Kozikowy król Jan Szczepkowski: mistrz art déco

Mija sto lat od wielkiego sukcesu Polaków na paryskiej wystawie sztuki dekoracyjnej. Miarą tryumfu było zakupienie przez rząd francuski jednego z prezentowanych tam dzieł: sosnowej kapliczki Bożego Narodzenia projektu Jana Szczepkowskiego. Kto chciałby przypomnieć sobie tego twórcę dwudziestolecia, powinien się wybrać do podwarszawskiego Milanówka.

Kozikowy król Jan Szczepkowski: mistrz art déco

Model płaskorzeźby „Wagi”, jednej z trzech nad głównym wejściem do gmachu BGK w Warszawie. Zdjęcie: Tobiasz Bułynko

Dwóch młodych mężczyzn szarpie się za włosy. Dwóch starszych obok głosuje poprzez uniesienie ręki. To alegoria prawicy i lewicy z fryzu sali obrad Sejmu w Warszawie. Jan Szczepkowski wykonał płaskorzeźbę pod koniec lat 20. XX wieku razem z siedmioma innymi zdobiącymi rządowy gmach. Był wtedy u szczytu popularności. Po międzynarodowym sukcesie na paryskiej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa w 1925 roku stał się jednym z głównych wykonawców państwowych zleceń. Jako reprezentant formującego się wówczas stylu narodowego, łączącego zapożyczenia z tradycji ludowej i nowoczesną geometrię art déco, świetnie się do tego nadawał.

Jadalnia z sosnowym wyposażeniem zaprojektowanym pierwotnie do jednej z sal Zamku Królewskiego w Warszawie i ołtarz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zdjęcie: Tobiasz Bułynko, bezpłatna licencja Wirtualnego Muzeum Jana Szczepkowskiego

W Paryżu artysta stworzył niewielką kaplicę Bożego Narodzenia. Przestrzeń zaaranżowano nie w pawilonie polskim, lecz w pobliskim Les Invalides. Kulisową kompozycję tworzyła prosta mensa ołtarzowa, nastawa przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem i dwie ściany boczne ze scenami pokłonu pasterzy i hołdu Trzech Króli oraz aniołami w narożach. Szczepkowski wykonał tu też dekoracyjne obramienia drzwi i okien.

Mistrzostwo tradycyjnej snycerki i oryginalna forma wyrazu zachwycały odwiedzających. Zakupem obiektu zainteresowani byli Szwedzi, Anglicy i Amerykanie. Jak wspominała po latach córka rzeźbiarza, Hanna Szczepkowska-Mickiewicz: „Jeszcze podczas montażu kaplicy codziennie przychodził tam wytworny pan w średnim wieku, z laseczką i stołeczkiem trójnogiem i patrzył, jak powstaje rzeźba. Pamiętam go dobrze, bo sama – dziesięcioletnia dziewczynka – kręciłam się wśród robotników. Po kilku dniach ojciec zagadnął tego pana, czy nie jest przypadkiem artystą, skoro tak się interesuje jego rzeźbą. – Nie – odparł nieznajomy. Jestem królem Szwecji. Król chciał zresztą rzeźbę kupić, ale rząd francuski miał pierwszeństwo”. Ostatecznie ołtarz sprzedano gospodarzom. Początkowo zapowiadano, że trafi do Luwru lub jednego z paryskich kościołów, znalazł się jednak w niewielkiej parafialnej świątyni w Dourges, górniczym miasteczku na północy Francji, zamieszkałym przez polską emigrację, gdzie można go oglądać do dziś.

Wystawa w Paryżu była wielkim triumfem polskiej sztuki użytkowej. „Tam dopiero, nad brzegami Sekwany, odzyskaliśmy naszą niepodległość artystyczną” – podsumowywał komisarz polskiego pawilonu Jerzy Warchałowski. Rodzimi artyści zdobyli w sumie ponad 200 nagród. Sam Szczepkowski otrzymał za kaplicę Grand Prix i Legię Honorową. Po powrocie niemal od razu rozpoczął prace nad kolejnymi zleceniami: ołtarzami dla kościoła w Echarlens w Szwajcarii i mauzoleum Jana Kasprowicza na zakopiańskiej Harendzie. Później był fryz w sali teatralnej Domu Związku Zawodowego Pracowników Kolejowych w Warszawie, wspomniane dekoracje na elewacji sali plenarnej Sejmu i płaskorzeźby na ryzalicie reprezentacyjnej, stołecznej siedziby Banku Gospodarstwa Krajowego.

