Pokryta pięknymi, okrągławymi zagłębieniami bryła żelaza. Mogłaby powstać w pracowni rzeźbiarskiej Henry’ego Moore’a, ale nie stworzył jej człowiek. Waży ponad 271 kilogramów, nazywa się „Kruszynka” i jest obecnie największym polskim meteorytem. Spadła, z kilkoma innymi, na teren dzisiejszego rezerwatu na Morasku w północnej części Poznania. O wielkiej katastrofie sprzed tysięcy lat przypominają tu dziś jedynie ukryte wśród starych drzew płytkie jeziorka, powstałe w dawnych kraterach. To w tej okolicy swoje miejsce do życia znaleźli Anna i Piotr. On pochodzi ze Starogardu Gdańskiego, ona z Żar. Do stolicy Wielkopolski przyjechali na studia. – Połączyło nas zamiłowanie do podróży i poznawania nowych kultur. Oboje lubimy dobre jedzenie, minimalizm i nowoczesne, piękne budynki – opowiada Piotr. Któregoś dnia podczas spaceru trafili na dom poz_1 pracowni PL.architekci. – Byliśmy nim po prostu zauroczeni! Płaskie dachy, kompozycja różnej wielkości brył, ułożonych jakby z klocków Lego, i ogromne przeszklenia od sufitu do podłogi. Wiedzieliśmy, że budynek stoi od dawna i pięknie się starzeje. Zaczęliśmy szukać autorów, aż odkryliśmy, że są nimi PL.architekci – dodaje.
Gładkie listwy z barwionego drewna okoumé na elewacji kontrastują z chropowatą fakturą antracytowego tynku. Przy pokojach dzieci na piętrze powstały 50-centymetrowe loggie. Zdjęcie: Tom Kurek
Młode małżeństwo nie miało wątpliwości, że poznańskie biuro powinno kiedyś zaprojektować ich własny dom. Gdy wreszcie kupili działkę, od razu się do nich zgłosili. – Zawsze zaczynamy od rozmowy o wnętrzach. Nie można projektować architektury, nie wiedząc, jak jej użytkownicy żyją, jak na co dzień funkcjonują, co lubią. Tym razem inwestorzy przyszli z klarowną wizją i oczekiwaniami – wspomina Bartek Bajon, współprowadzący pracownię z Katarzyną Cynką-Bajon. Sercem domu, łączącym wszystkie jego strefy, miała być kuchnia, w której właściciele spędzają najwięcej czasu, wspólnie gotując i testując przepisy przywiezione z zagranicznych wypraw. Zależało im też na dużym tarasie, pełniącym funkcję letniego salonu, i raczej kameralnej, prywatnej przestrzeni, pozwalającej na wyciszenie po intensywnym dniu i kontemplowanie leśnego krajobrazu.
Oprawa kominka to efekt współpracy zaprzyjaźnionych z architektami rzemieślników: stolarza i ślusarza. Przed nim fotel z kolekcji „Yak” zaprojektowanej przez Paola Lucidiego i Lucę Peverego dla DePadovy oraz wełniany dywan „Peas” firmy Hay. Zdjęcie: Tom Kurek
Życzenia właścicieli szybko zyskały funkcjonalną formę, przypominającą ukryty wśród drzew prostopadłościenny monolit z „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka – artefakt pozostawiony przez rozwiniętą, kosmiczną cywilizację. Działka, na której stanął dom, charakteryzuje się niewielkim spadkiem. Architekci nie chcieli zbytnio ingerować w teren, dlatego wkomponowali budynek w zbocze. Blok z salonem i jadalnią leży przez to niżej niż główna, dwupoziomowa bryła: na dole mieszcząca kuchnię, sypialnię i garaż, na górze pokoje dzieci i gabinet, a na dachu, za attyką z drewnianych listew, wszystkie urządzenia niezbędne do obsługi domu, jak panele fotowoltaiczne, pompa ciepła czy klimatyzator.
Z uwagi na spadek terenu salon znajduje się niżej niż kuchnia. Przy wyspie krzesła „Cabin” marki Vipp. Zdjęcie: Tom Kurek
Dzięki sporemu świetlikowi nad kuchnią przestrzeń roboczą zalewa naturalne światło. Tworzy ją wykonana na zamówienie wyspa z kamienia i dwóch kawałków litego drewna. – Inwestorzy na początku trochę się jej obawiali. Ale wnętrza powinny wywoływać emocje. Tu przez kontrast perfekcyjnego, gładkiego kamienia z surowością drewna buduje się pewna dramaturgia – mówi Bajon.
