Ekologiczny surrealizm

Odpoczynek jako forma buntu? Olbrzymie struktury Tatiany Wolskiej dryfowały już nad londyńskim pasażem i leżakowały w parku. A zamieszkała w Brukseli artystka zachęca do leniwej, otwierającej umysł „jogi rysunku”.

Autor Max Cegielski i Anna Zakrzewska

Ekologiczny surrealizm

DREWNO, ŚRUBY I KLEJ, praca prezentowana na wystawie indywidualnej „Point” w galerii La Médiatine. Zdjęcie: Luk Vander Plaetse.

W latach 80., kiedy dorastała, nie używano słowa „ekologia”, ale praktykowano ją na co dzień. Tatiana Wolska dziś mieszka w Brukseli, ale urodziła się i wychowała w Zawierciu, w sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. – Zbieraliśmy wszystko, co miało potencjał. Mój kostium kąpielowy na pierwsze letnie kolonie tata uszył mi chyba z obrusu. Jeśli czegoś nagle potrzebowaliśmy, szliśmy razem do garażu, gdzie szukaliśmy przedmiotu, który po przeróbce mógłby nam posłużyć. Bardzo zdrowe nawyki, prawda? Pamiętam te wielkie kontenery na śmieci przed blokami: przecież one były prawie puste! – wspomina. Recykling odpadów, na przykład pociętych plastikowych butelek, z których powstają coraz większe rzeźby-instalacje, stał się znakiem rozpoznawczym artystki. Ale samowystarczalność i transformacja obiektów to kwestia nie tylko ekonomii, ale także uwolnienia wyobraźni. Sztuka Wolskiej wykracza poza prosty, ekologiczny przekaz, ma korzenie we francuskim nadrealizmie, a współbrzmi także z filozofią przepoczwarzania się, otwartego potencjału ciał i kształtów. 

 

tatiana wolska, 2021DLA TATIANY WOLSKIEJ, laureatki Drawing Now Award 2024, podstawowym środkiem wyrazu jest rysunek. Zdjęcie: Amélie Bataille, dzięki uprzejmości artystki i Irène Laub Gallery

 

tatiana wolska, untitled, 2021 PORANNE RYSOWANIE artystka porównuje z ciepłym napojem, który wlewamy w siebie po przebudzeniu, żeby organizm się „rozchodził”. Zdjęcie: Hugard & Vanoverschelde, dzięki uprzejmości artystki i Irène Laub Gallery. 

 

Pod koniec lat 90., podróżując autostopem po Europie, Wolska dotarła do Nicei. Jak wielu artystów z Polski marzyła o studiowaniu sztuki we Francji. W przeciwieństwie do Szapocznikow, Ślesińskiej czy Rostkowskiej nie musiała emigrować, uciekać z ojczyzny, choć Polska nie była jeszcze częścią Unii Europejskiej. Na Lazurowym Wybrzeżu Wolska dowiedziała się, że nicejska Villa Arson to nie tylko muzeum i centrum badawcze sztuki współczesnej, lecz także prestiżowa szkoła plastyczna, i postanowiła się do niej dostać. Po jej ukończeniu długo związana była z lokalnymi grupami artystycznymi, wkrótce jednak wypłynęła na szersze wody. W 2014 roku w ogromnych, modernistycznych przestrzeniach paryskiego Palais de Tokyo pokazała swoje nieoczywiste i poetyckie obiekty z przetworzonych śmieci. – Jeszcze jako studentka łaziłam po mieście i szukałam ciekawych materiałów. Puste butelki są wszędzie, na naszych stołach i w oceanach. Pomysł, że te odpady trafią z powrotem do tych samych konsumentów, do galerii i muzeów, po prostu mnie zachwycił – mówi. Do przetwarzania odpadków potrzebna jest odpowiednia technika, Tatiana wykorzystała małą lutownicę stosowaną do łączenia podzespołów elektroniki. Butelki artystka tnie na kawałki, potem łączy je w coraz większe obiekty metodą termozgrzewania. Efekty jej pracy, zwane „Modułami”, zaprezentowano w maju na tegorocznej wystawie polskiej edycji nada Villa Warsaw. Parę tysięcy butelek składa się na kilkumetrowe, ażurowe, organiczne i kolorowe kształty z pogranicza sztuki i dizajnu. Wolska uważa, że granica między tymi dziedzinami jest płynna, o ile nie w ogóle pozbawiona znaczenia. – Tu nie chodzi o piękno. Wydaje mi się, że rzeczy stają się piękne, gdy tworzymy je z akceptacją i szacunkiem dla nas samych – stwierdza. Ogromne zainteresowanie publiczności „Modułami” przyniósł udział artystki w londyńskim wydarzeniu Frieze Sculpture latem 2021 roku. Rzeźby rozlokowane w Regent’s Park miały numery zamiast tytułów, stając się tym samym uniwersalnymi częściami, które mogą łączyć się i zmieniać formę. 

 

tatiana wolska, exhibition view of the solo show meta-morphosis at irène laub gallery, 2022„ŁĄCZNIKI” przypominają Wolskiej ćwiczenie gam, metodycznych, ale pełnych humoru form. Zdjęcie: Hugard & Vanoverschelde, dzięki uprzejmości artystki i Irène Laub Gallery.

