Celestyna Król o fotografii wnętrz: "Mandarynki rozrzucone na blacie są już passé"

Jak dziś prezentuje się polska fotografia wnętrz? Jak zmieniają się trendy w tej specyficznej dziedzinie fotografii? O pasji i kulisach pracy fotografki wnętrz rozmawiamy z Celestyną Król, absolwentką: Middlesex University w Londynie na kierunku Historii i Teorii Mediów, Sztuki i Designu oraz Westminster University, gdzie studiowała Fotografię Reportażową.

Celestyna Król o fotografii wnętrz:

Mieszkanie w Gdańsku zaprojektowane przez Joannę Kiryłowicz. Zdjęcie: Celestyna Król

Celestyna Król na swoim koncie ma sesje wnętrzarskie, których efekty podziwiać można w wielu magazynach. Z niezwykłą pasją fotografuje ludzi oraz przestrzenie im najbliższe - domy i mieszkania. Aparat to jej przepustka do miejsc, w których prawdopodobnie nigdy nie miałaby okazji się znaleźć. Jest uważną obserwatorką wciąż zmieniającego się rynku fotografii wnętrz i nowych trendów. Nam opowiada o swojej fotograficznej przygodzie. 

Celestyna Król wykonuje portrety i fotografie wnętrz. Pracowała jako fotograf na planach filmowych, przygotowuje kampanie promocyjne i społeczne, wykonuje portrety korporacyjne, modowe i rodzinne. Jej zdjęciami zilustrowane zostały do tej pory cztery książki. Zdjęcie: Adam Sztokiner

Pytanie, od którego chyba wypada nam zacząć. Skąd pomysł na fotografowanie wnętrz?

Szczerze mówiąc, trudno mi to sobie przypomnieć i umiejscowić w konkretnej czasoprzestrzeni. Pojawiło się to zupełnie naturalnie w pewnym momencie. Zawsze byłam bardzo wszechstronna jeśli chodzi o fotografię. Potrafiłam sfotografować dzieci, pieski, zrobić dobry portret biznesowy i sfotografować jedzenie, zrobić reportaż czy dostrzec ciekawe detale. Więc kiedy pojawiły się wnętrza do sfotografowania, to po prostu szybko się tego nauczyłam.

Myślę, że duży wpływ na to ma mój zmysł artystyczny i przestrzenny plus fakt, że moim najlepszym przyjacielem od 20 lat jest Piotr Płoski (smallna.com), który jest totalnym wizjonerem, projektantem, architektem, kolekcjonerem mebli i dodatków vintage. To człowiek z ogromną wiedzą i pasją, w dodatku świetnie o tym wszystkim opowiada. Mieszkaliśmy w jednej kamienicy na Pradze przez 4 lata, on brał udział w rewitalizacji tej kamienicy z ogromnym poszanowaniem starych, oryginalnych elementów. Jego mieszkanie jest trochę jak galeria sztuki vintage. Chłonęłam więc od niego same dobre rzeczy od początków swojej przygody z fotografią i naprawdę cieszę się, że miałam i mam takiego nauczyciela i osobę, która otworzyła mi oczy na wnętrza, na meble, na poszanowanie historii. Sfotografowałam też wszystkie projekty Piotra, a było ich już kilkadziesiąt i robię to do dziś.

W Londynie, przed fotografią, studiowałam między innymi historię architektury, designu i sztuki i już wtedy bardzo ciekawiły mnie tematy wnętrzarskie i naprawdę doceniałam, że mogę studiować w Londynie, bo był to przeogromny i bardzo różnorodny świat sztuki, który zaszczepił we mnie otwartość i ciekawość.

Mieszkanie w Gdańsku to jedna z ostatnich sesji wnętrzarskich fotografki. Zdjęcie: Celestyna Król. Projekt: Joanna Kiryłowicz

Gdybyś miała wskazać, czym fotografia wnętrz, dla Ciebie, różni się od pozostałych dziedzin fotografii, to co by to było?

