Mieszkanie galerystki w Berlinie

Jak żyć uczciwie i swobodnie dzięki sztuce? Pokazuje nam to galerzystka Anahita Sadighi, którą odwiedziliśmy w jej mieszkaniu w berlińskiej dzielnicy Charlottenburg.

Autor Valerie Präkelt

Zdjęcia Robert Rieger
Mieszkanie galerystki w Berlinie

Anahita Sadighi w swoim berlińskim mieszkaniu. Zdjęcie: Robert Rieger.

Najpopularniejsza galerzystka w Berlinie

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Anahita Sadighi jest obecnie najpopularniejszą berlińską galerzystką. Prowadzi aż dwie galerie. W swojej ofercie płynnie łączy starożytną sztukę azjatycką ze współczesnymi trendami, zawsze dbając o to, aby zaakcentować tematy niedostatecznie reprezentowane w historii sztuki i w krajobrazie kulturowym. Zajrzyjmy do położonego niedaleko Savignyplatz 98-metrowego mieszkania 33-letniej galerzystki, która dzieli je ze swoim partnerem.

 

Mieszkanie galerzystki w BerlinieW salonie Anahity Sadighi stoi rozkładana sofa Freistil marki Rolf Benz. Stolik kawowy „Alanda” został zaprojektowany przez Paola Pivę dla B&B Italia. Nad nim wiszą – niczym małe chmurki – trzy szklane lampy marki Eloa, które Anahicie Sadighi przypominają konstelacje gwiazd. Z każdej perspektywy otwiera się inna gra koloru i światła. Po lewej stronie drzwi balkonowych stoi kobieca maska Bedu z regionu Bondoukou. Obok stoi stare chińskie okno, charakterystyczny element tradycyjnej chińskiej architektury, jak wyjaśnia galerzystka. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

AD: Anahita, mieszkasz praktycznie nad swoją galerią: jak jest u Ciebie z równowagą pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym?

AS: Tak, zgadza się. Brakuje tylko drabiny, jak w filmie „Ghostbusters” (śmiech). Lubiłam oglądać ten film jako dziecko. Dzięki drabinie schodziłabym bezpośrednio do galerii. Połączenie obu pomieszczeń było świetną decyzją: kiedy po raz pierwszy zobaczyłem to mieszkanie, natychmiast się w nim zakochałam. Mieszkanie nad własnym sklepem jest dość oldschoolowe, co mi się podoba. Oszczędzam sobie wielu niepotrzebnych przejazdów. Bliskość pozwala oczywiście na bardzo wydajną pracę, ale z drugiej strony czasami trudno jest wyznaczyć granice. Zasadniczo jednak potrafię się dobrze wyłączyć, kiedy jestem w domu. Widok rozciągający się z mieszkania na okolicę ma w sobie coś bardzo uspokajającego.

AD: Czy mieszkanie jest częścią Twojej galerii?

AS: W szerszym kontekście tak. Często zmieniam wystrój mieszkania – to chyba choroba zawodowa (śmiech). Chińska filozofia głosi, że dekoracje w domu, w którym dobrze się mieszka, muszą być oryginalne i zmienne. Jeśli rzeczy pozostają zawsze w tym samym miejscu, zapuszczają korzenie jak rośliny. Nie urządza się domu na wieczność. Przestrzeń życiowa jest czymś żywym i powinna być ciągle zmieniana, abyśmy mogli się dalej rozwijać. Estetycznie i energetycznie ciągle pociągają nas inne rzeczy. Najważniejsza jest harmonia, na którą możemy wpływać poprzez aranżację naszej przestrzeni życiowej. Moja podlega więc ciągłym zmianom. W pewnym sensie dotyczy to również mnie i mojej pracy jako galerzystki i osoby zajmującej się kulturą. Wierzę, że ta przestrzeń życiowa może nam uświadomić, czego doświadczyliśmy, jakie wartości i idee cenimy oraz jaką drogą chcemy podążać.

AD: Jak opisałbyś swoje mieszkanie i styl jego wyposażenia?

AS: Różnorodne, pełne życia, ciepłe, urządzone z dbałością o szczegóły, schludne, przestronne, przytulne, pełne kontrastów, romantyczne i zabawne.

AD: Czy masz obecnie ulubiony mebel lub przedmiot?