 

Wolska wykorzystuje także ścinki i resztki papieru. Zszywaczem komponuje z nich płynne, wielowymiarowe kształty zajmujące całe pomieszczenia, jak na wystawie „Belladonna” w paryskim Drawing Lab w pierwszej połowie tego roku. Instalację uzupełniały wielkoformatowe rysunki, a całość odbyła się w ramach Drawing Now Award, nagrody, którą Wolska dostała rok wcześniej. Tytułowa roślina, służąca zarówno jako trucizna, jak i lekarstwo, tradycyjnie uznawana za narzędzie czarownic, wydaje się stosownym symbolem magicznych działań artystki. Choć rzeźby, jak twierdzi, tworzy spontanicznie i bez szkicowania, rysunek jest dla niej podstawowym środkiem wyrazu. Tym, którzy czują, że nie mają pomysłów, Wolska radzi, by odbywali leniwe sesje uwalniającej umysł „jogi rysunku”. – Rysowałam, zanim jeszcze poszłam na studia. Wiem, że robię to bez przymusu, bo jeśli nie rysuję, mam takie wrażenie, jakbym nie zjadła śniadania. Z początku nigdy nie pokazywałam moich rysunków, choć to mój własny, sprawdzony sposób, żeby dobrze zacząć dzień i przetrawić zewnętrzne bodźce – komentuje. Jej szkice – pracochłonne, składające się z wielu detali – są podobnie jak rzeźby wręcz antymodernistyczne, prawie pozbawione kątów prostych. 

Szalone kształty mają też jej prace w znalezionym drewnie, wykonane choćby z palet transportowych. Często są nieużytecznymi „meblami”, które mogą się przemieszczać w przestrzeni, albo ogromnymi naroślami na budynkach i ścianach galerii sztuki czy muzeów. – W centrach sztuki staram się wykorzystywać materiały, które zostały tam po innych artystach lub wystawach. Nie chcę kupować surowców, mam pod dostatkiem śmieci w bardzo dobrym stanie, z których mogę zrobić, co chcę. Bardzo często obiekty wykonuję na miejscu, żeby ograniczyć koszty transportu i pracować z tym, co zastałam na miejscu. Można to porównać z dietą sezonową. Lepiej jeść warzywa i owoce, które rosną blisko nas, których pochodzenie znamy, które nie muszą być konserwowane przez tygodnie, zanim trafią na talerz – wyjaśnia.

 

tatiana wolska, untitled, 2022, cut and thermo-welded recycled plastic bottles, 124 x 63 x 51 cmRZEŹBA z ciętych i zgrzewanych plastikowych butelek, „Bez tytułu”, 2022, 124 × 63 × 51 cm. Zdjęcie: Amélie Bataille, dzięki uprzejmości artystki i Irène Laub Gallery.

 

tatiana wolska, untitled, 2024, pencil on paper, 28,5 x 37,5 cm„BEZ TYTUŁU”, 2024, pióro na papierze, 28,5 × 37,5 cm. Zdjęcie: Amélie Bataille, dzięki uprzejmości artystki i Irène Laub Gallery.

 

W takim duchu, ale bardziej praktycznym i zaangażowanym niż dawniej, w 2024 roku powstała wystawa „Leisure as Resistance” w Midlands Art Center w brytyjskim Birmingham. Oprócz rzeźb z butelek i drewna Tatiana Wolska pokazała nowe, ogromne rysunki stworzone wprost na ścianach przy użyciu węgla, kolejnego odzyskanego materiału, tym razem ze spalonej drewnianej palety. Centralnym punktem przestrzeni był „szałas” czy też „grota” – miejsce schronienia zbudowane z drewnianych odpadów. Widz mógł się tam położyć na leżaku i odpocząć, wypić herbatę, pozwolić dzieciom się bawić. Zgodnie z tytułem ekspozycji czas wolny – czas odpoczynku – stał się formą oporu wobec tempa współczesnego, kapitalistycznego życia. Drewniana „chata socjalna” była też punktem wymiany ubrań, książek oraz roślin i ich nasion. W ogromnym, wciąż przemysłowym Birmingham trudno o możliwość społecznej interakcji poza pracą i knajpą. Artystka uznała, że taka wymiana, a także seria warsztatów i spotkań ludzi, którzy tworzą oddolne wspólnoty, mają tam potencjał wręcz wywrotowy. 

Wolska jednak przede wszystkim myśli nie tyle o politycznym zaangażowaniu artystów, ile o transformowaniu i zaskakiwaniu samej siebie. – Najważniejsze jest spokojne uwalnianie sztuki z siebie i oglądanie jej w trakcie tworzenia. Uwielbiam ten proces i mam szczęście, że mogę robić to, co robię. Dochodzi do tego również dzielenie się moim światem z innymi, o czym nigdy wcześniej nie myślałam – zaznacza. Obłe kształty jej rzeźb i niezidentyfikowane, fantastyczne ciała na rysunkach wydają się kompletnym światem, który w przyszłości może się transformować na niezliczone, nowe sposoby. 

 

Zobacz także: 

„Niech nas widzą!” w Zamku Królewskim w Warszawie. Szykuje się kolejny wystawowy hit 2025?

Wystawa „Bliski Wschód, daleki Zachód” w MSN

Aude Herlédan – sztuka, która daje domowi duszę

Czytaj więcej