Grudzień to od 2000 roku czas, w którym najbardziej znana i poważana instytucja zajmująca się standaryzacją kolorów ogłasza konkretny kolor kolorem nadchodzącego roku. Wielki PR dostaje kolor, współpracujące marki (w tym roku sieć hoteli) oraz oczywiście Instytut. Przez blisko ćwierć wieku zdarzało się nam te kolory pokochać. Niektóre na stałe zadomowiły się w pewnych przestrzeniach. A inne przepadły w otchłani niepamięci i obojętności.
Jeśli miałabym typować kolorystyczne hity Pantona, w pierwszej kolejności wymieniłabym Emerald z 2013 roku, Rediant Orchid z 2014 i Chili Pepper z 2007. Pierwszy to żywa szmaragdowa zieleń, która zalała wówczas przestrzenie – przede wszystkim restauracje i kawiarnie. Całkiem nieźle się w nich rozgościła i do tej pory nie zestarzała. Może dlatego, że ten kolor jest bliski uspakajającej szpitalnej zieleni, ale jest bez wątpienia ładniejszy. Uspakaja, ale bez skojarzeń z noszami i kaftanami. Rediant Orchid, określany po polsku jako płomienny fiolet niby kojarzy się ze smutkiem (uwaga – adwentowe szaty liturgiczne), ale też z kwiatami i po prostu potrafi cieszyć oko. Czerwona papryczka to najbardziej energetyczna czerwień, która kocha z wzajemnością kobiece usta, kojarzy się z energią krwi i namiętnością. Ożywia, ale też otula. Aksamit w tym kolorze był tkaniną władców i słusznie.
Czy byli wielcy przegrani tych barwnych „ogłoszeń”? Chciałabym wytypować na to podium Ultimate Gray z 2021 i Sand Dollar z 2006 czyli szarość i beż, ale nie mogę. Bo to w gruncie rzeczy wygrani. Szarość gości w mieszkaniach i biurach (i jest jej coraz więcej), beż również. I choć sama lubię pastwić się nad beżem, używając angielskiego „sad beige”, to na koniec sama mam dość kultową modułową kanapę w beżowym obiciu…
Zdjęcie: materiały prasowe.
Pora na impresje wokół Cloud Dancer
- Czy biel to w ogóle kolor? W sensie technicznym w sumie nie – biel jest brakiem barwy. Jednak w modzie czy sztuce biel jest uważana za kolor, a „Kompozycja suprematyczna: białe na białym” Kazimierza Malewicza z 1918 roku może nawet mogłaby być wyszukaną ilustracją tegorocznego trendu kolorystycznego.
- W kręgu samej nazwy, czyli taniec i chmury – to kojarzy się z lekkością i zwiewnością. Chmury kochają artyści (od zawsze) i użytkownicy Instagrama (od kiedy istnieje) – ilość zastosowanych znaczników ze słowem cloud idzie w dziesiątki milionów – jest nawet znacznik cloudporn… Chmury mają w sobie coś magicznego i fantastycznego, zachwycają subtelną strukturą i niuansami bieli i błękitów. Są widoczne dla oka, ale nienamacalne i tajemnicze nawet jeśli potrafisz zrobić wykład na temat ich powstawania.
- Kolor roku versus architekci – pytanie szanującej się architektki/architekta wnętrz o kolor roku, to trochę jak pytać kucharza z gwiazdką Michelina o glutaminian sodu. Może po cichu trochę dorzuci, bo to się sprawdza, ale przecież sporadycznie i nie będzie się przyznawał. A tak serio – pytałam o to kilka razy. Przy realizowaniu dużych, poważnych projektów liczy się przede wszystkich ponadczasowość – myśli się o trwałości materiałów i pracuje z dużym wyprzedzeniem, które uniemożliwia uwzględnienie krótkotrwałych trendów.
- Biel Cloud Dancer w kontekście farby – ten romans może potrwać dłużej a może nawet być pretekstem do pogłębionych analiz wykorzystania różnych rodzajów bieli w zależności od oświetlenia i położenia malowanej powierzchni. Do subtelności związanych z kolorem dochodzą czynniki takie jak stopień zmatowienia, rodzaj światła sztucznego w pomieszczeniu czy ekspozycja na światło dzienne. Przygotowując się do remontu warto porozmawiać o tym ze specjalistą, bo to niemal oddzielna dziedzina nauki.
- Kolory a świat… Kiedy złamana biel staje się kolorem roku myślę raczej o dystopiach niż o raju. Świat totalitarny i pełen przemocy jest w literaturze i filmie często pozbawiony kolorów, tak samo jak ruiny. Z drugiej strony biel jest kolorem czystości, niewinności i spokoju. Kojarzy się z białą kartką, na której możemy napisać to, co chcemy. Zobaczmy w bieli nadzieję, zawsze warto.
Zdjęcie: materiały prasowe.
Zdjęcie: materiały prasowe.
Zobacz także:
Mieszkanie filantropki inspirowane włoskim designem