AS: Moim ulubionym meblem jest obecnie sofa Freistil. Gdybym mogła, spędzałabym na niej całe dnie. Najlepiej w towarzystwie przyjaciół – na pewno jest na niej wystarczająco dużo miejsca. Jednym z moich ulubionych przedmiotów jest żeńska maska Bedu z regionu Bondoukou (cześć Wybrzeża Kości Słoniowej). Maski Bedu były wykonywane przez plemiona Bafana, Kulango i Degha i mają ogólnie właściwości ochronne, a idee towarzyszące ich użyciu – takie jak płodność i zdrowie – nadają im szczególne znaczenie, zwłaszcza dla kobiet. Każdego dnia na nowo zakochuję się w fantastycznym obrazie Dietera Detznera, który wisi w sypialni. Materiał i tajemniczy kolor reliefu, przechodzącego od zielonego przez antracytowy do czerni, urzekły mnie już na pierwszy rzut oka. Ta praca dosłownie odzwierciedla moje postrzeganie relacji przestrzennych.

AD: Studiowałaś sztukę i architekturę islamu. Obecnie prowadzisz dwie galerie: w czym się specjalizujesz jako galerzystka?

AS: W mojej pierwszej galerii Anahita Arts of Asia specjalizuję się w sztuce antycznej. Początkowo skupiałam się na Azji oraz krajach i kulturach położonych wzdłuż Jedwabnego Szlaku. W ostatnich latach dołączyły do tego kolejne tematy, takie jak sztuka plemienna czy prekolumbijska. W 2018 roku otworzyłam drugą galerię – Anahita Contemporary, w której prezentuję międzynarodowe grono współczesnych artystów. W mojej pracy jako galerzystki na pierwszym planie jest zawsze dialog międzykulturowy i interdyscyplinarny. Zwracam uwagę na wybitnych artystów różnych pokoleń i różnego pochodzenia. Połączenie programów obu galerii stanowi wyjątkową kombinację sztuki antycznej i współczesnej w Niemczech. Jestem przekonana, że to specyficzne podejście będzie odgrywać ważną rolę również w przyszłości.

AD: Ile prac swoich artystów masz do domu?

AS: Wiele. Nie bez powodu prezentuję ich w mojej galerii (śmiech). Jestem wielbicielką każdego z nich i nie mogę się powstrzymać przed wprowadzeniem ich do swojego domu. Życie z tymi dziełami ma również wpływ na moją współpracę z artystami. Stają się oni niejako częścią rodziny.

AD: Sztuka w domu ma oczywiście często charakter dekoracyjny. Jak integrujesz rzeźby i ogólnie sztukę z wyposażeniem?

AS: Uważam, że sztuka z przesłaniem powinna znaleźć się w każdym domu. Oczywiście może ona być jednocześnie estetyczna i dekoracyjna. Dobre dzieło sztuki ma zazwyczaj wiele poziomów, które otwierają się przed widzem. Wybierając dzieła sztuki, które można obejrzeć u mnie, kieruję się zazwyczaj względami osobistymi i emocjonalnymi. Zawsze istnieje historia, którą opowiada dzieło sztuki i która sprawia, że jest ono dla mnie atrakcyjne. Dla mnie osobiście ważne jest, aby dzieło znajdujące się w moim mieszkaniu postrzegać jako środek do poprawiania jakości mojego życia i czerpać z niego inspiracje, stawać się bardziej twórczą osobą dzięki współistnieniu z dziełami. Odpowiednie połączenie sztuki z meblami i przedmiotami jest najbardziej ekscytującą przygodą, w którą chętnie się angażuję. Z moich dzieł sztuki wciąż uczę się czegoś nowego. W doborze dzieł bardzo ważna jest dla mnie różnorodność kulturowa.

AD: Twój ojciec posiada największą kolekcję kilimów w Niemczech. Czy możesz nam opowiedzieć coś o domu, w którym dorastałaś?

AS: Tak, muszę przyznać, że nasz dom był naprawdę wyjątkowy. Nigdzie indziej nie spotkałam się z taką kolekcją dzieł sztuki, przedmiotów i mebli z całego świata. Rodzice często pozwalali mi bawić się w pracowni mojego ojca lub obcować z dziełami sztuki i przedmiotami, również wraz z moimi przyjaciółmi. Nie ukrywali przede mną bardzo cennych lub delikatnych dzieł ani nie zamykali ich w gablotach – za co dziś jestem im bardzo wdzięczna. Z pewnością przyczyniło się to do tego, że rozwinęłam bardzo naturalny stosunek do sztuki i antyków. Jestem przekonana, że życie ze sztuką jest ważne i powinniśmy kultywować nowe rozumienie tego pojęcia.

