsesja precyzji

Tek wykorzystano do wykończenia większości powierzchni we wnętrzu: jest bardzo trwały i odporny na wilgoć, co ma znaczenie zwłaszcza wtedy, gdy jedną trzecią domu zajmuje pomieszczenie z basenem. Nowo wzniesione ściany wykonano z kolei z półtransparentnego poliwęglanu o strukturze plastra miodu. Wprowadza on w historyczne mury odrobinę współczesności i nieco japoński klimat, co nie dziwi u architekta, który zawodowe szlify zdobywał m.in. pod okiem Araty Isozakiego. Projektant postawił tu na rzemieślnicze tradycje i ograniczoną liczbę materiałów. – Im mniej się ich używa – tłumaczy – tym trudniej popełnić błędy.

Strefa dzienna z przeszklonym sufitem, który stanowi dno zlokalizowanego powyżej basenu. Pełni on funkcję nie tylko dekoracyjną, ale też praktyczną, filtrując naturalne światło wpadające do środka przez okna dachowe. Na tle poliwęglanowej ściany o strukturze plastra miodu wyeksponowano minimalistyczny kominek z marmuru Calacatta i efektownie ułożone szczapy. Zdjęcie: Simon Watson

Całość ma ekspresję wertykalną: wzrok kieruje się ku górze, w stronę światła wpadające go przez kilka okien i filtrowanego przez przezroczyste dno basenu. Przestrzeń dzieli się trzy zorientowane pionowo strefy: centralną, z charakterystycznym okręgiem, wypoczynkową, ze zlokalizowanym powyżej basenem, i kuchenną. Wszystko, od konstrukcji po drzwi przesuwne, schody i meble, a nawet szuflady na sztućce, zaprojektowane zostało z obsesyjną wręcz precyzją w oparciu o powtarzalny moduł o wymiarach jednego metra i jednego milimetra. Estetyka i funkcja zawsze są tu ze sobą ściśle powiązane, zawsze stanowią jedność.

Dom ma powierzchnię blisko 600 m kw. Na ostatniej, trzeciej kondygnacji zaaranżowano strefę rekreacyjną z basenem o przeszklonym dnie. Do jego budowy zainspirowała architekta jedna ze scen filmu „Życie Pi” w reżyserii Anga Lee. Podłogę, jak większość powierzchni, wykończono tu wysoce odpornym na wilgoć drewnem tekowym. Ażurowe leżaki „Ti odio – ti amo” projektu Stefana Tozziego doskonale korespondują z listwami na obudowie antresoli i panelami z poliwęglanu o liniowym wzorze, wprowadzając do historycznego wnętrza nieco japońską stylistykę. Zdjęcie: Simon Watson

Manifest rzemiosła

W jadalni główną rolę gra sześcienna wyspa z orzecha czarnego. Jej blat z marmuru Calacatta wystarczy rozsunąć na mniej więcej metr, aby odsłonić obszar zlewu. Uwagę zwracają też ustawione obok cztery małe ławki stworzone przez Tozziego. Wypełnione miejscami niebieską żywicą, w stylistyce kintsugi, stanowią autorską interpretację znajdujących się powyżej starych belek stropowych. – Jasnoniebieski odcień odnosi się do witalności – tłumaczy architekt. Innym zaskakującym kolorem jest złoty, który pojawia się na ścianach windy. – Podpatrując rzemieślników, sam też nakładałem tu płatki złota. Chciałem, aby ten szlachetny materiał harmonizował z czernią kabiny – dodaje. Więk szość prac Tozzi wykonał zresztą samodzielnie. W efekcie powstał dom manifest, który wyraża trzy pasje swojego twórcy: zamiłowanie do rękodzieła, precyzji i prostoty.

Samonośne stalowe schody wykończone tekowym drewnem łączą trzy poziomy domu. Zdjęcie: Simon Watson

Na ławce z drewna tekowego wazon „Opachi” Tobii Scarpy w reedycji FontanaArte dla marki Gucci i emaliowana miedziana patera z lat 50. XX wieku (galeria Simone Begani). Zdjęcie: Simon Watson

W jadalni dominuje sześcienna wyspa z blatem z marmuru Calacatta i podstawą z orzecha czarnego. Blat wystarczy przesunąć o metr, aby odsłonić obszar zlewu. Na środku wazon „Yantra Y31” zaprojektowany w 1969 roku przez Ettorego Sottsassa dla Poltronovy. Zdjęcie: Simon Watson

Fragment głównej sypialni. Odsłonięte ceglane mury korespondują z naturalnym drewnem. Lampa „Parola” projektu Gae Aulenti i Piera Castiglioniego w reedycji FontanaArte dla marki Gucci. Zdjęcie: Simon Watson

Łazienka połączona z główną sypialnią. Z lewej wykonana na zamówienie tekowa umywalka, z prawej stolik „Dama” z orzecha włoskiego wyprodukowany przez Poliform. Zdjęcie: Simon Watson

Zobacz też:


Czytaj więcej