Foksal 13 i 15
To adres doskonale znany miłośnikom dawnej Warszawy i tym, którzy szukają współczesnego luksusu w oprawie rodem z belle époque. Właśnie wtedy, u schyłku XIX wieku, zapadła decyzja o parcelacji ogrodów Vauxhall – miejsca rozrywek elity finansowej i towarzyskiej miasta. Nazwę, nawiązującą do londyńskich ogrodów, spolszczono. Powstała ulica Foksal z pełnymi przepychu kamienicami i wytwornym pałacykiem Konstantego Zamoyskiego.
Katarzyna Dziurdzia-Innes, projektantka wnętrza, spogląda na dziedziniec. Krzesła to „Wishbone” marki Carl Hansen & Søn, stół „Ennea”, Ligne Roset. Autorem abstrakcji nad stołem jest Marcin Jasik. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Pod numerami 13 i 15 berliński architekt Artur Otton Spitzbarth wzniósł w latach 1895–1898 dwa wyjątkowo okazałe domy. Za ich rozrzutnie ornamentowanymi fasadami kryły się równie zbytkowne klatki schodowe z marmurowymi stopniami, misternej roboty balustradami, wielobarwnymi polichromiami. Przekroczywszy rzeźbione podwoje apartamentów, można było naliczyć ponad dwadzieścia wzorów parkietów taflowych z wielu gatunków drewna i niemal setkę form sztukaterii. Sufity artyści pokryli malowidłami.
Nad narożną sofą w salonie zawisł z kolei „Triumf śmierci” Bartosza Czarneckiego według Pietera Breughla. Wątek przemijania artysta podkreślił efektem rozedrgania płaszczyzny. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Obie kamienice obronną ręką wyszły z wojny, ale z biegiem czasu straciły polor. Nie wszyscy jednak wiedzą, że ogołocona elewacja, jaką kamienica pod numerem 13 straszyła jeszcze kilka lat temu, to efekt niezbyt udanej międzywojennej modernizacji, przeprowadzonej na życzenie ówczesnego właściciela – „króla czekolady” Jana Wedla. Wielkim nakładem sił i środków, korzy- stając z talentów niezliczonych rzemieślników, dawną świetność przywrócono tym budynkom w 2021 roku.
Nad drugą częścią sofy („Miami” marki Kinda) znalazł się mroczny dyptyk pt. „Kompozycja” Pawła Zaręby. Ponadczterdziestometrowy salon, doświetlany trzema oknami, zdobi także abstrakcja Józefa Hałasa. W korytarzu – „Abstrakcja” Bogusława Szwacza, odnaleziony niedawno gwasz z połowy xx wieku. Szezlong to „Mulholland Cane”, Industry West. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Głowa dziewczyny z grzywką, wykonana w latach 50. XX wieku odlew rzeźby Amadea Modiglianiego, zwraca się w stronę wejścia do salonu. Siedzącym na sofie prezentuje półprofil. Rangę tej pracy podkreślają widoczne wokół akcenty czerni i hebanowego brązu (jak hokery „200-190” marki 366 Concep). Echa jej tekstury można dostrzec w reliefowej dekoracji szafki. Taflowy parkiet, choć nowy, nawiązuje do epoki powstania kamienicy. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Apartament przy Foksal domem hiszpańskiego architekta
Bezprecedensowa inwestycja zwróciła uwagę hiszpańskiego architekta, którego trwale połączyły z Polską więzy rodzinne i zawodowe. Choć sam tworzy domy bardzo nowoczesne (wielokrotnie nagradzane), tu ujęła go historyczna materia. O projekt wnętrz odpowiednich dla pary z trojgiem dzieci zwrócił się do Katarzyny Dziurdzi-Innes, z którą przyjaźni się od lat. Na jej zaproszenie w pracach wziął również udział znany w Hiszpanii dekorator Fernando Tapia.
Ciepłą atmosferę jadalni współtworzy mięsisty gobelin. Rysuje się na nim postać byka, zwierzęcia odgrywającego ważną rolę w kulturze Hiszpanii, ojczyzny pana domu. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Kompozycja z luster na ścianie jadalni potęguje ilość światła, które wpada do kuchni przez okno balkonowe w typie serliany. Zabytkowy wystrój sztukatorski o niemal teatralnym charakterze został pomalowany na kolor ścian. Meble, lampy i dodatki reprezentują rozmaite odsłony modernizmu, od form kubicznych po organiczne. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Uporządkowana przestrzeń holu to zasługa m.in. trzymetrowych drzwi, które zharmonizowały przejścia o zróżnicowanych wysokościach. Kolor ścian nawiązuje do historycznych polichromii sufitu. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Z uwagi na ochronę konserwatorską oraz zabytkową strukturę budynku, nie można było dowolnie ingerować w układ apartamentu. Pewne zmiany okazały się jednak niezbędne, co wynikało choćby z orientacji wnętrz względem stron świata.
