Decluttering coraz rzadziej wymaga w nazewnictwie polskiego odpowiednika. W ciągu ostatnich lat usługa porządkowania i odgracania stała się na tyle popularna, że z terminem „decluttering” już prawie każdy się spotkał. W Polsce znajdziemy już nawet certyfikowanych specjalistów, którzy usługi declutteringu świadczą zawodowo. Jeden z takich biznesów prowadzi Dagmara Jaśkiewicz. Zapytaliśmy ją o kulisy prowadzenia firmy declutteringowej, tipy na odgracenie mieszkania i o to, jak podjąć się porządków przedświątecznych, by temat nas nie przygniótł.
Dagmara Jaśkiewicz pomaga swoim klientom profesjonalnie zorganizować przestrzeń w domu, a także usprawnia procesy sprzedaży czy wynajmu nieruchomości, oferując home staging. Zdjęcie: Archiwum własne
Jak zaczęła się Twoja przygoda z declutteringiem?
Porządkowanie, organizacja, zarządzanie przestrzenią domową zawsze było w mojej naturze - ale nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że to może być profesja, i że tak wiele osób profesjonalisty w tym kierunku poszukuje. Na pierwsze informacje o zawodowym declutteringu i organizacji przestrzeni trafiłam w social mediach, i od razu było dla mnie oczywiste, że to zawód stworzony dla mnie. Byłam akurat w trakcie poszukiwania dla siebie nowej drogi zawodowej, więc wszystko wydarzyło się w odpowiednim czasie.
Oczywiście moje naturalne supermoce musiałam podeprzeć profesjonalnymi kursami i warsztatami, dużo inspiracji i wiedzy czerpałam też podglądając rynek organizatorów w Stanach, bo tam jest on już bardzo rozwinięty.
Od kiedy w Polsce decluttering zyskuje na popularności?
Chyba takie szaleństwo porządkowania zaczęło się (nie tylko w Polsce) od Japonki Marie Kondo i jej “Magii sprzątania”. Porady, jak odgracić i zorganizować swój dom tak, by ten stan utrzymał się na dłużej, trafiły na podatny grunt. W tej chwili branża rozwija się bardzo intensywnie, ale to też dzięki rosnącej świadomości społeczeństwa: ludzie już wiedzą, że dobrze przeprowadzony decluttering nie jest zwykłym sprzątaniem, a organizacja przestrzeni to nie tylko "układanie w pudełeczkach".
Jaką przewidujesz przyszłość dla tego trendu? Czy ludzie docenili moc „odgracania” i czy są skłonni płacić za taką usługę?
Ja już widzę, że trend jest bardzo rozwojowy. Tym bardziej, że dzięki social mediom nasza praca oraz "przed i po" z realizacji u klientów dociera do szerokiej publiczności i każdy chce też tak mieć! Przyznam, że początki były trudne - działam stacjonarnie w Koszalinie i wiele osób twierdziło, że nie "przebiję" się tutaj z tak nowatorską usługą. Poświęciłam dużo energii na edukację i propagowanie tej usługi jako możliwości uporządkowania nie tylko przestrzeni, ale i docelowo wielu ważniejszych spraw w życiu. Teraz mam zlecenia na kilka miesięcy do przodu, oczywiście nie tylko z Koszalina, ale z całego Pomorza. Dużo działam też online, konsultując i pomagając na odległość.
Czy widzisz jakieś zmiany pokoleniowe, jeśli chodzi o tendencję do gromadzenia rzeczy?
My Polacy rzeczywiście nosiliśmy w sobie przez lata potrzebę i przymus gromadzenia i "niewyrzucania", bo wszystko może się przydać. To spadek po naszych dziadkach dotkniętych tragedią wojny oraz rodzicach stojących w wiecznych kolejkach PRL-u, i to niestety na długi czas w nas zostało...Teraz jednak zyskujemy już zupełnie inną świadomość, bo kiedy wszystko jest na wyciągnięcie ręki, półki sklepowe uginają się od nadmiaru towarów i jesteśmy z każdej strony atakowani przez reklamy, w końcu nauczyliśmy się doceniać minimalizm. Młodzi ludzie w ogóle idą w zupełnie innym kierunku i zdecydowanie mniej gromadzą.
Rozstawanie się z rzeczami to chyba trudny temat. Jak to oceniasz z własnego doświadczenia i pracy w declutteringu? Z czym najtrudniej było się rozstać Twoim klientom?
Każdy klient to inna sytuacja i do każdego podchodzę indywidualnie. Niektórzy są bałaganiarzami z natury, inni przejęli zwyczaje rodziców, a jeszcze inni zagracili się na skutek jakiegoś trudnego wydarzenia w życiu. Nikogo nie oceniam i nie wrzucam do jednego worka, tylko staram się znaleźć przyczynę problemu i to staje się punktem wyjścia.
