Spójność, konsekwencja i precyzja są zauważalne w całym projekcie. Koncepcja zakładała wykorzystanie ograniczonej liczby materiałów oraz palety kolorystycznej, w której dominują różnorodne zielenie wprowadzające do wnętrza spokój.
Naturalne i szczere
69-metrowe mieszkanie mieści się w nowym budynku, który stanął między kamienicami z początku XX wieku w poznańskiej dzielnicy Jeżyce. Kiedy trafiła tu projektantka, wnętrze było w stanie deweloperskim. Zastany układ funkcjonalny wymagał jedynie uporządkowania, niewielkich zmian, które pomogłyby w pełni wykorzystać potencjał przestrzeni.
Całość to hol wejściowy, salon z aneksem kuchennym, łazienka, pomieszczenie gospodarcze, domowe biuro oraz sypialnia. Jakie były podstawowe wymagania inwestorów? „To młodzi ludzie pracujący w branży IT. Potrzebowali w mieszkaniu wygodnego miejsca do pracy, ważne było stworzenie przestrzeni gospodarczej, w której można schować pralkę, suszarkę czy potraktować ją jako spiżarnię, a użyte w całym wnętrzu materiały miały być naturalne i szczere. Jeśli coś miało być drewniane, to wykorzystaliśmy prawdziwe drewno, jeśli posadzka miała być betonowa, to jest to prawdziwy beton, a nie udająca go płytka. Nie było miejsca na żadne imitacje,” - podkreśla Maria.
Projekt Maria Łuczkowska, studio architektoniczne LBWA. Zdjęcie: Zasoby Studio
Beton na podłodze, beton na suficie
Betonowe sufity zostały wyczyszczone, podłoga wyszlifowana i zaimpregnowana. Ściany pokryła biel. Co niespotykane, w całym mieszkaniu brak przypodłogowych listew. „Inwestorzy zaufali mi w pełni. Wnętrze jest bardzo surowe, co wymagało z ich strony sporej odwagi”.
Przestrzeń wymagała ocieplenia, więc jest tu sporo forniru. „Nie są to jednak ozdobne, a bardzo proste formy z delikatnym rysunkiem drewna”.
Hol oddzielono od kuchni wysoką zabudową. Szafy nie mają uchwytów, na pierwszy rzut oka nie wiemy co jest okładziną ścienną, a co miejscem do przechowywania. Zabudowa kuchenna ma dwie części: wysoką, wykończoną drewnem oraz niską z frontami wykonanymi z nierdzewnej, szczotkowanej stali.
Uwagę zwraca blat z zielonego granitu. „Wybieraliśmy konkretne płyty kamienia, tak żeby znaleźć odpowiedni rysunek. Co ważne blat nie jest wykończony w połysku, tylko w satynie, dzięki czemu nie odbija się w nim cała przestrzeń”. Kompozycję domyka wąska stalowa półka na drobiazgi.
Duży stół był życzeniem inwestorów. Ma prostą formę, podobnie jak lampa nad nim. Zdjęcie: Zasoby Studio
Zabudowa kuchenna ma dwie części: wysoką, wykończoną drewnem oraz niską z frontami wykonanymi z nierdzewnej, szczotkowanej stali. Zdjęcie: Zasoby Studio
Klasyki designu
W dziennej części mieszkania rozświetlonej dzięki dużym oknom z widokiem na dziedziniec znalazły się przede wszystkim cenione od lat projekty mebli i lamp. Jak mówi projektantka: „właściciele mieszkania znają się na designie, wybrane przeze mnie marki nie były im obce. Dobrze współpracuje się z tak świadomymi klientami”.
Karbowana, przylegająca do podłoża sofa w odcieniu ciemnej zieleni to model Togo projektu Michela Ducaroya powstały w 1973 roku jako pierwszy mebel wypoczynkowy wykonany z materiału piankowego. Wiszący nad nią kinkiet to Lampe de Marseille projektu Le Corbusiera. Nazwa pochodzi od budynku Unité d’Habitation de Marseille, symbolu architektury brutalistycznej, zaprojektowanego przez niego w latach 1949–1952.