Wymaga na pewno ogromnego skupienia, umiejętności dostrzeżenia najdrobniejszych detali, totalnego zrozumienia kompozycji, wizji i dobrego gustu. Często zdarza mi się także stylizować sesje, które fotografuję i po prostu wiem, co i gdzie dobrze zagra, a co zupełnie nie, co wymaga "wyciszenia", a co "podpimpowania". Wiem też, jak daną rzecz sfotografuję i jaka będzie postprodukcja. Na pewno przydaje się tu wiedza i swego rodzaju obeznanie w tematach okołownętrzarskich. Jeżdżę po świecie, odwiedzam galerie, przeglądam Pinterest czy Instagram. Wiem, co robią inni, widzę jak zmieniają się trendy, nie tylko w designie, ale też w fotografii wnętrz. Mam też zawsze z tyłu głowy magazyn, dla którego fotografuję, jaki jest jego layout, jakie trendy, jakie stylizacje, jakie zapotrzebowania.

Fotografia wnętrz dla mnie różni się od innych zdjęć tym, że trzeba posiadać całą tę wiedzę, o której wspomniałam, plus trzeba lubić mniejszą dynamikę pracy. Bo fotografia wnętrz jest powolna, spokojna, wymaga obserwacji wszystkiego: od światła po zwierzaki, które są w domu. Nie da się tego zrobić na szybko i nie ma to w sobie dynamiki portretów czy zdjęć sportowych.

Przyda się też dobra kondycja fizyczna, bo czasem trzeba wejść na dach albo zmieścić się w szafie, żeby sfotografować małe pomieszczenie.

Fotografia wnętrz to ciągłe rozwijanie zdolności kompozycyjnych. Tak, by każdy detal w obiektywie zajął odpowiednie miejsce. Zdjęcie: Celestyna Król. Projekt: Joanna Kiryłowicz

Jak dziś oceniasz rynek fotografii wnętrz?

Na przestrzeni ostatnich lat trochę się zmienił i widzę tu takie trzy najważniejsze aspekty. 

Po pierwsze Instagram wpłynął na wysyp samozwańczych fotografów, którzy nie mają żadnego doświadczenia, ale sprawnie używają filtrów i proponują klientom 3-4 razy niższe ceny za sesję, a z kolei klienci często ulegają tej niższej cenie, jakość schodzi w tym momencie na dalszy plan. Świat się po prostu zmienia, jest w nim coraz więcej „bylejakości”, a my musimy się w nim odnaleźć i trochę dostosować do nowych reguł/technologii, bo nie ma sensu z tym wojować. Mam wrażenie, że wiele magazynów też już od lat nie zwraca uwagi na jakość/kompozycję i inne ważne aspekty fotografii. Na szczęście rynek jest spory, są jeszcze klienci świadomi, którzy cenią jakość, doświadczenie i długoletnią współpracę. Często spotykam się z sytuacjami, kiedy klient przychodzi do mnie, żebym zrobiła sesję od nowa, bo poprzednią zrobił ktoś tanio, bez umiejętności i nie przyda się ona ani architektowi, a już na pewno nie zostanie opublikowana w żadnym magazynie. 

Po drugie magazyny wnętrzarskie po prostu nie płacą już tak jak kiedyś, niektóre płacą mniej, inne przerzuciły płatność za sesje na architektów. 

Te dwa powyższe aspekty oczywiście nie ułatwiają mi pracy i generują coraz to więcej wyzwań, ale tak jak wspomniałam, uważam że nie warto narzekać, tylko po prostu trzeba się nauczyć żyć w tych nowych okolicznościach, bo tego typu zmiany doskwierają nam wszystkim, w wielu dziedzinach życia.

Zauważam też zmianę artystyczno/estetyczną na rynku fotografii wnętrz w Polsce. Coraz częściej odchodzi się od mocno „sztucznych” sesji i stylizacji typu "rozrzucone mandarynki na blacie w kuchni i zwisająca z kanapy, artystycznie udrapowana kapa". To klimaty rodem z lat 90. Nikt na świecie tak już tego nie robi. Była u nas też taka tendencja, żeby wszystko chować, żadnego bałaganu, żadnych „przypadkowych” rzeczy, wszystko ma wyglądać jak w katalogu marki meblowej. A to są przecież żywe mieszkania, pełne historii domowników, gdzie nie wszystko jest doskonale. Są ciemne kąty, których nie trzeba sztucznie doświetlać, gdzieś stoi sterta magazynów, które wystarczy poukładać, gdzieś wisi rysunek wnuka oprawiony w ramkę. Stylizacja wnętrza powinna być naturalna, a nie sztuczna, nikt przecież nie rozrzuca sobie artystycznie mandarynek na blacie, a koc trzyma złożony na kanapie lub w koszu wiklinowym, a nie ciągnący się jak rzymska szata od kanapy po dywan. Fajnie, że ta naturalność do nas przychodzi z zachodnich magazynów, cenię ją we wnętrzach najbardziej.

