Efekt mimikry: bioklimatyczne dzieło Javiera Barby w nowej odsłonie

Na wpół zagłębiony w ziemi kultowy dom autorstwa Javiera Barby na Wybrzeżu Maresneńskim ma nowego właściciela: projektanta Ezequiela Piniego. Wspólnie nadali oni drugie życie tej pionierskiej realizacji bioklimatycznej z lat 80.

Zdjęcia Salva López, stylizacja: Ana Rojas
Efekt mimikry: bioklimatyczne dzieło Javiera Barby w nowej odsłonie

Słynne domy stanowią wyzwanie dla nowych właścicieli. Muszą być gotowe na zmiany i adaptacje, ważne jednak, by ewentualne ingerencje nie zniweczyły ich statusu obiektów kultowych. Tą drogą stara się podążać dizajner i artysta cyfrowy Ezequiel Pini, znany też jako Six N. Five. W posiadłości Casa Riera w Maresme, w północno-wschodniej Hiszpanii, odnalazł bliskiego sobie ducha awangardy: budynek z 1986 roku, pierwszą bioklimatyczną realizację w karierze barcelońskiego architekta Javiera Barby.

Javier Barba (z prawej) i Ezequiel Pini, czyli mistrz i jego kontynuator. Zdjęcie: Salva López

Dom, który znika w krajobrazie górzystego wybrzeża, był swego czasu prawdziwą rewolucją. Zaprezentowany w amerykańskim wydaniu „Architectural Digest” spopularyzował twórczość projektanta na całym świecie. Kolejne zintegrowane z przyrodą niskoenergetyczne obiekty Barba budował nie tylko w rodzimej Hiszpanii, ale też w Grecji, Portugalii i we Włoszech, a na początku obecnego stulecia projektował dla Jana Wejcherta bioklimatyczny klub golfowy w Brześcach pod Warszawą (założenie nie doczekało się jednak realizacji).

Zrealizowany w 1986 roku budynek był pierwszą bioklimatyczną realizacją w karierze Barby, który jest przedstawicielem czwartego pokolenia architektów w rodzinie. To dziedzictwo kontynuują też jego synowie, z którymi obecnie prowadzi biuro BC Estudio Architects. Zdjęcie: Salva López

Do położonej na wzgórzu Casa Riera można dojechać polną drogą, która oferuje spektakularne widoki na Morze Śródziemne i sosnowy las. Jak wspomina Barba, przed rozpoczęciem realizacji spędził tam wiele dni, spacerując po działce o różnych porach dnia, „aby lepiej poznać topografię i lokalną roślinność”. W końcu doszedł do wniosku, że zagłębiona w terenie bryła z ogrodem na dachu będzie najlepszym rozwiązaniem na zintegrowanie architektury z krajobrazem. To dlatego budynek doczekał się też alternatywnej nazwy Casa Semienterrada, czyli „dom na wpół zakopany”. Dzięki zielonemu dachowi architekt jednocześnie zapewnił konstrukcji naturalną izolację termiczną i akustyczną. Jego celem od początku było również „stworzenie efektownej fasady, która imitując występujące tu granitowe skały, wpisywałaby się w otoczenie”. Beton zmieszany z kwarcem, skaleniem i miką w pełni oddaje to założenie, a grube ściany pozwalają na znaczne oszczędności energii.

Główna część dzienna zachowała oryginalne wykończenia i część wyposażenia. Pośrodku tapicerowany skórą podnóżek krzesła „Alta” autorstwa Oscara Niemeyera i jego córki Anny Marii Niemeyer z 1971 roku. Zdjęcie: Salva López

Efekt mimikry wzmacniają rodzime gatunki roślin porastające budynek. Wydłużony, skierowany na południe układ pomieszczeń zapewnia dużą ilość światła dziennego i optymalną cyrkulację powietrza we wnętrzach. – Dom dostosowuje się do otoczenia i stylu życia mieszkańców. Jego związki z naturą wpływają na sposób, w jaki ta przestrzeń jest zamieszkiwana – tłumaczy Barba.