Są oczywiście miejsca, które porządkuje się szybko i bez emocji: kuchnia, łazienka, garaż. Tu nie ma rzeczy, do których jesteśmy specjalnie przywiązani (no może oprócz obecnej w każdym polskim domu kolekcji kubków pochodzenia niewiadomego). Problem zaczyna się zazwyczaj w garderobie - ubrania to rzeczy, które mamy cały czas blisko siebie, przy naszej skórze, które gdzieś trochę przenikają naszą energią i stają się nam bliższe. Ciężko się nam rozstać z tymi, które nie są już w naszym rozmiarze ("do tego jeszcze schudnę") albo z tymi już zniszczonymi ("to jeszcze po domu ponoszę") - a na niektóre po prostu wydaliśmy dużo pieniędzy i nie chcemy ich zmarnować.
Tymczasem tak naprawdę marnujemy nie tylko naszą przestrzeń na rzeczy, których nie używamy, ale też czas i energię na ich przekładanie i porządkowanie, nie mówiąc już o tym, że są naszym codziennym wyrzutem sumienia... Oprócz ubrań, druga kategoria rzeczy, które trudno pożegnać, to te o ładunku sentymentalnym i emocjonalnym, czyli wszelkiego rodzaju pamiątki z przeszłości, których też lubimy mieć dużo.
Dagmara Jaśkiewicz prowadzi bloga i profil na Instragamie: "Wszystko na miejscu". Zdjęcie: Archiwum własne
Ile kosztuje usługa declutteringu?
Każde zlecenie wyceniam indywidualnie podczas pierwszej konsultacji, bo każdy przypadek jest inny: ilość rzeczy, ilość pomieszczeń, czas na realizację, czy tylko decluttering czy także organizacja przestrzeni, czy mam się także zająć rzeczami, które opuszczają dom, czy jest do przygotowania lista zakupowa organizerów - bardzo wiele czynników trzeba wziąć pod uwagę. Jest to jednak nadal usługa niszowa i nie ma jeszcze wielu profesjonalistów w tej dziedzinie, więc też jest odpowiednio wyceniana - natomiast to, jaką przynosi wartość, jest nie do przecenienia.
Decluttering a minimalizm. Czym się różnią te podejścia, w czym są podobne?
Decluttering nie jest nakłanianiem do minimalizmu - to trzeba jasno powiedzieć. Namawiam każdego klienta, żeby przed usługą w ogóle wyobraził sobie przestrzeń, w jakiej chciałaby żyć na co dzień, i to, co ma go otaczać - kiedy dochodzimy potem do pewnego etapu w odgracaniu, to on już wie, że dla niego to jest już TO, to jest jego własny poziom minimalizmu, czyli ilość rzeczy, z którą czuje się dobrze. Tak, zawsze namawiam do tego, żeby mieć mniej, bo to po prostu ułatwia codzienne funkcjonowanie i znacznie zmniejsza ilość decyzji, które musimy podejmować każdego dnia, o porządku nie wspominając - ale nic na siłę.
Wiele badań naukowych podkreśla, że porządek wpływa na nasze samopoczucie. Co zyskujemy, jeśli już zdecydujemy się przebrnąć przez proces odgracenia? Poza oczywiście wizualnymi efektami, które mówią same za siebie.
Rzeczywiście na ten temat przeprowadzano już wiele badań. Bałagan powoduje, że czujemy się zmęczeni, bezsilni, sfrustrowani, winni, obniża naszą samoocenę i nie pozwala się skupić na pracy, a często powoduje też kłótnie rodzinne. W odgraconej i zorganizowanej przestrzeni funkcjonujemy dużo lepiej, mamy czas i energię na własny rozwój, na podejmowanie śmiałych decyzji chociażby zawodowych. Lepiej dogadujemy się z bliskimi. Nie bez powodu w leczeniu depresji często zalecane jest uporządkowanie przestrzeni wokół siebie.
Przyjęło się, że przed świętami Polacy są mistrzami generalnych porządków, ale działamy chyba spontanicznie, bez konkretnych planów, często poddając się w połowie. Zdradzisz kilka tipów, jak wykonać decluttering na własną rękę?
Przede wszystkim: NIE PRZED ŚWIĘTAMI! Jestem przeciwniczką łączenia przedświątecznych porządków (które powinny być po prostu standardowym posprzątaniem domu, plus umycie okien i wypranie firanek) z wyrzucaniem wszystkiego z szaf i garażu. To nie ten czas i dwie zupełnie inne rzeczy. Decluttering powinien być przeprowadzony w spokojniejszym okresie, gdzie nie mamy na głowie dodatkowo gotowania, prezentów i gości.
