To była miłość od pierwszego wejrzenia – mówi Vera van Erp. Topowa holenderska modelka, znana z bezpretensjonalności i otwartości, niedawno wraz ze swoim chłopakiem przeprowadziła się do nowego mieszkania w jednej z centralnych dzielnic Amsterdamu. – W końcu udało nam się znaleźć wymarzony dom. Zawojował nas, gdy tylko weszliśmy do środka. Koronnym argumentem była przestronność wnętrza i niespotykana wysokość pomieszczeń, które mają tu aż cztery i pół metra – podkreśla.
Vera Van Erp należy do topowych holenderskich modelek. Z uwagi na swój wzrost, „zaledwie” 173 cm, nazywana jest „małą Kate Moss”. Pracuje też jako stylistka i fotografka modowa oraz rozwija własną markę ubrań: A Modern Object. Tu na krześle „Haku” z kolekcji Westwing. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Budynek, w którym znajduje się apartament, powstał w 1901 roku na potrzeby szkoły gospodarstwa domowego. Młode Holenderki zgłębiały tu niegdyś tajniki gotowania, szycia, prania i prasowania, ale też hodowli zwierząt i prowadzenia domowego budżetu. Ponad dekadę temu lokalne władze wystawiły obiekt na sprzedaż. Trzykondygnacyjny gmach z czerwonej cegły kupił kolektyw Ons Dorp Amsterdam (Nasza amsterdamska wioska). Utworzyło go dziesięć rodzin, które skrzyknęły się, wyłożyły fundusze i zatrudniły projektantów z lokalnego biura Casa Architecten, by dawne sale lekcyjne przebudowali na mieszkania. Tak w starej szkole powstało dziesięć apartamentów. Każdy o powierzchni około 170 m kw., ale o innym układzie, odpowiadającym życzeniom i potrzebom poszczególnych właścicieli.
Fragment salonu z częścią jadalnianą, która dużym przeszkleniem otwiera się na ogród. Tapicerowane jasnożółtą skórą fotele „Stiletto” włoskiej marki Arrben właściciele kupili przypadkiem, bo idealnie pasowały do ramy posiadanego już przez nich lustra. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Rodziny wprowadziły się do obiektu w 2015 roku. Mieszkanie na parterze, które od jednej z nich odkupili Vera van Erp i jej partner, architekt Gijs Bouwens, wymagało jedynie niewielkie go remontu, ale nowi lokatorzy postanowili nadać mu bardziej indywidualny charakter. – Mamy bardzo podobny gust. Oboje uwielbiamy estetykę mid-century modern i skandynawski minimalizm, dzieliliśmy się jednak rolami. Moja polegała na zgłaszaniu wciąż nowych, niekiedy być może dziwacznych pomysłów, które Gijs musiał następnie przekształcić w spójną i dającą się zrealizować całość – śmieje się Vera.
Fragment salonu z częścią jadalnianą, która dużym przeszkleniem otwiera się na ogród. Tapicerowane jasnożółtą skórą fotele „Stiletto” włoskiej marki Arrben właściciele kupili przypadkiem, bo idealnie pasowały do ramy posiadanego już przez nich lustra. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Jedną z jej propozycji było wykorzystanie we wnętrzu luksferów. Nie tylko w łazience, ale także przy wejściu do garderoby. – Były tam naprawdę piękne, stalowe drzwi, udało mi się jednak przekonać Gijsa, aby również w tej przestrzeni zastosował szklane pustaki – opowiada modelka. Dzięki temu całe mieszkanie jest wręcz zalane naturalnym światłem. Słońce przenika do środka przez ogromne, ponadczterometrowe przeszklenia, które pojawiły się podczas przebudowy dawnej szkoły. W dostawionym wówczas do mieszkania niewielkim sześcianie para urządziła jadalnię. – Latem przesuwne drzwi można całkowicie otworzyć na ogród. Wspaniale jest wtedy zjeść posiłek z przyjaciółmi przy naszym długim stole – podkreśla Vera.
W wysokim na cztery i pół metra salonie pierwszoplanową rolę gra dwustronna, modułowa sofa „Jagger” zaprojektowana przez Kristiana Sofusa Hansena i Tommyego Hyldahla, twórców duńskiej marki NORR11. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Jadalnię od połączonej z kuchnią przestronnej strefy dziennej oddzielają jedynie dwa filary. Tu główną rolę gra efektowna, dwustronna sofa duńskiej marki NORR11. – Jest dosłownie kręgosłupem wnętrza i idealnie do niego pasuje. W tak dużej przestrzeni potrzeba odważnych gestów – tłumaczy właścicielka. – Dodatkowo organiczne, miękkie kształty tworzą piękny kontrast z surową wyspą kuchenną ze stali nierdzewnej – dodaje.
Przy wyjściu do ogrodu stanął stolik „Tulip” projektu Eera Saarinena z 1957 roku. Na nim lampa „Walter” od Westwing, a obok lustro „Mael” tej samej marki. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Całość uzupełniają meble i dodatki w stylistyce lat 50. i 60. XX wieku. Właściciele są fanami zwłaszcza Charlesa i Ray Eamesów oraz Eera Saarinena, ale cenią też współczesny dizajn, o czym świadczą choćby lampy Sabine Marcelis w sypialni, a w salonie charakterystyczna stalowa konsola Kristiny Dam z oferty Westwing. Do ulubionych przedmiotów Very należy również wielkoformatowy obraz strukturalny lokalnej artystki Marit Harte. Biało-pastelowa kompozycja z gipsu i papier mâché wisi nad wspomnianą wyspą. – Ubóstwiam tę pracę! Z pewnością zostanie ze mną na zawsze – mówi modelka.
Przy ścianie w salonie stalowa konsola „Curved” autorstwa Dunki Kristiny Dam. Z prawej marmurowy stolik „Mabel” i wykonana z tego samego materiału dekoracyjna misa „Santorini” z kolekcji Westwing. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Nietypowym rozwiązaniem, podpatrzonym w jednym z albumów prezentujących późnomodernistyczne rezydencje w Los Angeles, było wprowadzenie do sypialni wolno stojącej wanny. – To pomysł Gijsa. Obudował ją całkowicie miodowym onyksem, przez co przypomina gigantyczną kostkę mydła – opowiada Vera. Wspólnie udało im się tu stworzyć przytulny azyl, w którym mogą się zaszyć przed światem i cieszyć swoją obecnością. – Jako modelka prowadzę intensywne życie, dużo podróżuję, Gijs zresztą podobnie. Tu potrafimy wreszcie uciec od tego całego zgiełku i być razem – podkreśla.
Połączona z sypialnią łazienka to jedno z marzeń Very van Erp. Wykonana z miodowego onyksu obudowa wanny przypomina jej kostkę mydła. Łóżko zaprojektowała zaprzyjaźniona z właścicielami Bruna Rizk. Zdjęcie: Marcel Erdelen / Westwing
Zobacz też:
- Prawdziwie ekologiczny dom Amber Valletty
- Azyl pośród drzew. Z wizytą w domu Agnieszki Dygant
- Pejzaż z fornirem: mieszkanie pary melomanów na warszawskim Starym Mokotowie