AD: Jak wpłynął na Ciebie dom rodzinny, jakie masz podejście do kilimów i dywanów? Jak włączasz je do wystroju swojego domu?

AS: Ojciec przez całe życie intensywnie zajmował się sztuką perskich nomadów. Jego pasja przeniosła się również na mnie. Kto raz posiadał stary dywan lub kilim, nie będzie chciał już bez niego żyć. Jeden z moich ulubionych amerykańskich pisarzy, Edgar Allan Poe, powiedział: „Dywan jest duszą pokoju, nie tylko kolory, ale także kształty przedmiotów, które mają się na nim znaleźć, muszą być do niego dopasowane”. To dość trafne stwierdzenie. Mój obecny dywan pochodzi z Turkmenistanu i pochodzi z XIX wieku. Charakterystyczne czerwone i ziemiste odcienie tego rodzaju dywanów nadają pomieszczeniu ciepłą i przytulną atmosferę. Lubię też siedzieć na dywanie, zwłaszcza gdy mam wielu gości. Latem taki dywan można rozłożyć na balkonie. Sprawdza się również jako parkiet taneczny!

AD: Opowiadałaś, że twój ojciec mieszka wśród tysięcy dywanów i dzieł pop-artu – u ciebie również dostrzegamy podobną mieszankę, zwłaszcza jeśli chodzi o twoją kolekcję dzieł sztuki. Jak rodzice wpłynęli na twój styl mieszkania?

AS: O tak, bez wątpienia istnieje wiele podobieństw. W dzieciństwie lubiłam spędzać czas w domu, ponieważ nigdy nie było w nim nudno. Zawsze było coś nowego do odkrycia i sporo się działo. Często mieliśmy gości, a moi rodzice lubili organizować przyjęcia. W programie były też domowe koncerty. Najnowsze utwory – solo, w duecie lub w kwartecie, grały moja siostra Roxana (która jest piosenkarką) i ja. Wtedy jeszcze dużo grałam na fortepianie. Muzyka nadal odgrywa ważną rolę w moim życiu. Od najmłodszych lat uczono mnie, jak ważne jest miejsce zamieszkania. Persowie są przecież znani ze swojej gościnności. Dla mnie gościnność oznacza również dzielenie się swoim domem z gośćmi i tworzenie atmosfery, w której można wspólnie cieszyć się pięknymi dziełami sztuki i przedmiotami.

AD: Odwiedziliśmy Cię krótko po perskim Nowym Roku, więc w mieszkaniu wszędzie leżały jeszcze małe słodycze: gdzie można znaleźć najlepsze w Berlinie?

AS: Zdecydowanie mam słabość do słodyczy. Perskie produkty spożywcze i słodycze kupuję w Charlottenburgu: w „Persische Lebensmittel Teheran”, „Iran Shopie” lub „Khavarmiane”. Ogólnie rzecz biorąc – zawsze warto mieć w domu czekoladki i słodycze.

AD: Kto spojrzy na ceny prac twoich artystów, znajdzie zaskakująco przystępne dzieła. Czy masz jakąś radę dla początkujących kolekcjonerów sztuki? Jak zacząć?

AS: Tak, to prawda. W galerii mamy stosunkowo duży zakres cenowy. Istnieje wiele dzieł, których cena nie przekracza 1000 euro. Chciałabym również zmotywować młode pokolenie kolekcjonerów sztuki do inwestowania. Niezależnie od ceny oferuję również elastyczne opcje płatności, takie jak na przykład raty. Dzięki temu wielu moich młodych kolekcjonerów może w prosty sposób samodzielnie sfinansować zakup dzieł sztuki. Praca na papierze, druk – numerowany i podpisany – w ładnej ramce to dobry krok w kierunku stworzenia własnej kolekcji sztuki. Fotografie są często nieco bardziej przystępne, dlatego też stanowią dobry pierwszy zakup.

AD: W Berlinie odbył aię Gallery Weekend. Co wystawiłaś?

AS: Zaprezentowałam wyjątkowego francusko-kanadyjskiego artystę Daniela Butchera. Z okazji jego drugiej indywidualnej wystawy w mojej galerii ukazała się również piękna publikacja. W jego obrazach pojawiają się futurystyczne miasta i krajobrazy, pisma, teksty literackie, symbole i fantastyczne postacie, które są absolutnie wyjątkowe. Fascynujący jest zarówno pierwotny, jak i dystopijny charakter jego obrazów. Podczas Gallery Weekend wystawiałam również na Paper Positions Berlin. Jak sama nazwa wskazuje, są to targi poświęcone papierowi jako medium, z wszystkimi jego cechami szczególnymi, kruchością i ogromną wszechstronnością. Zaprezentowałam tam aktualne prace niemiecko-szwajcarskiej artystki Stelli Meris, kolaże Daniela Butchera oraz abstrakcyjne malarstwo tuszem na papierze japońskim Hamida S. Neiriza.