Jak już jest ten lepszy moment, to dobry plan jest podstawą. Musimy realnie określić, jaki czas możemy poświęcić na porządkowanie w tygodniu i co możemy w tym czasie zrobić. Wyznaczmy sobie konkretne punkty i realizujemy je rok po kroku, czy raczej szafka po szafce - wyrzucenie całej garderoby na środek domu bez wsparcia profesjonalisty zazwyczaj kończy się porzuceniem pracy w połowie i jeszcze większym zniechęceniem.
Dobrze jest też od razu określić, co będziemy robić z niepotrzebnymi rzeczami. i przygotować sobie torby czy kartony na: "sprzedaję", "oddaję" (komu?). "naprawiam" i "wyrzucam" - i od razu to z tymi rzeczami robić.
Jakie meble wybierać do domu, by zminimalizować poczucie zagracenia?
Idealnie byłoby wybierać meble dostosowane do przechowywania tego, co rzeczywiście posiadamy, szczególnie jeśli chodzi o garderobę czy kuchnię. Zaprojektujmy szafę czy wyposażenie szafek kuchennych myśląc o tym, co ma konkretnie tam leżeć czy wisieć - bo potem okazuje się, że mamy mnóstwo długich sukienek, a drążki w szafie tylko na krótkie bluzki. I upychamy rzeczy gdzie popadnie.
Na Instagramie obok wszechobecnych unboxingów widzimy trend - nie kupuję. To świadoma decyzja, by nie kupować, nie gromadzić rzeczy niepotrzebnych. Powoli próbujemy walczyć z nadmiarem?
Ten trend bardzo mnie cieszy, bo tez nie chodzi tylko o ilość, ale też o jakość kupowanych rzeczy - lepiej mieć mniej, ale wybierać rzeczy zrobione z dobrych, przyjaznych nam i środowisku materiałów, stawiać na ubrania jakościowe, a nie na masówkę i fast fashion. Zaczynamy zwracać uwagę na to, że często impuls zakupowy wywołany jest reklama czy po prostu wizytą w galerii handlowej, a nie naszą rzeczywistą potrzebą.
Kolejny trend, który obserwuję od dawna to normalizowanie statusu bałaganu w domu. Coraz częściej influencerzy pokazują, że w ich domach naprawdę toczy się życie i nie wszystko jest idealne. Naczynia zalegają w zlewie, blat bywa zawalony, a stosy prania piętrzą się w nieskończoność. Ale później ktoś to ogarnia, nagrywa i wrzuca jako motywację. Ta droga pokonana na linii: tak było - a tak jest, robi wrażenie. Nagle okazuje się, że najlepszą metamorfozą w domu jest jego posprzątanie. A porządek to najważniejszy element aranżacji. Co o tym sądzisz?
Oczywiście, że taki codzienny domowy bałagan jest normalny i każdy go ma - ja też. Pracuję, jestem żoną, mamą dwóch córek i trzech kotów, mam duży dom, ogród i swoje pasje, a życie się toczy i pranie zawsze na mnie czeka! Jednak co innego taki zwyczajny nieporządek, szybki do ogarnięcia, a co innego wysypujący się z każdej szafki nadmiar wszystkiego. Ponieważ zajmuję się także home stagingiem, tu też pierwsze moje zalecenie dla właścicieli nieruchomości na sprzedaż to posprzątanie i odgracenie domu (co jest też idealnym przygotowaniem do przeprowadzki).
Niesamowita jest też kariera profili, gdzie spotykamy się z testami sprzętów i akcesoriów, które pomagają nam utrzymać porządek. W wirale wpadają tipy, jak coś wyczyścić i czego użyć. Sprzątać chcemy szybciej i mądrzej. Chcemy też mieszkać pięknie, a sprzątanie jest tego nieodzownym elementem. Jednak mimo wielu dostępnych na rynku sprzętów, wciąż ze sprzątaniem mamy problem. Z czego to wynika?
Z nadmiaru rzeczy - to główna przyczyna! Powtarzam to do znudzenia także na moim profilu, na którym wspieram kobiety w porządkowaniu swoich domów i pośrednio swojego życia: Jeśli nie pozbędziesz się nadmiaru niepotrzebnych rzeczy i nie zorganizujesz pozostałych tak, by każda rzecz miała swoje wyznaczone miejsce, możesz sprzątać bez końca, a efekt będzie tylko na chwilę. Zamiast wydawać więc kolejne setki złotych na cudowne urządzenia i akcesoria, radzę zainwestować w pomoc profesjonalisty od odgracania i organizacji - ten wydatek bardzo szybko się zwróci, a do zyskania jest nie tylko przestrzeń, ale dużo dużo więcej.
Polecamy także nasz przewodnik po minimalizmie, jednym z najważniejszych stylów wnętrzarskich i wprowadzenie do szwedzkiej filozofii umiaru lagom. Z pewnością zachęcą do declutteringu!