Fragment salonu z lampami „Balloons” czeskiej marki Brokis. Zdjęcie: Tom Kurek
Autorskich rozwiązań, dostosowanych ściśle do potrzeb właścicieli, jest znacznie więcej. To nie tylko zlicowane ze ścianami zabudowy meblowe, ale też graficzne obramowanie kominka ze stali i listew oraz kamienna szafka z umywalką w głównej łazience. W podsufitce na tarasie ukryto wysuwaną moskitierę, a w znajdującym się obok oblicowanym lamelami boksie – schowek na grilla.
Autorska wyspa kuchenna z marmuru Arabescato Orobico i litego, szczotkowanego dębu. Z tego samego gatunku drewna wykonano też szafki, dla bardziej surowego efektu pokryte głęboko matowym lakierem. U góry liniowa oprawa oświetleniowa wykonana na zamówienie przez polską firmę Eugenius. Zdjęcie: Tom Kurek
Architekci zaprojektowali też zagospodarowanie terenu oraz ogrodzenie z aluminiowym panelem, w którym wycięto adres posesji. Ogród, jak podkreśla Bajon, wymagał jednak niewiele pracy, bo w zasadzie już istniał. Projektanci dosadzili trochę drobnych roślin i ustawili autorskie lampki. Filigranowe reflektorki mocowane do cienkich prętów powstały we współpracy z wrocławską marką Chors. – Tak się spodobały, że wkrótce wejdą do seryjnej produkcji – mówi architekt.
Przestrzeń salonu przenika się ze strefą jadalnianą. Na pierwszym planie sofa „Extrasoft” marki Living Divani, w głębi stół „Overlap” firmy Time & Style, krzesła „Donzelletta” De Padovy i wiklinowe lampy „Croco” z Gervasoni. Zdjęcie: Tom Kurek
Przyznaje, że jest perfekcjonistą. – Nie umiem odpuścić. Nasze projekty realizujemy z nadzorem autorskim, bo wiemy, że podczas budowy zawsze pojawiają się niespodzianki – mówi. W tym przypadku była to lastrykowa posadzka w holu i kuchni. Wylewano ją trzy razy, bo choć wszystko robiono zgodnie ze sztuką, ciągle pękała i nie była idealna. – Prawdziwy synonim luksusu stanowi dla nas okiełznana, minimalistyczna przestrzeń, w której wszystko ze sobą doskonale współgra – podkreśla projektant. Mieszkańcy są podobnego zdania. – Mimo że mamy w domu trochę obrazów, to najpiękniejsze są jednak widoki za oknem. Dzięki wielkim przeszkleniom i ogromnemu świetlikowi nad kuchnią we wnętrzach jest też dużo światła, choć budynek z dwóch stron otacza las – podkreśla Piotr.
W tym roku inwestorzy po raz pierwszy będą mogli w pełni skorzystać z letniego salonu. I cieszyć się z uroku płytkiej sadzawki na przedłużeniu tarasu. Odbijając w wodzie leśny krajobraz, stanowi ona dalekie echo pobliskich jezior meteorytowych i przypomina o odwiecznych siłach Kosmosu.
Sypialnia rodziców na parterze. Dębowa boazeria stanowi tło dla jasnej ramy łóżka „Reef” marki Flexteam, z prawej lampki „Wireflow” firmy Vibia, z lewej – lampa „Post” od Muuto. Metalowe stoliki „Stay” dla Normann Copenhagen zaprojektował Jonas Wagell. Zdjęcie: Tom Kurek
Główna łazienka ze spektakularnym widokiem na las, wolno stojącą wanną „Cuatro” marki Cristalstone i autorską marmurową szafką z umywalką. Cementowy stolik „Garbet” pochodzi z Kave Home. Zdjęcie: Tom Kurek
Lastrykowa posadzka na tarasie, taka sama jak w kuchni, przechodzi w drewniany podest, który styka się z płytką, 20-centymetrową sadzawką. Dla komfortu domowników w podsufitce podcienia ukryto moskitierę, z lewej – schowek na grilla. Stół z kolekcji „Illum” marki Tribù otaczają krzesła „Mem” zaprojektowane przez Christophe’a Pilleta dla Kristalii. Zdjęcie: Tom Kurek
Zobacz też:
- Kuchnia w roli głównej: polski dom dla urodzonego w Chinach estety i znawcy smaków. Tu architektura tworzy wnętrze, a wnętrze architekturę
- Pod wierchami. Nowoczesne siedlisko w Beskidzie Żywieckim
- To jedyny dom na świecie, w którym można podziwiać jednocześnie zachód słońca i wschód księżyca. Glass House projektu Philipa Johnsona