Właściciele mieszkania znają się na designie, więc znajdziemy tu sporo klasyków. Zdjęcie: Zasoby Studio
Ważnym meblem był dla inwestorów stół. Miał być duży i stać w centrum, bo w poprzednim mieszkaniu go brakowało. Nad nim zawisła szklana, okrągła lampa. „Wszystkie zastosowane przeze mnie w tym wnętrzu oprawy są proste w formie, nie konkurują między sobą i nie dominują w przestrzeni. Wyjątkiem jest ta stojąca na komodzie lampa Theia, która dzięki połączeniu światła i cienia nazwę zawdzięcza greckiej bogini, matce słońca, księżyca i świtu”.
Kolorystycznie do wnętrza dopasowały się cztery krzesła DSC 106 z drugiej ręki. To projekt Giancarla Pirettiego dla włoskiego Castelli z lat 60. „Krzesła były w bardzo dobrym stanie, nie było konieczności wymiany tapicerki, jedynie ją odświeżyliśmy”.
Minimalistyczna komoda to model szwajcarskiej marki USM. Kolejny klasyk dizajnu to fotel do pracy marki Vitra projektu Charlesa i Ray Eamesów, który stanął w biurze przy biurku także od USM. Nad nim zawisł obraz autorstwa samej projektantki: „Czasem maluję, przede wszystkim dla siebie. Ten obraz powstawał równolegle z pracą nad tym wnętrzem. Proces malowania trwa u mnie długo, to co pojawia się na płótnie, jest odzwierciedleniem moich aktualnych nastrojów. Tu w naturalny sposób pojawiła się zieleń. Dopełnianie wnętrza sztuką przychodzi na sam koniec. Między obrazem a właścicielem musi pojawić się chemia”.
Krzesło Eamesów przy biurku od USM. Zdjęcie: Zasoby Studio
Konsekwentny minimalizm
Biuro i sypialnię oddziela drewniana ściana, w której można ukryć przesuwne drzwi z ryflowanego szkła. Jedynym meblem z poprzedniego mieszkania inwestorów było drewniane łóżko, które estetycznie i kolorystycznie dobrze wpisało się w projekt. Dla prostej ramy stworzono nowy zagłówek z tego samego odcienia brzozowego forniru, który pojawia się na zabudowach meblowych i drzwiach całego mieszkania. Jego pierwotny kolor został wyługowany, by pozbyć się odcienia żółci i nadać mu bardziej surowego charakteru.
W wezgłowie wkomponowano minimalistyczne półki ze stali nierdzewnej oraz charakterystyczne kinkiety Applique Cylindrique produkowane przez Nemo Lighting. To projekt francuskiej architektki Charlotte Perriand, który w latach 30. XX wieku miał służyć jej prywatnym potrzebom w górskim domku. Wyjątkowa konstrukcja klosza pozwala na sterowanie wiązką światła i regulację jego intensywności i kierunku.
Minimalistyczny zagłówek wykonano z tego samego forniru, który pojawia się na zabudowach meblowych i drzwiach całego mieszkania. Zdjęcie: Zasoby Studio
Kolor forniru brzozowego został wyługowany, by pozbyć się odcienia żółci i nadać mu bardziej surowego charakteru. Zdjęcie: Zasoby Studio
Również w łazience ograniczono liczbę kolorów i użytych materiałów. I tu pojawia się zieleń - ściany pokrywają włoskie płytki w formacie 5 × 5 cm, na podłodze i suficie konsekwentnie pozostawiono beton, stalowa szuflada pod granitowym blatem pozwala schować wszystko, co mogłoby zaburzyć ten spójny look.
Jak mówi Maria Łuczkowska, która ukończyła Architekturę Wnętrz na ASP w Poznaniu, a studio od 2010 roku prowadzi ze swoim partnerem Szymonem Brzozowskim, „zaprojektowanie dobrego wnętrza to dosyć złożone zadanie. Po jednej stronie jest inwestor, po drugiej my. Najważniejsze to odpowiedzieć na jego potrzeby, ale ostateczny projekt, to w dużej mierze wspólna praca. Mamy jakieś założenia i ograniczenia, czasem trzeba się dostosować, ale musimy znaleźć wspólny język”. To udało się osiągnąć przy projekcie tego poznańskim wnętrza, w którym sprawdziło się założenie „mniej znaczy więcej”.
W łazience konsekwentnie widzimy beton na podłodze i suficie. Zdjęcie: Zasoby Studio
Zdjęcie: Zasoby Studio