Kuchnię, pierwotnie ulokowaną w niezbyt widnym pomieszczeniu wychodzącym na dziedziniec, przenieśliśmy do pokoju przy salonie. Wymagało to przebudowy instalacji, w tym przedłużenia o kilkanaście metrów kanału łączącego okap z kominem. Poza tym wybiliśmy przejście między strefą wypoczynkową a jadalnią. Wizualnie i komunikacyjnie połączyło to frontową partię mieszkania w jedną całość – relacjonuje Katarzyna Dziurdzia-Innes.
Myśleliśmy kadrami. Analizowaliśmy na przykład, co będzie widziała osoba siedząca na kanapie, i zestawialiśmy kształty, odcienie, faktury. W ten sposób rodziła się aranżacja – dodaje.
Beztroski nastrój pokój telewizyjny zawdzięcza popartowym dziełom sztuki i dizajnu. Do akrylowych abstrakcji Wojciecha Ejsmondta toczony w drewnie stolik nawiązuje kolorystyką, a fotele – również ekspresyjnymi skosami nóg. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Słabiej oświetlone wnętrze to doskonałe miejsce na telewizor, którego zgodnie z życzeniem inwestorów miało nie być w salonie. Od strony dziedzińca urządziliśmy więc pokój do swobodnego spędzania czasu w gronie rodziny. Rozjaśniły go obrazy i drobne meble w jaskrawych odcieniach. Oprócz wygodnej kanapy stanął tu między innymi okrągły stół, przy którym w czasie dużych przyjęć siadają do posiłku dzieci – dodaje projektantka. Pomieszczenie to, dostępne z holu, klarownie oddziela reprezentacyjną część mieszkania od położonych w głębi sypialni.
„Walka Syrenki” – cykl gwaszy Bogusława Szwacza prezentowany w głównej sypialni – raczej budzi do działania, niż usypia. Katarzyna Dziurdzia-Innes wzięła zeń wodnisty błękit zagłówka oraz czerwienie zasłon, poduszek i kapy. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Biel, czerń i złoto nadają łazienkom klasyczny charakter. Szklaną konstrukcję kabiny prysznicowej i strefy WC wykonano ze szkła witrażowego. Jego faktura łączy się ze wzorem białego i czarnego marmuru. Na ścianach zawisły przedwojenne akwaforty z widokami Warszawy. Zdjęcie: Marcin Grabowiecki
Dom dla sztuki
Apartament przy Foksal jest domem nie tylko dla pięcioosobowej rodziny, ale także dla kolekcji sztuki. Aranżacja wnętrz została w znacznej mierze osnuta wokół prac reprezentujących różne fazy nowoczesności – od początków XX wieku po ostatnie lata.
Podobnie jak polichromie sufitów, również obrazy i rzeźby podsunęły Katarzynie Dziurdzi-Innes wątki kolorystyczne, które następnie rozwinęły się w projekcie. Jedne zyskały naturalne kontynuacje, inne – przeciwwagę. W efektownych tkaninach dekoracyjnych i tapicerskich, w większości sprowadzonych przez Fernando Tapię z Hiszpanii, powracają barwy zaczerpnięte z płócien.
Z kolei wyplatane meble w salonie stanowią kontrapunkt dla powagi eksponowanych tam dzieł. Obiekty z rodzinnej kolekcji sztuki wnoszą do wnętrza własne, interesujące historie. Z rzeźbą Amadea Modiglianiego sąsiadują obrazy młodego pokolenia: Bartosza Czarneckiego, Anny Halarewicz oraz Wojciecha Ejsmondta, który przeszedł znamienną drogę od street artu do malarstwa sztalugowego.
Jego popartowym pracom w pokoju telewizyjnym towarzyszą wielkoformatowe abstrakcje Marcina Jasika, szerzej znanego za granicą niż w kraju. Wcześniejsze generacje polskich artystów też są tu reprezentowane. Uwagę zwracają między innymi gwasze Bogusława Szwacza, profesora warszawskiej ASP.
Wśród nich apokryficzny cykl poświęcony Syrence, kluczowej postaci stołecznej mitologii. W salonie obok wejścia z holu zawisła geometryczna abstrakcja Józefa Hałasa, odkrytego niedawno przez kuratorów z paryskiego Centrum Pompidou (w 2023 roku zakupiło obrazy artysty do oficjalnej kolekcji). Paweł Zaręba, którego twórczość reprezentuje wiszący opodal dyptyk, na zauważenie przez świat sztuki wciąż czeka.
Artykuł ukazał się w AD Polska 4/2024.