Wyprowadzka w młodym wieku
Polly Roche już jako nastolatka opuściła Kolonię i wyprowadziła się z rodzinnego domu do Berlina. Od roku modelka mieszka w stolicy, w swoim pierwszym własnym mieszkaniu położonym w północnej części miasta. Spotkaliśmy się z córką Charlotte Roche (niemiecka prezenterka telewizyjna i pisarka, autorka głośnej skandalizującej powieści „Wilgotne miejsca”) w jej 90-metrowym mieszkaniu z białymi podłogami z desek, które znajduje się w starej kamienicy. Znaleźliśmy u niej vintage`owy raj z kącikiem muzycznym.
Otwarta półka była już w mieszkaniu zamontowana i teraz mieści książki oraz wszelkiego rodzaju skarby: dwa koszyczki pochodzą ze sklepu z artykułami vintage „Wilde Heimat” przy berlińskiej Torstraße. Po prawej stronie znajduje się kuchnia. Zdjęcie: Robert Rieger.
Rozmowa AD z Polly Roche
AD: Polly, ponad rok temu przeprowadziłaś się do Berlina, miałaś wtedy 17 lat. Co Cię tu sprowadziło?
Polly Roche: Moja praca. Wcześniej często przyjeżdżałam na jeden dzień z Kolonii do Berlina, ponieważ wszystkie sesje zdjęciowe odbywały się tutaj. Poza tym po prostu miałam ochotę na zmianę otoczenia.
AD: Czym Berlin różni się od Kolonii?
PR: Berlin jest ogromny i niejednolity, to główna różnica w porównaniu z Kolonią. Być może właśnie to stanowi o uroku Berlina. To kontrast w stosunku do tego, co znałam. Berlin est bardzo różnorodny i ma się wrażenie, że wszystkie drzwi stoją tu przed tobą otworem. Kocham Kolonię, ale nadal silnie kojarzy mi się ona z czasami szkolnymi i brakiem pewności siebie.
AD: Jak wyglądało Twoje wprowadzenie się do pierwszego własnego mieszkania?
PR: Na początku czułam się onieśmielona i nie wiedziałam, od czego zacząć. Podobało mi się tak wiele różnych stylów, że w końcu postanowiłam je połączyć. Mieszkanie ma wysokie sufity i industrialne rury, jadalnia jest urządzona w stylu śródziemnomorskim, a kącik kawowy w stylu Space Age. Zależało mi na neutralnej bazie i dużej ilości światła – białe deski podłogowe i duże okna były idealne. Jestem raczej nieporządną osobą i zawsze lubiłam mieszkać w zagraconym pokoju, zarówno u mojej mamy, jak i u mojego taty. W moim pierwszym mieszkaniu chciałam spróbować być bardziej uporządkowana i naprawdę dobrze mi to wychodzi.
Książkę „Farts” Polly Roche kupiła w maleńkim muzeum w Seyðisfjörður na Islandii. Zdjęcie: Robert Rieger.
AD: Co zabrałaś ze sobą z domu? A czego nie zabrałaś?
PR: Zostawiłam za sobą poczucie ograniczenia wynikające z małej przestrzeni. Zostawiłam też meble z mojego pokoju dziecięcego. Zabrałam ze sobą książki, czasopisma, instrumenty, płyty i ubrania. Resztę zdobyłam tutaj, w Berlinie.
AD: Co byś zmieniła, gdybyś mogła?
PR: Szczerze mówiąc, nic. Po raz pierwszy jestem naprawdę zadowolona z aranżacji wnętrza. W ciągu ostatnich kilku miesięcy często zmieniałam zdanie i wiele rzeczy przestawiałam. Z perspektywy czasu podoba mi się, że aranżacja nie została ukończona od razu. Były to raczej organiczne poszukiwania. Cieszę się, że mogę obserwować, jak będzie się rozwijał mój gust i przywozić kolejne przedmioty z podróży.
AD: Czy masz ulubiony pokój? Gdzie najczęściej przebywasz?
PR: Najwięcej czasu spędzam w sypialni. W łóżku odpowiadam na maile, oglądam seriale, czytam, słucham muzyki. Latem lubię siadać na parapecie przed wiśnią. To prawie tak, jakbym siedziała na drzewie.
AD: Jak ważne jest dla Ciebie posiadanie własnego mieszkania?
PR: Bardzo ważne. Pierwsze mieszkanie to miejsce, w którym uczymy się czuć się dobrze w pojedynkę. W każdym razie przeprowadzka kojarzy mi się ze spędzaniem dużej ilości czasu w samotności i coraz bardziej ją doceniam.
AD: A czym jest dla Ciebie dom?
