Kontemplacyjną, japońską atmosferę chciałoby się tu chłonąć wszystkimi zmysłami. Apartament w monachijskim budynku Davida Chipperfielda

Zaryzykowali, poprawiając architekturę mistrza Davida Chipperfielda. Mela Gruber i Florian Dressler z biura Seven Elohim stworzyli w tym monachijskim mieszkaniu inspirujące miejsce spotkań w duchu zen i omotenashi, japońskiej sztuki przyjmowania gości.

Zdjęcia Elias Hassos, produkcja: Thomas Skroch
Kontemplacyjną, japońską atmosferę chciałoby się tu chłonąć wszystkimi zmysłami. Apartament w monachijskim budynku Davida Chipperfielda

Drzwi szaf pokryto tkaniną Loro Piana, oświetlenie (w tym lampy wiszące) zakupiono w pslab. Dywan wykonany z jedwabiu, wełny i lnu to projekt Meli Gruber, zrealizowany przez Golran. Zdjęcie: Elias Hassos

Po otwarciu drzwi do tego monachijskiego apartamentu najlepiej od razu zdjąć buty. Nie dlatego, że właściciele przejmują się stanem jasnej podłogi, ale ponieważ już od progu otacza przybysza kontemplacyjna, japońska atmosfera, którą chciałoby się chłonąć wszystkimi zmysłami. A najlepszym na to sposobem jest chodzenie boso. Legendarna cesarzowa mody Diana Vreeland mawiała, że oko musi podróżować. Tutaj podróż odbywają też stopy i dłonie.

Niewielkie patio dodatkowo doświetla wnętrza, a kaszmirowa tkanina w prążki i dywan Loro Piana zapewniają komfort akustyczny. Przed sofą Meridiani stoją „krzesła myśliwskie” Børge’a Mogensena i stolik vintage. Lampa to projekt Seven Elohim. Zdjęcie: Elias Hassos

Mela Gruber i Florian Dressler z monachijskiego studia Seven Elohim skomponowali to mieszkanie dla trzyosobowej rodziny jako prawdziwie sensualne doświadczenie. Precyzyjnie wykończone powierzchnie z dębu, trawertynu, kwarcytu i granitu w połączeniu z wyszukanymi tkaninami z lotosu, kaszmiru, jedwabiu, wełny i lnu wydają się wręcz domagać dotyku. Liczą się proste gesty, które wydobywają to, co zwykle pozostaje ukryte: na ścianach położono kilka warstw oddychającego, teksturowanego tynku, a pachnące drewno dębowe stanowi basso continuo wykonanych na zamówienie licznych mebli, lamp i przesuwnych drzwi skrywających pojemne szafy. Do tego dochodzą jasnokremowe tekstylia, ukazujące kunsztowną strukturę splotu poszczególnych nitek, jakby były cienkim papierem pergaminowym.

Dębowe okładziny i stolarkę drzwiową w całym wnętrzu wykonał Manuel Seisenberger z firmy Masei, pozostałe elementy drewniane pochodzą z zakładu stolarskiego działającego w pobliżu jeziora Chiemsee. Pokrycie sofy z de Le Cuona, soundbar nad kominkiem marki Bang & Olufsen. Zdjęcie: Elias Hassos

Światło i cień nadają temu miejscu odpowiedni koloryt, podczas gdy panele ścienne pokryte tkaniną Loro Piana i wykwintne dywany na podłodze zapewniają akustykę w duchu filozofii zen – przynajmniej do czasu, gdy właściciel i jego architekt, który ma za sobą doświadczenie pracy jako DJ, nie skorzystają ze sprzętu w salonie i nie przekształcą tej świątyni ciszy w wyrafinowany klub muzyczny.

Nowo wzniesiona ściana przy schodach ma przypominać właścicielom nie Japonię, ale kaniony na pustyni Utah. Poszczególne warstwy ubijanego betonu przywodzą na myśl naturalne formacje skalne. W konstrukcji ukryto siedem spustów, z których do wąskiej niecki w posadzce przez cały czas sączy się woda, przy okazji poprawiając mikroklimat wnętrza. Zdjęcie: Elias Hassos

Cały projekt otrzymał roboczą nazwę „Protokół z Kioto”. Dla ceniących dalekie podróże właścicieli pierwotnym źródłem inspiracji nie była jednak Japonia, lecz kurort hotelowy Amangiri położony wśród kanionów południowo-zachodniego Utah. Malownicze formacje skalne pustynnego krajobrazu stanowiły odniesienie dla betonowej ściany we foyer. Jej realizacja wymagała ingerencji w architekturę budynku, notabene zaprojektowanego przez zdobywcę Pritzkera Davida Chipperfielda i niemieckiego architekta Marka Randela.

