Albert Judycki jest absolwentem etnologii z kursem historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim oraz cukiernictwa w prestiżowej paryskiej szkole Le Cordon Bleu. Na bazie niewielkiej firmy założonej przez dziadka stworzył wraz z Jackiem Malarskim znaną warszawską cukiernię Lukullus. W 2021 roku Międzynarodowa Akademia Gastronomiczna ogłosiła obu najlepszymi cukiernikami w Polsce.
Hol utrzymany w głębokiej szarości kieruje do pomieszczeń w jaśniejszych odcieniach tej barwy. Na suficie lampa autorstwa Carla Scarpy, projektanta brutalisty. W głębi neomodernistyczna konsola, w której wykorzystano trzy lwie łapy odzyskane z bliżej nieznanego zniszczonego dawnego mebla. Zdjęcie: Oni Studio
Mieszkanie w kamienicy na warszawskim Powiślu
Mieszkanie w kamienicy na warszawskim Powiślu Albert Judycki zajmuje od kilkunastu lat. Wcześniej wnętrza długo były nieremontowane, a że obronną ręką wyszły z wojny – do dziś zachwycają nie tylko oryginalnym parkietem czy płycinowymi drzwiami, ale nawet mosiężnymi klamkami okien.
Krótko po zakupie właściciel zrobił remont. Zniknęły ciasny korytarzyk przed łazienką i kolejny, na zapleczu kuchni. Kosztem pierwszego powstała wygodna toaleta, drugi zamienił się w szatnię – miejsce na okrycia wierzchnie. Wszystkie pozostałe ubrania trafiły do obszernej garderoby w sypialni, wydzielonej za mięsistą kotarą w tle łóżka. W tamtym okresie powstały też charakterystyczne nowe przejścia z holu do kuchni oraz z sypialni do prywatnej łazienki – sięgające od podłogi do sufitu. W energetyczny koktajl połączono style biedermeier, art déco i powojenny modernizm z plastikowymi krzesłami Eamesów.
Rzeźba Przemka Branasa Narcyz z papier mâché i proszku luminescencyjnego – oraz wazon wytoczony z drewna przez Bartka Stawińskiego stanęły na konsoli. Kobierzec kupiono online od sprzedawcy z targu w Marrakeszu. Zdjęcie: Oni Studio
Nowe otwarcie w życiu prywatnym trzy lata temu skłoniło Alberta do rearanżacji mieszkania. Bazą obecnej kompozycji mieszkania stała się paleta szarości na ścianach wszystkich pomieszczeń, a także na sutych firankach i zasłonach sypialni. Najciemniejszy ton pojawił się w holu, gdzie pokrył i ściany, i drzwi. Idąc w głąb mieszkania, kierujemy się więc ku światłu.
Dobór odcieni ma też związek ze stronami świata. – Architektura wnętrz na nowo odkryła ciepłe barwy, sam się zatem zastanawiałem, skąd pomysł na chłodne. Dopiero gdy ustawiałem na półkach książki i sięgnąłem po album z malarstwem Vilhelma Hammershøia, uświadomiłem sobie, że jego wielka wystawa w Londynie w 2009 roku musiała być dla mnie nieświadomą inspiracją. Zawsze też podobała mi się pracownia Perspective Studio w Sztokholmie, cała pomalowana na szaro. Północnoeuropejskie gamy barw w ogóle są mi bliższe od innych – mówi Albert.
Przewodnik po stylu skandynawskim we wnętrzach.
Jedyny dawny mebel w mieszkaniu to XVII-wieczna francuska sofa w typie os de mouton (dosł. kość owcy), która urzekła Alberta formą nóg. Nad nią akt autorstwa Łukasza Stokłosy. Z przodu stolik projektu François Monneta. Zdjęcie: Oni Studio
Nowa miłość do lat 70. XX wieku
Dzieła sztuki, meble, lampy, dodatki wybrałem sam. We wszystkich się zakochałem i chciałem codziennie na nie patrzeć. Zwracałem jednak uwagę na wiek. Wcześniej było wokół mnie dużo antyków, teraz nie sięgałem dalej niż do lat 70., 60. poprzedniego stulecia – zaznacza pan domu.
Nie bez wyjątków jednak, o czym świadczy XVII-wieczna szara sofka w salonie. Jednak już naprzeciw niej stanęła skórzana kanapa z lat 80., złożona z samych prostopadłościanów i walców. Pochodzi z katalogu holenderskiej galerii Morentz. – Nie wierzyłem, że cokolwiek uda mi się tam kupić, bo wszystko mają z górnej półki. Aż wypatrzyłem ten model w świetnej cenie podobnej do ceny mebli współczesnych projektantów. Nie wahałem się – wspomina Albert. Niezmiennie cieszy go wytworna forma metalowych mocowań oparcia i siatka charakterystycznych spękań obicia.
Efektowny regał projektu Marcina Kwietowicza. Na czereśniowych półkach możemy dostrzec m.in. przywiezioną z Meksyku czarną ceramikę. Zdjęcie: Oni Studio
Kamienny blat o burzliwym wzorze, kinkiety jak szybujące ptaki oraz uchwyty, wykute przez Łukasza Friedricha, niczym skały. Zdjęcie: Oni Studio
Niemal wszystko, co widzimy w mieszkaniu, ma własną tożsamość. Pracę Łukasza Stokłosy właściciel kupił niemal przypadkiem, towarzysząc przyjacielowi podczas wizyty w pracowni artysty. Drewniany wazon zamówił u Bartka Stawińskiego, kiedy przedmiot mignął mu nieoczekiwanie na Instagramie. Płótnem Andrzeja Batora zachwycił się nagle, bo dostrzegł na nim rzadką u tego twórcy przestrzenność.
Orientalne dywany u ulubionych sprzedawców z bazaru staroci na Kole wypatrzyła mama, a praca Jana Tarasina ma na odwrocie dedykację dla ojca – z podziękowaniem za opiekę lekarską. I tak dalej, i tak dalej.
Nie brakuje także wnętrzarskich pamiątek z podróży. Część przyjechała w bagażu podręcznym, inne różnymi drogami zostały sprowadzone do Polski.
Ciekawi jesteście dalszego ciągu tej historii? Zapraszamy do przeczytania i obejrzenia wszystkich zdjęć z tego pięknego mieszkania w najnowszym magazynie AD Polska.
Marokańskie płytki Zellige wzbogacają płaszczyzny ścian o nieregularności odcieni, faktur i kształtów. Podkreślają ekspresyjny wzór kwarcytu w bryle umywalki oraz obłe desenie kloszy kinkietów ze szkła Murano. Lustro w stalowej ramie wykonał Łukasz Friedrich. Zdjęcie: Oni Studio
Wąski prześwit, jeden z kilku w mieszkaniu, łączy sypialnię z prywatną łazienką. Nad łóżkiem obraz Andrzeja Batora. Zdjęcie: Oni Studio