Budynek został wkomponowany w zbocze. Dużymi przeszkleniami otwiera się na południe, by uchwycić najatrakcyjniejsze widoki na Morze Śródziemne. Półkolisty salon sąsiaduje z sypialnią, kuchnią i jadalnią, które zlokalizowano w schodkowo rozplanowanych, prostopadłościennych bryłach. Zdjęcie: Salva López

Zintegrowanie architektury z krajobrazem zostało zrealizowane tak skutecznie, że podczas budowy niemiecki turysta rozbił namiot na dachu, myśląc, że to niezagospo darowany teren. Podobne wrażenie obiekt zrobił też na Ezequielu Pinim. – Gdy po raz pierwszy go zobaczyłem, byłem urzeczony. Zupełnie zapomniałem, że przyszedłem obejrzeć dom, aż nagle natknąłem się na schody wejściowe. Czułem się, jakbym wszedł do dzieła sztuki – mówi. Szybko się zaprzyjaźnił z dotychczasowymi właścicielami. – Dostrzegli we mnie kontynuatora. Doceniając oryginalną architekturę, postanowiłem jedynie nieznacznie ją poprawić.– Czuję głęboki związek z historią tego miejsca i w jak największym stopniu chcę je zachować w pierwotnej formie – opowiada.

W 1989 roku Komisja Europejska uznała Casa Riera za jeden z najbardziej zrównoważonych domów na świecie. Jego ściany wykonano z betonu zmieszanego z kwarcem, skaleniem i miką, by je upodobnić do pobliskich klifów. Wrażenie potęguje lokalna roślinność porastająca obiekt i jego otoczenie. Zdjęcie: Salva López

Dla Piniego zrównoważony rozwój to coś znacznie więcej niż naturalne materiały i wykorzystanie energii odnawialnej. – Chodzi o tworzenie przestrzeni i obiektów, które pasują do środowiska i szanują jego naturalny rytm – podkreśla. Tuż obok artysta zbudował swoją nową pracownię. – Chcę, aby moja praca rozwijała się w tym miejscu w harmonii z otoczeniem. Staram się wykorzystywać różne media i coraz bardziej zacierać granice między nimi. Technologie cyfrowe będą nie tylko uzupełniać ten dom, ale także go przekształcać – dodaje. Myśli o rzeźbach, które mogłyby się zmieniać w czasie rzeczywistym wraz z pogodą lub porami roku. – Zmierzamy w kierunku coraz bardziej hybrydowego świata. Kiedy tworzę cyfrową roślinność, doświadczam podobnych uczuć, jak wtedy, gdy dbam o zieleń w ogrodzie; to niemal ćwiczenie medytacyjne – wyjaśnia.

Zielony dach nie tylko integruje obiekt z krajobrazem, ale zapewnia też doskonałą izolację termiczną i akustyczną. Zdjęcie: Salva López

Głęboki szacunek dla natury i pasję do innowacji Pini dzieli z architektem. Barba był pionierem architektury bioklimatycznej, wciąż wyznaje jej zasady, ale swoimi ideami wybiega też w przyszłość. – Nowe materiały pozwolą nam wkrótce budować szybciej i bardziej efektywnie pod względem oszczędności energii, kluczowe znaczenie ma jednak ochrona środowiska i promowanie odpowiedzialnych technik budowlanych – mówi. Dla Ezequiela Piniego spotkanie z architektem było zaszczytem: – Mówimy tym samym językiem. Javier Barba wspaniałomyślnie wspierał nas swoją radą i angażował się w projekt, by nadać mu przyszłościowy kierunek. Każdy twórca zasiewa ziarno. Wspaniale jest widzieć, jak rozkwita ono po latach.

Półkolisty salon jest główną przestrzenią w domu. Wydłużony, skierowany na południe układ pomieszczeń zapewnia wnętrzom dużą ilość naturalnego światła i optymalną cyrkulację powietrza. W budynku przewidziano kominek, ale nie jest on często używany z uwagi na bardzo dobrą izolację cieplną. Z tego samego powodu latem obiekt nie wymaga klimatyzacji. Zdjęcie: Salva López

W obrębie założenia od początku znajdował się też basen o charakterystycznym, nieregularnym kształcie, kort tenisowy i miejsce do grillowania. Ezequiel Pini uzupełnił je o swoją pracownię. Zdjęcie: Salva López

Javier Barba i Ezequiel Pini spacerują po zielonym dachu budynku. Nowy właściciel przyznaje, że szybko odnalazł z architektem wspólny język. Zależy mu, by w jak największym stopniu zachować oryginalny charakter domu. Zdjęcie: Salva López

Zobacz też:


Czytaj więcej