Celestyna Król nie tylko fotografuje wnętrza, ale bardzo często bierze udział w ich stylizacji. Zdjęcie: Celestyna Król. Projekt: Joanna Kiryłowicz

Fotografujesz ludzi, ale fotografia wnętrz to chyba takie rozwinięcie zainteresowania człowiekiem? Domy i mieszkania to przestrzenie niezwykle bliskie ludziom, wypełniane ich osobistymi pamiątkami, to przestrzenie, w których toczy się ich życie. Jak się czujesz, wchodząc z aparatem do tak wielu miejsc prywatnych? Masz czasem takie poczucie, że aparat to przepustka do miejsc, w których normalnie byś się nie pojawiła? 

Absolutnie tak i bardzo bardzo to doceniam w tej pracy. Miałam okazję poznać tylu wspaniałych, ciekawych ludzi i zobaczyć niesamowite przestrzenie. Dom to przecież zawsze człowiek, emocje, historie. Tu wszystko się ze sobą łączy. A będąc tak "intymnie" z ludźmi w ich bardzo prywatnych przestrzeniach, mogę ich poznać jeszcze lepiej i gdyby nie to „zlecenie” z magazynu, pewnie nigdy byśmy się nie spotkali, a na pewno nie w prywatnym domu. Nie ukrywam, że często z bohaterami bardzo się zaprzyjaźniamy, a ja na jakimś etapie zaczynam czuć się w tych przestrzeniach jak domownik. Jednak zawsze też podchodzę z ogromnym szacunkiem i dbałością o przestrzeń, która jest osobistym, bliskim domem dla kogoś. 

Celestyna Król uchwycona podczas pracy. Zdjęcie: Julia Demkowicz-Dobrzańska

Od czego zaczynasz swoje wnętrzarskie sesje? 

To tak naprawdę zależy od sesji, bo każda jest inna. Jeśli jest to sesja do magazynu, na którą jadę od razu z dziennikarką, która przeprowadza wywiad z właścicielami/domownikami lub wiem, że tekst już powstał, to wtedy dokładnie się z nim zapoznaję, żeby wiedzieć i poczuć, co sfotografować, by stworzyć najlepszą ilustrację do tego wywiadu/tekstu. Czasem zaczynam od rozmowy z architektem, jakie ma zapotrzebowania, na co chciałby, żebym zwróciła uwagę. Interesują mnie zawsze historia, otoczenie, kontekst. Czasem trzeba zrobić trochę rewolucji w mieszkaniu, pochować część rzeczy, dodać swoją stylizację, jednak zawsze staram się zachować naturalny, autentyczny klimat. To trochę tak, jak ze stylizacją i makijażem bohaterów/bohaterek do portretów, fajnie jest ich wystylizować, a nie przebrać za kogoś innego czy zrobić make up, który jest dla nich sztuczny i czują się z nim źle.

Celestyna Król w swoich wnętrzarskich sesjach skupia się także na detalach. Zdjęcie: Celestyna Król. Projekt: Joanna Kiryłowicz

Między moimi pytaniami i Twoimi odpowiedziami, wizualnie przestrzeń wypełniają kadry z Twojej wnętrzarskiej sesji w Gdańsku. Opowiedz o tym mieszkaniu. To był jakiś szczególny dla Ciebie projekt? 

Mieszkanie w Gdańsku projektowała moja bardzo dobra koleżanka Joanna Kiryłowicz. Znamy się już od kilkunastu lat, a od kiedy Joasia projektuje wnętrza, fotografuję większość jej projektów. Więc to takie przemiłe koleżeńsko-zawodowe kombo. Często też razem stylizujemy te sesje. Joasia mówiła mi o tym wnętrzu już jakiś czas temu i wiedziałam już po zdjęciach tuż po remoncie, że jest w tym mieszkaniu ogromny potencjał i Joasia wykorzystała go w każdym calu. Cieszyłam się z tej sesji, bo uwielbiam odwiedzać Trójmiasto i zawsze cieszę się na te nasze wspólne zawodowe spotkania.

Architektka Joanna Kiryłowicz wraz z fotografką Celestyną Król. Autoportret: Celestyna Król

Czytaj więcej