 

Mieszkanie galerzystkimw BerlinieOjciec Anahity, Hamid Sadighi Neiriz, jest artystą urodzonym w Iranie. Od połowy lat 60.mieszka w Niemczech – wgląd w jego kolekcję zapewnia książka „Kelims und andere Flachgewebe” (Kilim i inne tkaniny płaskie). Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszaknie galerzystki w BerlinieZdjęcia w korytarzu pochodzą z serii „Mémoire Temporelle” wykonanej przez londyńskiego fotografa Kalpesha Lathigrę w Bombaju. Oświetlenie zapewnia lampa wisząca Space Age projektu Benta Karlby`ego. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystki w Berlinie„Chciałabym zwiększyć widoczność dialogu między kulturami, mediami i epokami, ale także kłaść nacisk na tematy niedostatecznie reprezentowane w historii sztuki i w krajobrazie kulturowym, wskazywać powiązania i umożliwić wymianę”, tak Anahita Sadighi podsumowuje swoją pracę i cele. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystki w BerlinieW sypialni wisi obraz z XVIII wieku pochodzący z Korei: „Został prawdopodobnie namalowany z okazji Roku Tygrysa. Motyw tygrysa z młodym może być interpretowany jako symbol szczęścia. Przedstawienia tygrysów mają odstraszać złe duchy”. Naprzeciwko wisi relief z akrylu autorstwa Dietera Detznera. Poduszki zaprojektował Fin Klaus Haapaniemi, a narzuta pochodzi z bazaru w Isfahanie. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystkim w BerlinieNa chińskim stole ołtarzowym z dynastii Qing stoją trzy maski z Afryki. Nad nim wiszą abstrakcyjne obrazy na papierze wykonane przez ojca Anahity, artystę i kolekcjonera Hamida S. Neiriza. Pod nimi znajdują się ozdoby kominkowe w kształcie mitycznych lwów z brązu. „Uwielbiam tę całą kompozycję”, mówi Anahita: „Daje mi siłę”. Ceramika na stole jadalnym jest projektu Franka Jimina Hoppa. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystki w BerlinieGrzyb nad drzwiami to dzieło tekstylne projektu Niny Lamiel Bruchhaus. W kuchni stoi stara konsola z Ikei (dziś już niedostępna, jest obecnie bardzo poszukiwana). Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystki w Berlinie
Stara berlińska stacja kuchenna z piekarnikiem i kafelkami. Kuchenka to model firmy Smeg, miedziane naczynia kuchenne są z Iranu. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystkiw BerlinieNa stoliku New Tendency stoi głowa greckiego uczonego z III/IV wieku p.n.e. „Podoba mi się wydłużony kształt głowy, delikatne loki i kontemplacyjne spojrzenie portretowanego. Obiekt emanuje spokojem i stoicką mądrością”, wyjaśnia Anahita. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystki w BerlinieSzafka po prawej stronie została wykonana około 1900 roku w Chinach z tropikalnego wiązu. Poduszki na sofie zostały zrobione przez Anahitę z tkanin bakuba pochodzących z Konga. „Tkaniny te są wyjątkowe pod względem wykonania, złożoności wzoru i dekoracji powierzchni”, wyjaśnia. „Wykorzystywane są między innymi do produkcji ceremonialnych spódnic i nakryć głowy, były tworzone wyłącznie przez kobiety. Picasso był ich wielkim fanem i czerpał inspirację z ich artystycznej mocy”. Po lewej stronie sofy stoi zabytkowa lampa stołowa projektu Heinza FW Stahla dla marki Hillebrand. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Mieszkanie galerzystki w BerlinieAnahita stoi przed obrazem kanadyjskiego artysty Daniela Butchera. Zdjęcie: Robert Rieger.

 

Produkcja: Valerie Präket

 

Artykuł oryginalnie ukazał się na stronie AD Germany
 

Zobacz także: 

Pełne interesujących rozwiązań mieszkanie w Berlinie 

Mieszkanie modelki w Berlinie

Stiukowe marzenie w pudrowych kolorach: mieszkanie Adele Helmers i Stephana Raczaka w Berlinie

 

Czytaj więcej