Willa „Waleria” w Milanówku, nazwana na cześć żony Rufina Morozowicza, teścia artysty, dziś mieści lokalne centrum kultury i stałą wystawę poświęconą Szczepkowskiemu. Zdjęcie: Tobiasz Bułynko, bezpłatna licencja Wirtualnego Muzeum Jana Szczepkowskiego

W 1936 roku Szczepkowski wraz z rodziną na stałe przeprowadził się do willi, którą jego teść, Rufin Morozowicz, zbudował dla żony, Walerii z Kotowiczów w Milanówku. W dwudziestoleciu to ważne centrum lokalnego życia społecznego i artystycznego. Bywali tu Reymontowie, Witkacy i Osterwa, ale też marszałkowa Piłsudska, generałowie Sosnkowski i Wieniawa-Długoszowski. Przyjeżdżali dawni znajomi z Krakowa, rodzina, goście z zagranicy, ale dom systematycznie odwiedzali też miejscowi działacze i przedsiębiorcy. Dziś o ich obecności przypominają wymodelowane przez Szczepkowskiego liczne popiersia i rzeźby. Zajmują jedną z sal zmodernizowanego budynku, który w kwietniu udostępniono zwiedzającym. – To kolekcja przekazana przez córkę artysty, Hannę Szczepkowską-Mickiewicz. Obejmuje głównie gipsowe projekty, będące pośrednim etapem między modelem glinianym a realizacją – opowiada kustosz willi „Waleria” Jan Krześniak. – Mamy też maskę pośmiertną oraz studium głowy Józefa Piłsudskiego, które artysta wykonał do projektowanego przez siebie sarkofagu marszałka. Granitowa trumna miała się znaleźć w krypcie na Wawelu, ale realizację przerwał wybuch wojny – dodaje.

Jan Szczepkowski (1878–1964) studiował rzeźbę m.in. pod kierunkiem Konstantego Laszczki, ale uważał się za duchowego spadkobiercę Rodina. Zdjęcie: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wrażenie robi też jadalnia z sosnowym wyposażeniem zaprojektowanym pierwotnie do jednej z sal Zamku Królewskiego w Warszawie. – Oprócz wystroju wnętrza w ludowo-modernistycznym stylu jest tam obecnie prezentowany ołtarz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, który również nie trafił do miejsca swojego przeznaczenia, czyli kościoła w szwajcarskim Echarlens. Dzięki temu możemy z bliska przyjrzeć się mistrzowskiemu wykorzystaniu rysunku słojów drewna, podkreślających wklęsłości i wypukłości reliefu – tłumaczy Krześniak.

Wnętrze kaplicy Bożego Narodzenia na wystawie paryskiej. Centralne miejsce zajmował ołtarz z geometrycznym przedstawieniem Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Artysta opracował też pozostałe elementy wystroju, w tym dekoracyjne ościeża, lichtarze i lampę z brązu, kilimy zaprojektowała Wanda Kossecka. Dziś ołtarz znajduje się w kościele św. Stanisława w Dourges na północy Francji. Zdjęcie: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Irena Huml, autorka monografii „Polska sztuka stosowana XX wieku”, nazwała międzywojenną estetykę Szczepkowskiego stylem kozikowym. Charakteryzują go głębokie cięcia, geometryczne kształty i mocno zarysowane, ostre krawędzie. Niezależnie, czy rzeźbione w drewnie, czy w kamieniu, dzieła te wydają się opracowane za pomocą zwykłego, snycerskiego kozika, wynosząc rzemiosło do rangi sztuki i tworząc klasyczny kanon rodzimej odmiany art déco. Jeśli Stryjeńska uznawana była w Polsce za księżniczkę międzywojennego malarstwa, Szczepkowski bez wątpienia zasłużył na miano króla rzeźby.

Artykuł ukazał się w 13. numerze „AD Polska”, wrzesień/październik 2025.

Zobacz też:


Czytaj więcej