Przyświecał nam cel
Stare Miasto zostało odbudowane w bardzo konkretnym celu i nie dlatego, że decydenci polityczni byli miłośnikami Starówki. W większości zresztą byli spoza Warszawy, więc nie mieli do niej określonego stosunku emocjonalnego. Rozumieli jednak mechanizmy, które rządzą ludzkimi emocjami. Warszawa i jej Stare Miasto zostało z premedytacją zniszczone przez okupanta – z premedytacją, bo nie miały znaczenia militarnego – celem było ukaranie miasta i jego mieszkańców. Zdecydowali zatem, że zrobią coś przeciwnego – z premedytacją odbudują.
Pod prąd
Odbudowa Starówki dokonywała się wbrew ówczesnej doktrynie konserwatorskiej, która odbudowywania zabytków zabraniała, uważając ten proceder za fałszerstwo historyczne. Zgodnie z tą logiką odbudowane nie jest zabytkiem, jedynie imitacją architektury zabytkowej. Odbudowa miała jednak znaczenie symboliczne. Komuniści podjęli decyzje o odbudowie całego miasta, żeby pokazać, że zachowana jest ciągłość polskiej państwowości, tożsamości i kultury. Ekipa polityczna Bolesława Bieruta poleciła architektom i urbanistom nie tylko odbudować, ale też poprawić przedwojenne mankamenty.
W dwudziestoleciu
Stare Miasto było przed wojną dzielnicą raczej kiepską – niebezpieczną, zaniedbaną, z prestiżem nie miała nic wspólnego, choć podjęto próbę jej uzdrowienia. Zajęto się wówczas przede wszystkim rynkiem głównym i wykonano np. polichromie według projektu Zofii Stryjeńskiej, odtworzone zresztą po wojnie. Wiele uwagi nie poświęcono natomiast oficynom z ciasnymi podwórkami.
Wizja powojenna
Kierunek przedwojennych zmian uznano za właściwy, ale nowa Starówka miała służyć społeczeństwu i stać się osiedlem mieszkaniowym. I tak Stare Miasto stało się pewnego rodzaju hybrydą. Fasady zostały odbudowane w formie historyzującej, natomiast wnętrza tych bloków wzniesiono w większości w technologii z przełomu lat 40. i 50. XX wieku. Inaczej było jedynie w przypadku kamienic zlokalizowanych wokół staromiejskiego rynku – ponieważ w tamtych czasach trzeba było podporządkować się normatywom budowlanym i nie można było zbudować po prostu budynku mieszkalnego z wysokim sufitem, wysokimi oknami i z historyczną klatką schodową. Budynek w takiej formie, żeby uniknąć dyktatu normatywów, należało zgodnie z przepisami przeznaczyć na cele użyteczności publicznej. I dlatego na Starym Mieście jest tak dużo różnych instytucji – Instytut Historii PAN, Instytut Sztuki PAN, dom kultury, różnego rodzaju towarzystwa i stowarzyszenia. Po odbudowie na miejscu dawnych, często prowizorycznych oficyn, pojawiły się też zielone kwartały – niestety obecnie w większości niedostępne, zagrodzone i zamknięte bramami.
I lista UNESCO
Połączoną z przebudową odbudowę Starówki doceniło UNESCO, wpisując ją na Listę Światowego Dziedzictwa w 1980 roku. Organizacja uznała za wartościowe też skrajnie inne rozwiązanie – francuski Hawr został doceniony w 2005 roku za odbudowanie zbombardowanej części miasta w wyjątkowo spójny, ale skrajnie ahistoryczny sposób według projektu architekta Augusta Perreta.
A zamek?
W tym roku mijają 72 lata od oddania do użytku rynku. Zamek Królewski odbudowano o wiele później z kilku powodów. Po roku 1956 i dojściu do władzy Władysława Gomułki impet odbudowy Warszawy wyraźnie osłabł. Przerwano wówczas prace nad Zamkiem, który pierwotnie miał być budowany jednocześnie z Trasą W-Z. Pierwszy Sekretarz KC PZPR i jego otoczenie uznali, że od rekonstruowanych zabytków ważniejsze są współczesne mieszkania, które pozwolą zaspokoić potrzeby związane z wyżem demograficznym. Sytuacja zmieniła się wraz z epoką Edwarda Gierka, który objął władze w Partii po upadku Gomułki. Gierek pochodził z Zagłębia, ze stolicą nie miał zbyt wiele wspólnego i żeby się w niej osadzić musiał wykonać jakiś gest. Zdecydował się na dwa – pierwszy, będący nawiązaniem do powojennej odbudowy Starego Miasta był ukłonem w stronę przeszłości i tradycji, umożliwiał wznowienie prac przy Zamku. Drugi – świadczył o ambicjach modernizacyjnych, a zmaterializował się w postaci Trasy Łazienkowskiej. Obecnie Starówka oblegana jest przez turystów i nieco mniej entuzjastycznie odwiedzana przez warszawiaków.
Dr Andrzej Skalimowski jest historykiem specjalizującym się w zagadnieniach historii społecznej XX wieki i historii architektury, pracuje w Narodowym Instytucie Architektury i Urbanistyki. Nasz rozmówca jest też autorem książki „Sigalin. Towarzysz odbudowy” (Wydawnictwo Czarne, 2018), za którą otrzymał m.in. nagrodę im. Karola Małcużyńskiego, był także nominowany do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Zobacz także:
O Starówce i nie tylko – rozmowa z Karoliną Ziębińską, dyrektorką Muzeum Warszawy
Urodziny warszawskiej Starówki. W programie ponad 100 wydarzeń, w tym koncerty i warsztaty
Szepty wielkiego miasta: Oskar Zięta zaprasza londyńczyków do przełamywania barier