PR: Miejscem, w którym mogę prowadzić niesamowite rozmowy z samą sobą.
AD: W salonie stoi gitara, fortepian i perkusja: na jakich instrumentach grasz?
PR: Gram na gitarze i perkusji. Kiedyś często grałam na fortepianie w domu spokojnej starości, ale prawie wszystko zapomniałam.
AD: Opowiedz nam o swoich meblach: gdzie je znajdujesz?
PR: Vintage na pchlich targach lub w internecie. Szukam haseł takich jak midcentury, postmodern, era Pantona lub space age.
AD: Czy masz jakiś mebel, który jest Ci szczególnie bliski?
PR: Obraz wiszący nad sofą namalowała moja mama. Jest to podsumowanie wydarzeń w USA, o których informowały media w 2020 roku. A czarna gitara elektryczna to pierwsza gitara, na której grałam. Miała duży wpływ na moje dzieciństwo.
AD: Masz w domu dużo mebli vintage – skąd ta fascynacja przedmiotami z drugiej ręki?
PR: Mieszkanie mojego ojca i macochy w Kolonii wyposażone jest w meble w stylu vintage, wiele półek typu string (przyp. redakcji: zawieszonych na lekkich metalowych konstrukcjach), nietypowe wazony i kredensy z połowy ubiegłego wieku. Nie było niedzieli bez obowiązkowej wizyty na pchlim targu. Cieszę się, że tak dorastałam, bo inaczej na pewno nie włożyłabym tyle wysiłku, żeby czuć się dobrze w moim pierwszym mieszkaniu. Często wysyłamy sobie z przyjaciółmi linki do mebli vintage.
AD: Polly, nasz seria nazywa się #thirtysomething, a ty, mając 18 lat, jesteś naszą najmłodszą bohaterką. Gdybyś mogła marzyć, jak wyglądałoby twoje mieszkanie za dziesięć lat?
PR: Hmm, zobaczymy... za dziesięć lat będę miała 28 lat. Być może nadal będę mieszkała w tym mieszkaniu w Berlinie, ale marzę o tym, żeby kiedyś mieć wiele miejsc zamieszkania, tak aby móc przemieszczać się między różnymi światami: miastem, wsią, górami, morzem. Myśl o tym, że kiedyś będę musiała się ustatkować, raczej mnie denerwuje.
Na koniec cztery szybkie pytania:
AD: Miasto czy wieś?
PR: Miasto.
AD: Vintage czy nowe?
PR: Vintage.
AD: Zwierzęta domowe: tak czy nie?
PR: Tak!
AD: Gotowanie czy jedzenie na mieście?
PR: Zimą gotowanie, latem jedzenie na mieście.
Obecnie Polly pracuje głównie jako modelka. „Właśnie waham się między kilkoma rzeczami, które chciałabym wypróbować, ale bardzo uspokaja mnie myśl, że nie zawsze trzeba wiedzieć, jaki będzie następny krok”. Zdjęcie: Robert Rieger.
Podłogi były już pomalowane na biało, kiedy Polly się wprowadziła. Zdjęcie: Robert Rieger.
Sofa pochodzi z Basic Berlin, stolik kawowy z drobnych ogłoszeń serwisu eBay, podobnie jak wózek na płyty, który był pierwszym znaleziskiem Polly w stylu vintage. Zdjęcie: Robert Rieger.
Krzesło z pluszowymi zwierzętami Polly kupiła od pewnej artystki. Znalazła je, jak to często bywa, na eBayu w sekcji ogłoszeń drobnych. Zdjęcie: Robert Rieger.
Polly Roche dorastała w Kolonii, jej matką jest pisarka i prezenterka Charlotte Roche. Zdjęcie: Robert Rieger.
W najmniejszym pokoju mieszkania znajdują się zebrane przez Polly skarby w stylu vintage. Zdjęcie: Robert Rieger.
Komody, lustra i lampy pochodzą z pchlego targu. Zdjęcie: Robert Rieger.
Polly znalazła niewielką komódkę w sklepie z artykułami vintage „VEB Orange” przy ulicy Oderberger Straße, a stary telewizor pochodzi z pchlego targu. Zdjęcie: Robert Rieger.
Nieco nietypowe dla Berlina: z sypialni rozciąga się widok na zieleń. Zdjęcie: Robert Rieger.
Artykuł oryginalnie ukazał się na stronie AD Germany.
Zobacz także:
Stiukowe marzenie w pudrowych kolorach: mieszkanie Adele Helmers i Stephana Raczaka w Berlinie
Mieszkanie w starej berlińskiej kamienicy, którego wystrój będzie rozwijał się przez lata
Niewielkie, ale stylowe i funkcjonalne mieszkanie w Berlinie