Czy rośliny lubią być dotykane? Naukowcy w końcu znaleźli odpowiedź

Wiele osób zastanawia się, czy dotykanie liści oraz kwiatów szkodzi roślinom, czy może wręcz przeciwnie – działa jako motywator do szybszego wzrostu. Liczne badania dają jasną odpowiedź.

Czy rośliny lubią być dotykane? Naukowcy w końcu znaleźli odpowiedź

Badania prowadzone od lat 70. jasno mówią, że częste i bezpodstawne dotykanie roslin bardzo im szkodzi

Czy dotykanie roślin im szkodzi?

Krótka odpowiedź brzmi - tak. Rośliny nie lubią być dotykane. Jak wynika z przeprowadzanych od lat 70. badań, głaskanie i dotykanie roślin oraz kwiatów bardzo im szkodzi – nie tylko hamuje ich wzrost i rozwój, ale może doprowadzić do ich obumierania.

Nie wszystkie rośliny od razu dają fizyczne oznaki stresu, jak mimoza, która zwija swoje liście kilka sekund po tym, jak zostanie dotknięta. W przypadku większej części roślin, zmiany zachodzą na poziomie komórkowym, genetycznym. Dotyk to dla rośliny sygnał, by aktywować mechanizmy obronne, nieważne czy jest to ludzki palec, pysk roślinożercy czy kolonia wygłodniałych insektów.

Liczne badania – jedna konkluzja

Pierwsze informacje o tym, że dotyk szkodzi roślinom pochodzą z lat 70. XX wieku. Podczas obserwacji tempa przyrostu rzepienia naukowcy zauważyli, że rośliny, które były codziennie dotykane rosły dużo wolniej, a część szybko umierała. Rośliny niedotykane rozwijały się natomiast prawidłowo.

W latach 90. profesor Janet Braam z Uniwersytetu Rice w Houston odkryła, że w roślinach, które są regularnie dotykane aktywuje się konkretna grupa genów. Braam postanowiła przeprowadzić eksperyment i założyła dwie hodowle rzodkiewnika pospolitego – popularnej rośliny, którą można spotkać na łąkach i polach.

Część rzodkiewników była dotykana kilka razy dziennie każdego dnia. Druga część roślin rosła w spokoju, bez kontaktu z ludźmi. Wyniki potwierdziły to, co naukowcy odkryli w latach 70. Rośliny, które były często dotykane słabo rosły, nie kwitły, szybciej się starzały i obumierały. Zauważono w nich również zanik chlorofilu. Z kolei grupa roślin, których nie dotykano rosła zdrowo, obficie i chętnie kwitła.

Badania przeprowadzone w 2018 roku przez profesora Jima Whelana z Uniwersytetu La Trobe w Melbourne również to potwierdziły. Na tapet ponownie został wzięty rzodkiewnik pospolity. Po zaledwie 30 minutach od dotknięcia rośliny profesor Whelan zaobserwował zmiany genomu rośliny na poziomie 10%.

Im częściej roślina była dotykana, tym bardziej zmieniał się genom (nawet o 30%!). Skutkiem było zahamowanie wzrostu, ponieważ większość energii, zamiast wspierać rozwój korzeni i tworzyć nowe pędy była przeznaczana na zmiany w genomie i aktywację systemu obronnego rośliny.

Czy w takim razie mamy w ogóle nie dotykać roślin doniczkowych? A co z przesadzaniem lub usuwaniem kurzu z liści? Okazjonalne dotknięcie rośliny nie powinno jej zaszkodzić, dlatego nie rezygnujmy z tego typu zabiegów pielęgnacyjnych. Problemem jest bezpodstawne dotykanie i nadmierne głaskanie roślin, które powoduje ich stres i aktywuje system obronny.

Ponieważ rośliny nie mają nóg, by uciec, ani łap z pazurami, by odgonić zagrożenie, muszą sobie radzić w inny sposób. Najpopularniejszym mechanizmem obronnym roślin jest produkcja toksyn w liściach i łodygach – trujące enzymy ma m.in. monstera, zamiokulkas czy skrzydłokwiat.

Dlatego jeśli mieszka z nami ciekawski kot lub pies, który lubi podgryzać liście, warto sprawdzić, czy dany gatunek jest trujący dla zwierzaka. Jedną z roślin, które nie produkują toksyn jest zielistka Sternberga. Nie tylko jest bezpieczna dla zwierząt, ale również należy do roślin łatwych w uprawie i wytrzymałych.

 


Czytaj więcej