W utrzymanej w jasnych odcieniach kuchni uwagę zwraca wykonany z łupku stół projektu Axela Vervoordta i granitowy zlew. Zdjęcie: Elias Hassos

Pięciokondygnacyjny apartamentowiec położony jest w sąsiedztwie zieleni nobliwego Herzogparku w dzielnicy Bogenhausen. Ma nawiązujący do okolicznej zabudowy czterospadowy dach i fasady skomponowane z tynkowanych pilastrów i poziomych pasów wapienia. Było oczywiste, że to architektura najwyższej klasy, więc w projekcie wnętrz konieczne będzie staranne wypracowanie optymalnych rozwiązań. – Biorąc pod uwagę niezaprzeczalną jakość jego projektu, Chipperfield z pewnością nie uznałby naszych zmian we foyer za konieczne, a być może oceniłby je nawet jako niepotrzebne. A jednak nowy układ pomieszczeń, a przede wszystkim koncepcja oparta na świeżo postawionej betonowej ścianie w holu, decydują o charakterze tego wnętrza – mówi Florian Dressler.

Krzesła „Haussmann 64”, zaprojektowane w latach 60. XX wieku przez Trix i Roberta Haussmannów, zyskały nowy kolor i tapicerkę. Świetnie korespondują z wykonanym na zamówienie rozkładanym stołem, przy którym w razie potrzeby może usiąść nawet 20 osób. Dodatkowe siedziska przechowywane są za panelami za ławą. Zdjęcie: Elias Hassos

Schody Chipperfielda wykonane z pomalowanej na biało stali ustąpiły miejsca wspomnianej ścianie, po której do niewielkiej niecki w podłodze przez cały czas spływa woda. Interwencja ta miała stworzyć materialny kontrapunkt w strefie wejścia, ale też sprawić, by schody do piwnicy nie były widoczne zaraz od drzwi. Kolejne warstwy betonu musiały tężeć przez ponad rok, zanim konstrukcja została uwolniona z drewnianego szalunku. Można było mieć tylko nadzieję, że efekt będzie taki, jak planowano. Pomagał właściciel, który przez 20 lat pracował jako inżynier i dzielił się z projektantami swoim doświadczeniem. W trakcie wielomiesięcznej fazy suszenia nie dało się jednak sprawdzić zakładanych niuansów kolorystycznych, a więc wątpliwości co do ostatecznego wyglądu ściany towarzyszyły architektom do ostatniej chwili. To, że betonowa powierzchnia wraz z posadzką i innymi elementami aranżacji tworzą harmonijną całość, jest imponującym osiągnięciem.

Sala fitness jest spójna z wystrojem całego mieszkania. Za przesuwnymi drewnianymi ścianami ukryto lustra i ekran telewizora. Sprzęt sportowy marki Technogym. Zdjęcie: Elias Hassos

Osobnym wyzwaniem było wykonanie podłogi na parterze. Dressler doskonale pamięta, że wielokrotnie sprawdzał dłonią jej gładkość. Konieczne było przeprowadzenie niezliczonych prób z różnymi recepturami i proporcjami mieszaniny cementu, wapna i piaskowca, aż specjalnie opracowana technika dała odpowiednią fakturę. Wygląda ona jak utworzona przez łagodny wiatr na pustyni. Choć tak opracowana powierzchnia początkowo wprawiała wykonawców w zdumienie, Mela Gruber była z niej bardzo zadowolona.

Szafa w pokoju dziecięcym przypomina tradycyjne japońskie szafy ślubne. Zdjęcie: Elias Hassos

W podobny sposób glinianym tynkiem wykończono później niektóre ściany i fronty kuchennych mebli. – Im bardziej swobodny i spontaniczny wydaje się projekt, tym większa złożoność się za nim kryje – podsumowuje architektka. Właścicielka mieszkania studiowała w Central Saint Martins w Londynie, a obecnie pracuje jako artystka. Na ścianach domu wciąż nie ma jednak żadnych dzieł sztuki. To zgodne z wyznawaną przez nią zasadą, że ściany powinny służyć przede wszystkim jako ekran do projekcji własnych myśli.

Jasnobeżowa kolorystyka dominuje również w łazience. Wykuta z trawertynu wanna to oryginalny projekt Davida Chipperfielda. Armatura została wykonana na zamówienie przez firmę Vola, a oświetlenie przy lustrze pochodzi z pslab. Zdjęcie: Elias Hassos

Nie ma obrazów, instalacji, rzeźb. Nic nie powinno bowiem zakłócać medytacyjnego charakteru przestrzeni, która powstała tu niemal zupełnie intuicyjnie. – Wybraliśmy Seven Elohim, ponieważ nie powtarzają się w kolejnych projektach, a każdą decyzję podejmują pod wpływem intensywnej, niemal przyjacielskiej relacji z inwestorem. Do tego zwracają uwagę na każdy szczegół, nieważne, jak mały – mówi właścicielka. Japońskie słowo omotenashi oznacza sztukę podejmowania gości, okazywania atencji i troski. Tego rodzaju otwartości na pewno można się tu spodziewać, choć zarówno dla architektów, jak i dla inwestorów osobiste związki z Japonią nie rozpoczęły się w Kioto, ale w Herzogpark.

Mela Gruber i Florian Dressler prowadzą w Monachium biuro Seven Elohim. Ich najnowszy projekt to aranżacja trzypoziomowego mieszkania w budynku projektu Davida Chipperfielda i Marka Randela. Zdjęcie: Elias Hassos

Zobacz też:


Czytaj więcej